Reklama

"Alfred Hitchcock: Kolekcja 8 filmów": ALFRED HITCHCOCK

Być może kluczem do całej twórczości Alfreda Hitchcocka jest powtarzana przez niego wielokrotnie anegdota. Wychowywany w surowej rodzinie, mając lat pięć czy sześć, zasłużył na naganę. Ojciec wysłał go wówczas z jakąś kartką na posterunek policji. Dyżurny przeczytał list, po czym zamknął chłopca na parę minut w celi aresztu. „Oto, co robimy z niegrzecznymi chłopcami” – miał powiedzieć.

Być może już wtedy w sercu małego Alfreda zrodził się prześladujący go przez całe życie lęk przed sytuacją bez wyjścia, osaczeniem, pozbawieniem możliwości obrony przed przemocą i terrorem potężniejszych sił?

Reklama

Ten pierwotny strach stał się potem motywem przewodnim jego pracy, znalazł odbicie w większości filmów, a konsekwentne udoskonalanie metody potęgowania napięcia przyniosło mu w końcu sławę mistrza suspensu i przepustkę do Hollywood, gdzie rozwijał swoje pomysły.

Zanim stał się artystą perfekcyjnie rozgrywającym na ekranie ludzkie niepokoje, czy jak chcą inni - rzemieślnikiem, który sprawnie żonglował nastrojami widza, wykonywał napisy do filmów niemych, projektował liternictwo tytułów, kostiumy i dekoracje. Uczył się organizacji pracy na planie zdjęciowym, tworzenia scenariusza, wreszcie został asystentem reżysera. Do każdego ze swych filmowych zajęć podchodził z jednakowym entuzjazmem. Na planie wszędzie było go pełno i kiedy pojawiał się problem, pod ręką zawsze był Alfred Hitchcock, który potrafił coś wymyśleć.

W tym czasie doskonale już orientował się w sytuacji brytyjskiego teatru, selekcjonował sztuki i adaptacje sceniczne powieści, które mogły być dobrym materiałem filmowym, zapisywał w pamięci twarze aktorów. Jednak kinowym wzorcem był dla niego niemiecki ekspresjonizm, ze swoim sposobem obrazowania psychologicznych uwarunowań funkcjonowania człowieka uwięzionego w świecie ogarniętym przez chaos; jego stanów emocjonalnych, przeżyć wewnętrznych, niepokojów, zagubienia. Hitchcocka fascynowała też stylistyka ekspresjonizmu, kładąca nacisk na stronę plastyczną obrazu, operowanie światłem i cieniem, kątem widzenia kamery, wyolbrzymieniem roli szczegółu, zastosowaniem symboliki zamiast dosłowności obrazu. Szczególną atencją darzył Hitchcock dzieła Fritza Langa.

Kiedy stanął za kamerą miał już jasno sprecyzowaną wizję tego, co chciał osiągnąć w kinie. Chciał robić filmy sensacyjne i zostać reżyserem numer 1 w Wielkiej Brytanii. Wyczulony na oczekiwania publiczności, rzadko ją zawodził. Rozwijając swoją metodę opowiadania, doprowadził ją do perfekcji, stworzył niepowtarzalny styl i zyskał sobie miano mistrza suspensu. A także opinię najlepszego reżysera na Wyspach.

W okresie angielskim, przed II wojną światową, kiedy czuło się już narastające zagrożenie, dominującym tematem większości jego filmów była działalność szpiegowska. Z jednej strony zaspokajał nienasycone zapotrzebowanie widzów na sensacyjną fabułę, z drugiej - realizował swój nadrzędny cel: podczas całego seansu utrzymać publiczność w ciągłym napięciu. I nikt inny nie potrafił tego robić tak skutecznie.

Hitchcock nie bał się zdradzić rozwiązania zagadki na początku filmu, miał dość sposobów na to, by doprowadzić widza do emocjonalnych drgawek o los bohatera, pogłębiać jego wątpliwości czy sprawiedliwość zatriumfuje. Często stosował przy tym metodę kierowania widza na fałszywy trop. Kiedy już następowało takie „fałszywe” rozwiązanie i zaraz potem trzeba było szukać następnego, zdezorientowany widz padał łupem reżysera. I o to chodziło.

Ale nawet jeśli wtajemniczony we wszystko widz podąża za prostą liniową narracją, Hitchcock prostymi zabiegami potrafi wyczarować nastrój zawieszenia, osaczenia, zaskoczyć lub wręcz zaszokować.

Nigdy nie zdawał się na przypadek. Właściwie cały film miał w głowie, zanim przystąpił do zdjęć. Wiedział jak rozłożyć akcenty budujące napięcie, by stan grozy utrzymać do końca. Każdy epizod musiał tworzyć zamkniętą całość i już na etapie pracy nad scenariuszem był starannie przemyślany i dopracowany, także pod względem plastycznym, operatorskim, użycia dźwięku czy pokazania detalu, który stanie się istotny w dalszej części. Dopiero wtedy zabierał się za następną scenę.

Niby to takie oczywiste, ale przecież niewielu reżyserów w historii kina potrafiło osiągnąć to, co dla Hitchcocka było znakiem firmowym. A jeszcze mniej może się pochwalić tym, że publiczność rozpoznaje ich dzieła, jakby każdy kadr był sygnowany nazwiskiem. Pod tym względem Alfred Hitchcock zajmuje w panteonie reżyserów zupełnie wyjątkowe miejsce. Zapracował na nie, realizując ponad 50 filmów. Te, które powstały w angielskich studiach pozwalają prześledzić, jak rodził się dojrzały artysta. Kiedy wyjeżdżał do Stanów Zjednoczonych był już reżyserem w pełni ukształtowanym, świadomym swoich możliwości twórczych. Hollywood mogło mu zapewnić jedynie narzędzia, jakimi do tej pory nie dysponował w Anglii.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy