Reklama

"Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość": POD WODZĄ McG

„Jeśli chodzi o kreatywną energię i pomysłowość przy pracy, to McG ma niewielu sobie równych”, deklaruje producent filmu Goldberg. „To też przesądziło o zaangażowaniu go przy reżyserii pierwszej części „Aniołków” pomimo braku doświadczenia w pracy z filmem fabularnym. Kiedy jednak McG pojawił się na spotkaniu, przedstawił nam swoją prezentację, dając tym samym pokaz swoich możliwości i umiejętności, przechodząc i opisując scena po scenie, zmieniając sceny, które jego zdaniem nie bardzo pasowały do całości i wychodząc z alternatywnymi pomysłami, nie mieliśmy wątpliwości - to był ktoś, kogo szukaliśmy do naszego projektu. McG wniósł do filmu nowe, świeże spojrzenie, udało mu się również uchwycić styl, ton i rytm, o który w tym filmie szczególnie chodziło.

Reklama

McG sam przyznaje, że zadanie, które pierwotnie przypadło mu w udziale mogło wydawać się dla niedoświadczonego reżysera nieco przytłaczające, jednak z jego punktu widzenia było to prawdziwe wyzwanie. Jak sam wspomina: „Byłem tak oszołomiony i podekscytowany możliwością pracy przy filmie „Aniołki Charliego”, że nie chciałem tracić ani sekundy na jakąkolwiek niepewność, czy nerwowość. To była moja szansa. Pamiętam, kiedy pierwszego dnia pojawiłem się na planie filmowym, czekała tam już cała ekipa, masa sprzętu i ludzi. Czułem się jak młody tenisista, który po raz pierwszy staje do wielkich rozgrywek finałowych. Naprawdę dopiero z perspektywy czasu można ocenić jak wielkie było to przeżycie.”

Tego rodzaju doświadczenie zaowocowało dużą dozą swobody i pewności siebie, z którą przystąpił do działania reżyser przy kręceniu zdjęć do drugiej części perypetii pięknych agentek kryminalnych. W ocenie współpracowników reżyser wypada bez zarzutu. Goldberg mówi: „Z pewnością dużym ułatwieniem dla McG był fakt, iż intryga poprowadzona jest w tym filmie bardzo sprawnie, trzymając widza w napięciu, a elementy komediowe są jeszcze ostrzej zarysowane. McG doskonale wie, czego oczekuje w tym kontekście od aktorów i jak wydobyć z nich to, co najlepsze. Mieliśmy sporo szczęścia pracując z fachowcem, który potrafi odpowiednio komunikować to, co w scenie najważniejsze i sprawić, żeby aktorzy właściwie reagowali na takie bodźce. Umiejętności takiego formatu robią wrażenie, a nie każdemu stojącemu za reżyserskim sterem jest to dane.”

Podobnie jak wielu współczesnych reżyserów, m.in. David Fincher, Mark Romanek i Spike Jonze, tak i McG dumny jest ze swoich korzeni twórczych - świata produkcji filmów reklamowych i videoclipów. Jak sam twierdzi: „To doskonałe miejsce, żeby zdobyć reżyserskie szlify. To właśnie w tym otoczeniu człowiek przekonuje się i uczy, co to znaczy kręcić zdjęcia stojąc na szczycie góry, ciemną nocą albo w strugach deszczu. Uczysz się tym samym warsztatu od podszewki i jednocześnie kontaktu z aktorami. Jestem szczęśliwy będąc częścią tej społeczności.”

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że niemalże każdy członek ekipy filmowców i zespołu aktorskiego pozostawał pod wpływem i wrażeniem zaraźliwego optymizmu i niespożytej energii McG. Wśród jego najbardziej zagorzałych fanek znalazły się trzy główne bohaterki z drużyny Charliego. Jak twierdzi Drew Barrymore: „Wysoki poziom energii i entuzjazm są kwestią niezwykle ważną na planie filmowym. Jeśli wyobrazisz sobie, że o szóstej rano masz za zadanie wymachiwać nogami i wymierzać kopniaki, to chyba tylko odpowiednie podejście reżysera jest cię w stanie pobudzić. McG nie tylko jest przekonany, że podniesienie ogólnej energii na planie jest jego zadaniem, on po prostu stara się każdego ożywić i uszczęśliwić.”

Aktorka nie ukrywa również wrażenia, jakie robi na niej rozległa wiedza filmowa, telewizyjna i muzyczna McG. „W każdym właściwie momencie ma on jakieś skojarzenia - z „Matrixem”, „West Side Story”, czy też „Foul Play”. Łączy je następnie w taki sposób, który pozwala na ich oryginalny, świeży odbiór.”

Lucy Liu podkreśla z kolei reżyserską smykałkę do osiągania efektu doskonałej równowagi między różnymi wątkami filmu. Jak twierdzi: „W filmie przebiega delikatna granica pomiędzy dramatyzmem rozgrywającej się akcji i elementami komediowymi. Nie byłoby tego filmu, gdyby nie te właśnie przeplatające się ze sobą elementy. Osiągnięcie równowagi w tym zakresie jest niezwykle trudnym zadaniem. McG wie jednak, że widzów nie da się oszukać i traktuje swoje zadanie niezwykle poważnie.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy