"Amador": PRASA O FILMIE
Na świecie kończy się miejsce, mówi Amador do jeszcze nienarodzonego dziecka Marceli. On odda mu swoje. Melancholijna poezja czyni szorstkie sceny "Amadora" zestawem poruszających obrazów.
Kino-zeit.de
Film jest bardzo zgrabnie nakręcony. Składnia do przemyśleń związanych z przemijaniem.
Moviepilot.de
Pozornie wszystko jest tu utarte do znanego schematu: biedna, ciężarna imigrantka dostaje szansę od losu - ma zaopiekować się niedomagającym starcem, tytułowym Amadorem. Niby od razu wiadomo, co się stanie: bohaterowie zbliżą się do siebie, wymienią doświadczeniem et cetera. Rzeczywiście, początkowo wszystko przebiega zgodnie z tym założeniem, ale reżyser sprytnie myli tropy, aż do zupełnie nieoczekiwanego finału, kiedy to jeden z sekretów wychodzi na jaw, wywołując zaskakujące konsekwencje. "Amador" nie pozwala zamknąć się w konwencji dramatu, choć jest to kino robione jak najbardziej serio, niosące ze sobą bolesne treści i wywołujące przemyślenia i emocje. Na szczęście de Aranoa nie należy do smutasów. W jego filmie znalazło się miejsce na wiele zabawnych sytuacji (do moich ulubionych należy rozmowa Marceli z prostytutką, kiedy okazuje się, że rozmodlone dewotki i dziwki cierpią na podobne schorzenie - ból kolan), które bawią, ale nie odrywają od najważniejszych wątków. Dzięki temu film jest wyważony, a bohaterka zachowuje wiarygodność.
Artur Zaborski, miesięcznik Film