Reklama

"Artur i Minimki": WYWIAD Z ERICEM SERRA - KOMPOZYTOREM

Zdobywca licznych nagród za muzykę filmową, autor kompozycji min. do: „Kamikadze”, „Wielki błękit”, „Nikita”, „Leon Zawodowiec”, „Golden Eye”, „Piąty element”, „Joanna D’Arc”, „Wasabi – Hubert Zawodowiec”, „Kuloodporny”, „Sexipistols”.

Jakiej muzyki oczekiwał Besson jako ilustracji „Artura i Minimków”?

Oczekiwał pięknej muzyki symfonicznej, przywodzącej na myśl wielkie filmy przygodowe: „Władcę pierścieni”, „Indianę Jonesa” czy „Wojny gwiezdne”. Miała być wielka, piękna, magiczna i z dużym rozmachem. Aby to osiągnąć, domagał się, abym ją skomponował nie oglądając filmu, co doprowadziło mnie do załamania, bo zawsze komponuję muzykę pod obrazy z filmu. Poza tym miałem już skomponowane 10 minut „pod film”, które Besson odrzucił. To był dla mnie szok, bo ja uważałem, że jest doskonała. Znam Luka od lat i wiem, że jego szaleńcze pomysły nigdy nie są bezzasadne. Tak więc i tym razem zawierzyłem Lukowi, a kolejny miesiąc był najgorszym w moim życiu. Skomponowałem mnóstwo muzyki, tematy miłosne, akcji, suspensu... Luc był zachwycony! Było tak jak chciał: każdy temat jest niezależny. A skomponowane pierwotnie 10 minut wykorzystał do zakończenia.

Reklama

Czy są jeszcze jakieś innowacje w komponowanej przez pana muzyce?

Po raz pierwszy od niepamiętnych lat komponowałem na pełną orkiestrę – instrumenty dęte, strunowe, perkusję. A magicznym elementem stał się chór. W niektórych partiach bierze udział 96 instrumentów i 40 śpiewaków!

Czy fakt, że film skierowany jest do najmłodszej publiczności wpłynął na pańską pracę?

Zastanawiałem się nad tym i wydaje mi się, że wpłynął tylko na sceny komediowe. Jeśli chodzi o sceny akcji czy „straszne” momenty, w ogóle nie brałem pod uwagę tego, że muzyka może być zbyt poważna dla dzieci. Wręcz przeciwnie, muzyka jaką Besson dawał jako przykład nie miała nic wspólnego z filmami dziecięcymi i pochodziła z „Drakuli” i „Piratów z Karaibów”.

Czy czuł pan lekki stres, wiedząc że pisze pan muzykę do filmu, w którym swego głosu udzielą muzycy, choćby David Bowie?

Jeśli chodzi o Davida Bowie, tak. Jest to artysta, którego zawsze podziwiałem, prawdziwy geniusz. W filmie właściwie wyśpiewuje swoje teksty. Chciałem, żeby moje kompozycje podkreśliły jeszcze muzykalność jego głosu.

Współpracował pan z Bessonem przy wielu filmach. Czy zadziwił pana pierwszy jego film animowany?

Zaskoczenie było tym większe, że film ten to „typowy Besson”, pod każdym względem: ujęć, montażu itd. To fantastyczny obraz. Za każdym razem zwracam uwagę na coś nowego. Jestem przekonany, że ludzie będą do niego wracać jak do „Wielkiego błękitu”!

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Artur i Minimki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy