Reklama

"Akwamaryna": REALIZACJA

Filmowcy stanęli wobec trudnego wyzwania, kiedy szukali właściwych plenerów. Czas realizacji był ograniczony do okresu luty-maj ze względu na inne zobowiązania Emmy Roberts i Sary Paxton, które grają w swoich serialach. Okazało się więc niemożliwe kręcenie zdjęć na północno-wschodnim wybrzeżu USA, jak przewidywał scenariusz. Aby sprostać terminom, podjęto stosowne poszukiwania odpowiednich plenerów w całym kraju, od Luizjany po Florydę i Kalifornię, ostatecznie znaleziono je na antypodach – w Australii. Okazało się jednak, że tamtejsze malownicze Złote Wybrzeże jest nazbyt tropikalne, by udawać Massachusetts, toteż akcję filmu przeniesiono do Zatoki Tampa, co z kolei oznaczało wskrzeszenie na Złotym Wybrzeżu kurortu z Florydy. Właściwe miejsce znaleziono w miasteczku Tallebudgera, w stanie Queensland, 45 minut samochodem od Brisbane.

Reklama

Postawiło to szczególne zadanie przed scenografem Nelsonem Coatesem, który pracował nad takimi filmami jak „Antwone Fisher” i „Ława przysięgłych” oraz serialem „Bastion” wg Stephena Kinga, za był nominowany do nagrody Emmy. Coates miał stworzyć magiczny świat, w którym Claire i Hailey mogłyby spotkać piękną syrenę. „Chcieliśmy zachować w naszej historii ten charakterystyczny dla małych miasteczek nastrój swojskości i bezczasowości – wyjaśnia Coates. – Musieliśmy stworzyć miejsce, które sprawiłoby wrażenie prawdziwości tej letniej idylli”.

Najważniejszym miejscem był plażowy Capri Club, ozdoba filmowego Baybridge na Florydzie. To miejsce, gdzie mieszka Claire ze swymi dziadkami, gdzie pracuje ratownik Raymond, gdzie zbierają się dziewczęta z miasteczka i gdzie syrena Akwamaryna wchodzi na suchy ląd. Ekipa przejrzała kilkanaście podobnych ośrodków w okolicy, ale żaden nie nadawał się do historii, która wymagała budowli w starym stylu, charakterystycznej dla amerykańskiego Wschodniego Wybrzeża. Żaden z miejscowych klubów nie miał basenu, toteż filmowcy zdecydowali się na budowę własnego kąpieliska, ponieważ basen w tej opowieści ma znaczenie kluczowe: wszak tam objawia się syrena. Coates zaczął budowę scenografii od basenu, a następnie dobudował potrzebne obiekty ośrodka wokół niego.

Ponieważ klub plażowy został zbudowany na Złotym Wybrzeżu w rejonie Wielkiego Przyboju, dekorację należało specjalnie zabezpieczyć przed wysoką falą, która mogłaby zalać plan. Zabezpieczenie musiało być tak skonstruowane, by zatrzymać falę i wiatr zdarzających się w tym rejonie świata cyklonów. „Kręciliśmy bezpośrednio na plaży – wyjaśnia Coates – i z pogodą, która mogła się zmienić w każdej chwili. Budynki musiały być na tyle wytrzymałe, by nie tylko wytrzymać zmienną pogodę, ale jeszcze utrzymać krany, wysięgniki i cały sprzęt potrzebny danego dnia na planie”.

Poza planem ogólnym Coates zadbał o cały szereg detali, charakterystycznych dla Florydy. „Wprowadziliśmy mnóstwo elementów typowych dla Zatoki Tampa, choćby takich jak boje, charakterystyczne dla miejsca zabezpieczenia wydm, palmy czy lewostronny ruch na ulicach – opowiada Coates. – To wszystko, co wydaje się typowe dla Florydy, ale całkiem nie na miejscu w Australii”.

Podobnie zwyczajne na Florydzie, ale całkowicie nieobecne w Australii są zbiorniki ciśnieniowe – takie jak ten, w którym ukrywa się Akwamaryna pod koniec filmu. Coates i ekipa musieli wybudować swój własny, co nie obyło się bez komplikacji. „Ze względów bezpieczeństwa ostatecznie wybudowaliśmy poszczególne elementy zbiornika zamiast całej budowli – opowiada Coates. – Mieliśmy więc podstawę o szerokości 8,5 metra wraz ze wspornikami, a następnie wybudowaliśmy dolne partie zbiornika do zdjęć kaskaderskich”.

Do scen, które rozgrywały się wokół zbiornika i na jego szczycie, Coates wybudował na osobnym planie obudowę cysterny, zaś w sąsiednim studiu zaaranżował jego wnętrze. „Nieźle się nagimnastykowaliśmy, żeby to wszystko wyglądało jak jedna i ta sama budowla: wymagało to trochę logistyki, ale przed wszystkim znajomości geometrii” – przyznaje scenograf.

