Reklama

"Aniołki Charliego": FENOMEN "ANIOŁKÓW CHARLIEGO"

Decyzja o realizacji kinowej wersji "Aniołków Charliego" zapadła cztery lata temu. Współtwórca serialu Leonard Goldberg przyznaje, że o skierowaniu filmu do produkcji zadecydował sukces kinowej wersji innego serialu - "Ściganego". Jak mówi: "'Aniołki Charliego' to coś więcej niż telewizyjny hit - to fenomen, dzięki któremu kobiety wkroczyły w świat kultury masowej. Postanowiliśmy, że bohaterkami wersji kinowej będą kobiety, które w pełni zasłużą sobie na miano 'Aniołków nowego milenium'".

Reklama

Goldberg postanowił zachować schemat fabularny serialu. Filmowy Charlie nadal prowadzi agencję detektywistyczną, zmieniają się tylko dziewczyny, które zatrudnia.

Pomysł realizacji kinowej wersji "Aniołków Charliego" spodobał się szefowej studia Columbia Amy Pascal. Leonard Goldberg mówi: "Pewnego dnia Amy zadzwoniła do mnie mówiąc: Nie uwierzysz w to, co ci powiem - Drew Barrymore chce wystąpić w "Aniołkach Charliego"!. W dzisiejszych czasach rzadko zdarza się, by gwiazda dzwoniła prosząc o rolę w filmie".

Drew Barrymore i jej partnerka z Flower Films Nancy Juvonen zorganizowały prezentację dla Goldberga i Pascal pokazując im zbiór wycinków prasowych ilustrujących wszystkie aspekty przyszłego filmu - od propozycji obsadowych po projekty scenograficzne. "Podobne podejście może się wydać niezwykłe, tak jednak właśnie pracuje Drew" - mówi Nancy Juvonen.


Drew Barrymore: "Aniołki Charliego" awansowały do rangi jednej z ikon kultury masowej. Żaden serial telewizyjny nie może poszczycić się gronem tak wiernych fanów - są ludzie, którzy żyją 'Aniołkami Charliego'. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że nie możemy ślepo powielać wzorów, które wypracowali twórcy serialu. Chcieliśmy zaproponować coś nowego - innego i oryginalnego".

Z propozycją objęcia roli Natalie, Drew Barrymore zwróciła się do swej przyjaciółki Cameron Diaz. Jak mówi: "Cameron emanuje optymizmem i wewnętrzną siłą. Jest przy tym bardzo autentyczna".


Leonard Goldberg: "Cameron jest wspaniałą aktorką, bo nie ma w niej za grosz fałszu. Wystarczy obejrzeć zbliżenia jej twarzy, by zrozumieć, że nie mylą się ci, którzy twierdzą, że oczy są zwierciadłem duszy".

Cameron Diaz: "Chciałam wystąpić w tym filmie, bo Drew jest najlepszą 'akwizytorką' na świecie - potrafiłaby sprzedać wszystko. Jechałam samochodem, gdy otrzymałam wiadomość, że chce ze mną rozmawiać. Oddzwoniłam do niej i rozmawiałyśmy przed dwie godziny, dopóki nie siadły baterie w moim telefonie. Drew powiedziała mi: 'Nakręcimy babski film akcji. Będziemy piękne, twarde i świetnie ubrane. Nie będziemy nosić broni, ale uprawiać kung- fu. W naszym filmie to dziewczyny grać będą pierwsze skrzypc'e".


Zapewniwszy sobie udział Cameron Diaz, Drew Barrymore przystąpiła do szukania reżysera: "Szukałam kogoś, kto zapanowałby nad barwnymi postaciami i przydałby naszemu filmowi wizjonerskiego stylu, wartkiej akcji i elementów komediowych".

Jej wybór padł na debiutanta podpisującego się enigmatycznym kryptonimem "McG", który zyskał uznanie dzięki serii teledysków i filmów reklamowych. Nieczęsto zdarza się, by realizację wysokobudżetowego filmu hollywoodzkiego powierzano debiutującemu reżyserowi, Barrymore i McG postawili jednak na swoim.

Leonard Goldberg: "McG przybył na spotkanie do Sony Pictures i odegrał przed nami cały film, scena po scenie, ujęcie po ujęciu. Poprawił nawet sceny, które jego zdaniem nie sprawdzały się. Zrobił na nas wszystkich ogromne wrażenie".

McG mówi: "Wkroczyłem do akcji i dałem z siebie wszystko. Siedziałem w pracy do późnej nocy zanim nie rozpisałem całego scenariusza na fiszkach. Natchnienia szukałem w piosenkach, aż w końcu gotów byłem przedstawić producentom moją wizję przyszłego filmu. Chciałem, by nasze Aniołki były trzema kobietami bardzo podobnymi do siebie. Wszystkie trzy miały być piękne, inteligentne i niesłychanie sprawne fizycznie - każda jednak miała się wywodzić z innego środowiska. Przyznam, że przed spotkaniem w Sony Pictures trząsłem się ze strachu, zdawałem sobie bowiem sprawę, że to przełomowa chwila w mojej karierze. Muszę jednak przyznać, że zdarza mi się porywać z motyką na słońce, bo lubię stawiać czoła wyzwaniom".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Aniołki Charliego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy