Reklama

"Antwone Fisher": GENEZA FILMU

Historia Antwone’a Fishera zwróciła uwagę producenta Todda Blacka (”Siedem lat w Tybecie”, ”Donnie Brasco”, ”Obłędny rycerz”). Było to ponad 10 lat temu, w czasach, gdy Fisher pracował jako ochroniarz w wytwórni Sony Pictures, z którą związany był Black. Black namówił Fishera, by napisał scenariusz oparty na historii swego życia. Denzel Washington postanowił wyreżyserować film w roku 1997, wcześniejsze zobowiązania sprawiły jednak, że stało się to możliwe dopiero w 2001. W tym czasie Antwone Fisher opublikował wspomnienia zatytułowane ”Finding Fish”, które trafiły na listę bestsellerów ”New York Timesa”.

Reklama

Denzel Washington mówi: Historia Antwone’a Fishera to opowieść o tryumfie ducha. Antwone przeszedł przez piekło, a mimo to nie załamał się. Myślę, że każdy z nas mógłby się od niego wiele nauczyć.

Zanim Antwone Fisher podjął pracę ochroniarza w Sony Studios, przez jedenaście lat służył w amerykańskiej marynarce wojennej i przez trzy lata był kuratorem sądowym. Jak mówi: Dzięki pracy w Sony Studios mogłem odetchnąć i pozbierać się. Zostawiwszy za sobą kolegów z wojska poczułem się samotny, zacząłem więc spoglądać wstecz. Miałem spokojną pracę, co pozwoliło mi skupić się na sobie. Powróciły wspomnienia z dzieciństwa, postanowiłem więc odnaleźć swą prawdziwą rodzinę.

Fisher nawiązał kontakt z krewnymi ze strony ojca, którzy dali mu bilet na samolot do Cleveland, by spędził z nimi Święto Dziękczynienia. Pracował jednak dopiero dwa miesiące, musiał więc opowiedzieć przełożonemu historię swojego życia, by zdobyć upragniony urlop. Nie przypuszczał nawet, że historia ta stanie się podstawą filmu, którym zadebiutuje jako reżyser dwukrotny laureat Oscara Denzel Washington...

Producent Todd Black usłyszał historię Antwone’a Fishera od dawnego kolegi ze szkoły, Chrisa Smitha. Po niesławnych zamieszkach rasowych, które w 1992 wstrząsnęły Miastem Aniołów, Smith zajął się bezpłatnym nauczaniem podstaw scenariopisarstwa w jednym z kościołów w południowo-centralnym Los Angeles. Wśród jego uczniów był Antwone Fisher, którego Smith przedstawił Blackowi.

Black wziął Fishera pod swoje skrzydła, co ten po dziś dzień uważa za prawdziwy cud: Nie mam pojęcia, dlaczego Todd postanowił dać mi szansę - mówi. - W owych czasach byłem nikim - nie potrafiłem nawet pisać na maszynie. Nie chciałem go jednak zawieść, bo tylko on we mnie wierzył...

Todd Black mówi: Historia Antwone’a Fishera to opowieść o przetrwaniu i wewnętrznej sile. Gdy szefowie studia powiedzieli mi, że nie zgadzają się, aby to Fisher napisał scenariusz przyszłego filmu, postawiłem wszystko na jedną kartę. Zastawiłem dom, by zdobyć pieniądze, którymi opłacałem Antwone’a. Zrobiłem to, bo całym sercem wierzyłem, że mu się uda. Pracowaliśmy przez rok, w ciągu którego Fisher poznał prawdę o sobie i po raz pierwszy spotkał swą prawdziwą matkę. W końcu szefowie Foxa skapitulowali, a Antwone zarobił więcej sprzedając im gotowy scenariusz... Nie znaczy to bynajmniej, że zależało mu na pieniądzach. Wręcz przeciwnie - chciał tylko, by wszyscy poznali jego historię i zrozumieli przez co przeszedł.

Antwone Fisher mówi: Pracując nad scenariuszem przeżyłem katharsis. Zrozumiałem, kim jestem i uwierzyłem w siebie. Mam nadzieję, że dzięki naszemu filmowi wszyscy inni odkryją w sobie wewnętrzną siłę.

