Reklama

"Aimee&Jaguar": WYWIAD Z REŻYSEREM MAXEM FAERBERBOECKIEM

Dość zaskakującym jest fakt, że na swój debiut fabularny wybrał Pan historię osadzoną w czasach II wojny światowej. Co tak zaintrygowało Pana w historii "Aimée&Jaguar"?


Przyciągnęła mnie wizja pogrążonego w chaosie Berlina z 1943 roku. Była to potężna zbieranina krzyczących polityków, morderców, informatorów i porażonych strachem, żyjących z dnia na dzień bez poczucia celu ludzi. Miasto płonęło, a słynni niemieccy aktorzy zabawiali publiczność filmowymi piosenkami. Przypominało to taniec na wulkanie. Kobiety malowały się, ubierały w najlepsze sukienki i klucząc między leżącymi na ulicach ciałami szły na randki. To wszystko stopiło się w jeden przeraźliwy krzyk. Krzyk miasta, który ciągle słychać na starych, zapuszczonych podwórkach. To stopienie się w jedno przyszłości i teraźniejszości to typowe dla Berlina echo chaosu i wojny przeciągały mnie przez lata. "Aimée&Jaguar" to historia, jakiej poszukiwałem od dawna.

Reklama


"Aimée&Jaguar" to radykalna historia romansu dwóch kobiet. Dlaczego Pan się nią zainteresował?


Tęsknota, pustka i bezkres. Wszystkie te straszne i od zawsze obecne w niemieckiej kulturze zjawiska, które słychać w muzyce Furtwanglera i które w głębi kryją złowieszcze piękno. Straszliwą głupotą byłoby zaprzeczanie im lub bagatelizowanie ich znaczenia. Miłość ma siłę wulkanu, która pochłania i wyzwala ludzi. Ten film to rodzaj hołdu dla wszystkich możliwości życia. Przeznaczeniem Felice i Lilly było doświadczyć, opisywanej w tysiącu klasycznych historiach miłości, która przyciąga śmierć.


Czy dlatego Amerykanie, na przykład agenci Winony Ryder, starali się zdobyć prawa do tej historii?


Możliwe. Romans między pogodną, obytą Żydówką, a celebrowaną przez faszystów matką czwórki dzieci jest interesujący per se. Można się w nim dopatrzyć różnych psychologicznych niuansów i aktualnych dziś konfliktów. Z początku chcieliśmy wyeksponować konflikt ideologiczny, ale stopniowo zwyciężyły prawdziwe doświadczenia tych kobiet. Spojrzenia, strach, kłamstwa i olbrzymia erotyczna fascynacja w sytuacji, gdy nie można powiedzieć prawdy o sobie, gdyż ta może zniszczyć wszystko.


Zdaje się, że łatwiej jest zdecydować się na związek homoseksualny w czasach zewnętrznego niebezpieczeństwa. Dlaczego?


Kiedykolwiek ludziom udało się wyjść cało z nalotu, przenikało ich uczucie lekkości. Ku wielkiemu rozczarowaniu Partii Nazistowskiej, która nienawidziła berlińskich kobiet, w Berlinie panowały swobodne obyczaje seksualne. Ludzie, którzy stracili wszystkich krewnych, tańczyli do upadłego na przyjęciach. Felice była znana ze swych miłosnych podbojów. Zamiast się ukrywać, chodziła do krawcowej i podobnie jak jej żydowskie przyjaciółki była o wiele bardziej elegancka niż jakakolwiek z nazistek. Felice brała z życia, ile mogła. Każdy moment, który udało jej się odebrać nazistom był zwycięstwem. Ale mimo to nie uważam, że elementem, który tak bardzo zespolił Felice i Lilly, była groźba śmierci. Podejmowano wiele prób wyjaśnienia, dlaczego tak barwna postać jak Felice miałaby się zakochać w sympatyzującej z faszystami Niemce. Każdy sam musi zadecydować, w którą wierzy.


W tym filmie elementem kluczowym było obsadzenie ról Aimée i Jaguar. Czym kierował się Pan w swym wyborze?


W tym filmie każda z ról jest niezwykle istotna i dzięki wspaniałym aktorom właściwie odegrana. Niemniej jednak nie miałem łatwego zadania z Felice Schragenheim. Kochała życie i dzieci, wymykała się konwenansom, była dobrze wykształcona, pragmatyczna i pozbawiona zahamowań. Kłamanie sprawiało jej przyjemność, lecz potrzebowała prawdy. Miała swobodne obyczaje seksualne, była bardzo wrażliwa na bodźce erotyczne i oddana Lilly całym swym sercem. Była śmiała, bezczelna i przepełniona strachem. By oddać wszystkie te odcienie jej charakteru, potrzebowaliśmy stylu aktorstwa, jaki zobaczyć można na filmach z lat trzydziestych. Nasze filmy mają szybszy montaż, lecz mimo to widać, jak często gra aktorów jest nieprecyzyjna, bezwładna i niewyrazista. Maria Schrader jest inna. Potrafi wyrazić wszystkie aspekty wydarzeń, bez - i to jest bardzo ważne - zdradzania sekretu Felice. Nie znam też żadnej innej współczesnej aktorki niemieckiej, która potrafiłaby porzucić nieprzyjemny niemiecki realizm i tak lekko i tak prawdziwie ukazać lot duszy Lilly, jak to zrobiła Juliane Koehler. Gdy czyta się listy Lilly Wust widać na dłoni, co czuje osoba, która właśnie się nauczyła latać. Juliane pokazuje nam, jak grały aktorki tamtych czasów, naśladowane przez młode kobiety, do chwili, gdy życie i sztuka stały się jednym. Lilly Wust była rozdarta wewnętrznie i przytłoczona, gdy odkryła swe drugie ja - prawdziwe ja. Juliane pokazuje widzom, jakie to uczucie, a także gorycz, którą poznała Lilly, i z której do końca życie się nie podźwignęła.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Aimee&Jaguar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy