Reklama

"Alvin i wiewiórki": ODŚWIEŻANIE WIEWIÓREK: SCENARIUSZ

Producenci i studio zaprosili Jona Vitti do napisania fabuły do ALVINA I WIEWIÓREK. Bagdasarian i Karman tak byli przekonani o walorach pracy Vittiego, że czekali aż osiem miesięcy aż scenarzysta będzie wolny. Vitti, który przez długi czas pisał scenariusze serialu "Simpsonowie" i należał do ekipy tworzącej "Simpsonów - wersję kinową", z zapałem podjął okazję wcielenia w życie nowej wersji bohaterów uwielbianego serialu. "Czułem, ze szykuje się fajna zabawa, bo film powinien być adresowany do widzów w każdym wieku - zauważa scenarzysta. - Temat jest ponadczasowy i mimo szalonej oprawy niesie sporo ciepła: zastępczy ojciec dla trzech gadających i śpiewających Wiewiórek, które z czasem stają się jego dziećmi".

Reklama

Vitti zapamiętał reakcje ludzi na wiadomość, że pracuje nad kinową wersją ALVINA I WIEWIÓREK. "Wszyscy byli autentycznie podekscytowani. Ludzie świetnie pamiętają Wiewiórki i kochają ich piosenki".

Znany tandem scenariopisarski Will McRobb - Chris Viscardi miał także ważny wkład w ostateczną wersję scenariusza, dopisując między wielki koncert Wiewiórek na scenie w obliczu tysięcy fanów, kiedy Dave szuka sposobu na uwolnienie ich z rąk bezwzględnego producenta Iana. "To wielka scena, kulminacja filmu, która dała nam mnóstwo satysfakcji - zauważa McRobb. - Ale nie mogliśmy jej skończyć, zanim nie została wybudowana dekoracja".

Dekoracją okazało wnętrze Orpheum Theatre w Los Angeles, jedna z najbardziej znanych sal koncertowych miasta. Wysterował tu każdy - od młodziutkiej Judy Garland do laureatów ostatniego "Amerykańskiego Idola", co dla Alvina i spółki oznaczało dołączenie do samej czołówki show-biznesu.

McRobb i Viscardi podjęli się przystosowania ALVINA I WIEWIÓREK dom oczekiwań nowych generacji fanów. "Niemal wszyscy na całym świecie znają "The Chipmunk Song" - mówi Viscardi. - Postacie i ich muzyka jest częścią naszej kultury masowej, więc musieliśmy być bardzo ostrożni".

Na szczęście, odpowiedzialności za zmiany towarzyszyło mnóstwo radości związanej z Wiewiórkami. "Kiedy pisaliśmy scenariusz, mieliśmy wrażenie, że uczestniczymy w czymś autentycznie fajnym. Na przykład, kiedy pisałem na komputerze onomatopeje i zastanawiałem się, jak zostaną one wyartykułowane" - śmieje się McRobb.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Alvin i wiewiórki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy