"Angel-A": TAJEMNICZY GILBERT MELKI
Znany szerokiej publiczności we Francji i szeregu widzom w Polsce z filmu „Jak mamę kocham, nie kłamię”, trylogii Lucasa Belvaux: „Po życiu”, „Wspaniała para” i „Zbieg” i komedii Patrice’a Leconte’a „Bliscy nieznajomi”. Dzięki „Angel-A” Gilbert Melki po raz pierwszy występuje u Luca Bessona.
Co może nam Pan zdradzić na temat swojej postaci?
Niewiele, bo nie czytałem całego scenariusza, a znam tylko sceny, w których gram – nie wiem np. jak film się kończy. Gdy zaproponowano mi rolę Francka – gangstera otoczonego armią ochroniarzy, Luc Besson dał mi do przeczytania jedynie sceny, w których występuję wraz z Jamelem. Widać w nich, jaką przemianę przechodzi jego postać – André.
Czy kręcenie filmu bez lektury scenariusza nie było trochę stresujące?
Koniec końców – mniej niż się tego spodziewałem. Wystarczyło tylko zaufać reżyserowi, na czym Lucowi zresztą najbardziej zależało. Poprosiłem mimo to o kilka stron do przeczytania i chwilę na zastanowienie, zasięgnąłem także opinii innych. Ponieważ wszyscy byli nastawieni entuzjastycznie – zdecydowałem się przyjąć tę rolę!
Czemu przyjął Pan rolę Francka?
Chciałem zagrać w filmie Luca Bessona, który mimo godziwego budżetu, nie jest jednak wielką machiną w stylu „Piątego elementu”. Z wielką sympatią wspominam „Metro” i byłem ciekaw, w jaki sposób pracuje Luc. Od dawna chciałem też grac u boku Jamela Debbouze, z którym znamy się od dawna.