Gotowy scenariusz (po kilku przeróbkach) Black wysłał Denzelowi Washingtonowi, któremu chciał powierzyć rolę psychiatry Antwone’a, Jerome’a Davenporta. Ku jego zdumieniu aktor nie tylko przyjął rolę, lecz także postanowił, że film będzie jego debiutem reżyserskim.

Denzel Washington mówi: Uważam, że Antwone Fisher to prawdziwy poeta. Porusza problemy, o których się nie mówi. Chce, by mówiono o nich głośno, tak by dotarły do wszystkich. To dla niego chciałem zrobić ten film. Powiedziałem mu: ”Nie chodzi tu o mnie czy mój debiut reżyserski. W naszym filmie liczysz się tylko ty i twoja historia”.

Antwone Fisher mówi: Na swój reżyserski debiut Denzel mógł wybrać każdy scenariusz. Zaufał jednak właśnie mnie, za co jestem mu nieskończenie wdzięczny.

Rolę tytułową powierzono Derekowi Luke’owi, debiutantowi, który pracował w... sklepie z pamiątkami w wytwórni Sony Pictures, gdzie zaprzyjaźnił się z Antwonem Fisherem. Było to w czasach, gdy Fisher pisał scenariusz przyszłego filmu.

Derek Luke przyznaje, że zdobył rolę nie powołując się na przyjaźń z autorem - przekonał bowiem ”przyjaciela swego przyjaciela”, by pozwolił mu wziąć udział w przesłuchaniu. Jak mówi: Wierzyłem, że jestem wprost stworzony do tej roli, postanowiłem więc zaryzykować. Gdy stanąłem przez Denzelem i Toddem, powiedziałem: ”Musicie pozwolić mi spróbować. To także film o mnie”.

Gdy Washington wybrał Luke’a, postanowił powiadomić go o tym osobiście. Pojechał więc w towarzystwie Todda Blacka do sklepu Sony, w którym Derek nadal pracował. Jak na ironię spotkali tam samego Antwone’a Fishera, który kupował koszulkę.

Denzel Washington mówi: Minąłem go podchodząc do Dereka. ”Cześć Antwone, jak ci leci?” - spytałem. ”To prawda, jestem Antwone. Pracuję nad tym, by nim być” - odpowiedział. A ja na to: ”Nie, nie - ty jesteś Antwone. Dostałeś rolę”. Początkowo nie mógł uwierzyć własnym uszom. Na przemian śmiał się i płakał...

Derek Luke mówi: Jedyne, co przyszło mi do głowy, to wziąć Denzela w ramiona. Poczułem, że spełniły się moje najskrytsze marzenia...

Denzel Washington przyznaje, że realizacja ”Antwone’a Fishera” była dla niego sporym wyzwaniem. Jak mówi: Nie tylko zagrałem jedną z głównych ról, ale i debiutowałem jako reżyser pracując z dwojgiem debiutantów: Derekiem Luke i grającą Cheryl modelką Joy Bryant, która nigdy wcześniej nie zagrała tak dużej roli. Nie było to łatwe, ale trud się opłacił. Zależało mi na pozyskaniu nowych twarzy - w kinie amerykańskim pojawiło się nowe pokolenie czarnoskórych aktorów, którym trzeba dać szansę.

Derek Luke mówi: Denzel to geniusz, to aktor, który świetnie radzi sobie z aktorami. Powtarzał mi: ”Derek, lubię błędy”. Zachęcał mnie tym samym, bym próbował swych sił, a dzięki temu wydobywał ze mnie to, co najlepsze.

Joy Bryant mówi: Denzel nauczył mnie, że im mniej, tym lepiej. Nie można za dużo myśleć, nie można za bardzo skupiać się na grze - trzeba rzucić się na głęboką wodę, trzeba dać z siebie wszystko.

Denzel Washington tak podsumowuje swoje doświadczenia jako debiutującego reżysera: Cieszę się, że mogłem się podzielić swymi doświadczeniami z młodymi aktorami. To prawdziwa radość obserwować jak dojrzewają na planie...

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Antwone Fisher
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy