"Amerykanin": DWIE PIĘKNE I ZDOLNE KOBIETY
Do ról Włochów postanowiono zatrudnić miejscowych wykonawców, niekoniecznie doskonale znanych na rynku międzynarodowym, zwłaszcza amerykańskim.
Paolo Bonacelli ("Maddalena" Jerzego Kawalerowicza, "Franciszek" Liliany Cavani, serial "Ośmiornica 7", "Noc na Ziemi" Jima Jarmuscha, "Mission Impossible III"), grający ojca Benedetto, który zaprzyjaźnia się z przybyszem, był pełen uznania dla precyzji scenariusza: - Każda scena, nawet pozornie nieistotna, każda linijka tekstu jest tu ważna, by lepiej poznać bohaterów. Jest jedna droga, by się dobrze wywiązać z zadania. Trzeba tekst drążyć, czytać raz za razem.
Prostytutkę Clarę, która sprawia, iż Jack zaczyna wierzyć, że inne niż dotychczas życie jest jednak możliwe, zagrała Violante Placido, córka pamiętnego z serialu "Ośmiornica" aktora Michele Placido. Reżyser tak o niej mówił: - Violante to klasyczna włoska piękność, a w dodatku inteligentna aktorka. Świetnie dawkowała ekspresję. Właściwe gesty wykonywała we właściwym miejscu i czasie. Było to bardzo ważne, bo grana przez nią postać moim zdaniem jest sercem tej opowieści. A Violante w dodatku jest seksowna i ma sobie wielki gwiazdorski potencjał - gwiazdy filmowej w dawnym stylu. Sceny pomiędzy nią a Georgem wypadły niezwykle naturalnie, także te intymne. Cieszyłem się z tego, bo inscenizacja tego typu sekwencji była dla mnie nowością. Chciałem, by dochodziła w nich do głosu surowość bohatera, jego pełna przemocy i nieufności przeszłość, mrok, który ciągle nosi on w sobie. W pierwszej ich wspólnej scenie dążyłem do tego, byśmy jako widzowie skupili się na Clarze i jej reakcjach, przyjęli jej punkt widzenia, skoncentrowali się na tym, jak ona widzi Jacka i jak on się zmienia. Pragnąłem oddać napięcie i zmysłowość pomiędzy nimi, jednak bez brutalności.
Tak komentowała realizację tych partii filmu sama Placido: - To naprawdę nie było łatwe, ale George stworzył świetną atmosferę i gra stała się bardzo naturalna. Nie zawsze się tak dzieje - wielu aktorów w tego typu scenach jest niepewnych i skrępowanych, co się udziela partnerom. Aktorka tak opisywała charaktery głównych bohaterów filmu: - Jack i Clara to dwie dusze, które się przyciągają, ponieważ mają ekstremalne doświadczenia związane ze swą - by tak rzec - działalnością zawodową, która izoluje ich od innych ludzi. Pierwsze ich spotkanie to zwierzęce zetknięcie ciał, ale z czasem ich intymność osiąga inny stopień i zaczyna ich przerażać. Nieufna wobec innych ludzi Clara mówi Jackowi o swym marzeniu, by zmienić życie. Ich osobowość, dzięki obcowaniu ze sobą, ewoluuje, oboje zaczynają patrzeć na siebie oczyma tej drugiej osoby. I zdają sobie sprawę, że poszukują czegoś - wewnątrz i na zewnątrz siebie.
Dianne Jones była trenerką dialogu, z którą pracowała Placido. - Harowała mocno nad tym, by pogorszyć mój angielski - śmiała się aktorka. - Clara pochodzi przecież z małej miejscowości, gdzie nie mogła opanować angielskiego zbyt dobrze. Podczas pierwszego spotkania z Antonem dostałam tłumaczenie z angielskiego na włoski, które brzmiało dla mnie dziwnie. Poprosiłam go, abym mogła zaimprowizować pewne partie dialogu, używając włoskiego slangu i przekleństw. Pozwolił mi na to i jestem przekonana, że właśnie ten pomysł sprawił, że powierzono mi rolę. A gdy przeczytałam nową wersję scenariusza, okazało się, że została ona zmieniona zgodnie z moimi sugestiami.
W dodatku Placido zna bardzo dobrze Abruzję. - To miejsce, w którym ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Wielu moich najlepszych przyjaciół pochodzi właśnie z tego rejonu. Jakiś czas temu spędziłam tam trzy miesiące i nagrałam płytę. To specyficzne otoczenie bardzo mnie zainspirowało. Tu jest po prostu pięknie. Surowe góry i to mleczne niebo nad nimi... Tego się nie da zapomnieć. Aktorka chwaliła sobie współpracę z twórcami filmu: - George i Anton byli niezwykle skoncentrowani na pracy, a jednocześnie otwarci na wszelkie pomysły.
Drugą kluczową kobiecą postacią w filmie jest enigmatyczna zleceniodawczyni Jacka, Mathilde. Do tej roli wybrano wszechstronną, mówiącą kilkoma językami i zdolną do zadziwiających transformacji Holenderkę, Theklę von Reuten ("Bliźniaczki", "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj"). Carey była z tej decyzji bardzo zadowolona: - Jest zmienna jak kameleon, co było w tym przypadku bardzo przydatne. Chodziło nam o to, by skontrastować tę postać z włoskim otoczeniem, a zwłaszcza z Clarą.
Corbijn wspominał: - Szczerze mówiąc, do tej roli długo szukaliśmy właściwej aktorki. Thekla najlepiej uchwyciła niejednoznaczność tej postaci. Reuten opowiadała: - W rzeczywistości jestem z pochodzenia w połowie Włoszką. Wspaniale było pojawić się w tym kraju, mówić po włosku. Poza tym, "Control" zrobił na mnie naprawdę potężne wrażenie. Odczuwałam swego rodzaju patriotyczną dumę, że Anton, Holender, nakręcił tak uznany na świecie film.
Tak aktorka mówiła o swej bohaterce: - Ma wielkie zdolności i zawodowe ambicje, nie mniejsze niż Jack. Spotkanie z Jackiem to dla niej ostrzeżenie. Sama może się poczuć podobnie za 10 czy 20 lat, żyjąc w świecie adrenaliny i pieniędzy. W tym świecie nie ma miejsca dla odruchów serca, najwyżej na swoisty szacunek. Dlatego każda jej rozmowa z Jackiem przypomina pojedynek. Reuten była pod wrażeniem wszechstronności Clooneya: - Stale żartował, ale miał oko na wszystko jako producent i jednocześnie potrafił się doskonale wcielić w rolę samotnego, zimnego Jacka.