Szczególną rolę w tworzeniu scenografii, jak i ogólnej wizji plastycznej „Akwamaryny” odgrywa kolor. Kiedy takie znaczenie w opowieści – pod względem narracyjnym, tematycznym i fizycznym – odgrywa ocean, na filmowej palecie barw dominują kolory związane z morzem, głównie odcienie błękitu i zieleni. Coates i australijski operator Brian Breheny wspólnie opracowali plastyczną stronę filmu, dbając, aby na każdym poziomie filmu zachować ten sam schemat barwny – na obrazach, tkaninach, kostiumach, plenerach a nawet na syrenim ogonie.

Breheny był zadowolony mogąc poprzez świetlistą, pastelową tonację filmu nawiązać do klasycznego otoczenia amerykańskich klubów plażowych z lat 40. i 50. XX wieku. Aby uzyskać ten efekt, ustawiał światło wzdłuż drewnianych ścian, aby podkreślić ich kształt i budowę, oświetlając jednocześnie plan światłem rozproszonym.

Do zachowania palety barw filmu została także zobowiązana kostiumolog Sally Sharpe. „Starałam się zachować w kostiumach bardzo amerykański styl, charakterystyczny dla Miami – mówi Sharpe. – Chciałam, aby ubiory były jasne, przejrzyste, tropikalne, jakby inspirowane stylem karaibskim. Przy czym musiałam jeszcze zgadnąć, co będą nosić dziewczęta za rok, kiedy film wejdzie na ekrany. Dzięki Bogu, akcja filmu rozgrywa się w małym miasteczku, gdzie moda dociera z pewnym opóźnieniem”.

Sharpe starała się, by osobowość każdej z postaci odbijała się w jej strojach: „Na przykład, Claire ubiera się na jasnoróżowo, aby podkreślić swoją kobiecą naturę, zaś strój Hailey sugeruje, że mamy do czynienia z cwaną chłopczycą. Jednakże ich stroje zmieniają się w miarę rozwoju akcji. Z kolei Cecilia, ta wredna, zakłada stroje w tonacji nijącego w oczy różu i korale – co komponuje się z jej różowym autem – a te mocne kolory sygnalizują niebezpieczeństwo”.

Kiedy Cecilia i jej kompania szukają najmodniejszych strojów i dodatków, syrena Akwamaryna wybiera całkiem odmienny kierunek, stroniąc od mody. „Jej stroje są odbiciem podwodnego świata – mówi Sharpe. – Dlatego nosi się w różnych odcieniach błękitu, zieleni i nawet filoletu”. A co do jej młodego wybranka Jake’a: „Mogę ubrać go zarówno w wyciruchy, jak i w kolorowy strój, jaki noszą surfera: prawdę mówiąc, we wszystkim mu do twarzy”.

Najtrudniejszym zadaniem dla kostiumologa było stworzenie ogona Akwamaryny, czego podjęło się JMB FX Studio Jasona Bairda, mające siedzibę na Złotym Wybrzeżu, które ma w swoim dorobku dwa sequele „Matriksa”, „Gwiezdne wojny II – Atak klonów” oraz „Dom woskowych ciał”. „Ogon musiał być bardzo realistyczny – mówi Baird. – To przedłużenie samej Akwamaryny: lśniący, bardzo seksy, subtelny i delikatny w ruchu”.

JMB FX Studio stworzyło ogon pokryty – jak może się wydawać – prawdziwymi rybimi łuskami, w kształcie odwołującym się do naturalnych zaokrągleń kobiecego ciała. W przeciwieństwie do innych syrenich ogonów pokazywanych na dużym ekranie, pomalowano ręcznie i ręcznie ułożono ponad 5 tys. łusek na każdym z czterech ogonów wykorzystanych w filmie (jeden, „tytułowy”, nosiła tylko Sara Paxton, potrzebny był także ogon do scen kaskaderskich, inny, przypominający spódnicę, do zdjęć powyżej pasa, wreszcie animatroniczny, który poruszał się bardziej płynnie i wdzięcznie niż „tytułowy”)

Każdy z nich został zaprojektowany na potrzeby określonych scen. Na przykład, na początku filmu Akwamaryna wykonuje salto do tyłu dla Claire i Hailey. Aby uzyskać ten efekt, zespół JMB FX zbudował obrotową konstrukcję, do której przypięto zarówno Sarę Paxton, jak i ogon animatroniczny. Następnie aktorkę i jej ogon sfilmowano w studiu na tle zielonego ekranu, a grupa lalkarzy zdalnie sterowała ogonem.

„W filmach o średnim budżecie wykorzystuje się wiele efektów specjalnych i wizualnych – animatroniczny syreni ogon jest jednym z nich i wcale nie ostatnim – zauważa Susan Cartsonis. – Nie mówię, że „Akwamaryna” jest filmem wymagającym szczególnych efektów specjalnych, ale istotnie czasem wymagała efektów wysokiej klasy, jak choćby w scenie przemiany nóg Akwy w ogon czy w chwili, gdy morze wyrzuca ją na ląd. Współpraca z zespołem Jasona Bairda była dla nas wielkim ułatwieniem. To rzeczywiście specjaliści wysokiej klasy”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Akwamaryna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy