"8. Mila": NA PLANIE
Przesłanie autentyzmu i maksymalnej naturalności przyświecało Hansonowi nie tylko przy wyborze składu ekipy aktorskiej, ale również ekipy wytrawnych filmowców, w której znaleźli się urodzony w Meksyku autor zdjęć Rodrigo Prieto („Amores Peros”, „Frida”), scenograf Philip Messina („Ryzykowna gra” /Ocean’s Eleven/, „Traffic”, „Erin Brokovich”), autor kostiumów Mark Bridges („Boogie Nights”, „Punch-Drunk Love”) oraz montażyści Jay Rabinowitz („Requiem dla snu” /Requiem for a Dream/, „Affliction”) i Raig Kitson („Wonder Boys”).
Dostrzeżona przez specjalistów z branży i wysoko oceniona praca Rodrigo Prieto, autora zdjęć do filmu Alejandro Gonzaleza Inarritu „Amores Perros”, znalazła uznanie również w oczach Hansona, na którym wrażenie zrobiło realistyczne pokazanie życia ulic jednej z najbardziej skrajnych aglomeracji miejskich - Mexico City. „Po nakręceniu filmów po części historycznych jak „Frida” i „Original Sin” miałem ochotę nakręcić kolejny film w konwencji ‘wielkiego miasta’, bardziej w stylu „Amores Perros”, mówi Prieto. „W rozmowach, Curtis powiedział mi, że chciałby, żeby 8 MILA wyglądała i oddawała uczucie, które określił mianem - ‘jak chwast wyrastający na chodniku’. Podobało mi się bardzo to porównanie.”
„Kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz”, wspomina Messina, scenograf filmu, „wydawało mi się, że świat w nim przedstawiony jest mi zupełnie obcy. Curtis przekonał mnie jednak, że nie chodzi mu o klasyczny ‘film raperski’, że chodzi mu raczej o nakręcenie filmu o życiowej ‘podróży’. Mając za sobą jego wsparcie, wiedziałem, że mogę się zaangażować w ten projekt i wejść w świat, z którym wcześniej nie miałem do czynienia. Moim zadaniem było pokazanie go w jak najbardziej przekonującym świetle. Z punktu widzenia scenografii było to zadanie priorytetowe.”
O ile początkowo toczyły się dyskusje na temat tego czy zdjęcia do filmu powinny być kręcone w Detroit, czy też nie, pomysły innych lokalizacji szybko zostały odrzucone. Brian Grazer tłumaczy to: „Bardzo istotnym szczegółem dla charakteru filmu było nakręcenie zdjęć w Detroit. Miało to ogromne znaczenie również z punktu widzenia reżysera Curtisa Hansona, którego myślą przewodnią było stworzenie jak najsilniejszego autentyzmu wydarzeń. Jestem przekonany, że po obejrzeniu filmu, widzowie będą mieć wrażenie, że akcja nie mogła by być osadzona w żadnym innym miejscu.”
Kręcenie filmu w Detroit nie jest prostym zadaniem. Kręcenie filmu w Detroit, w środku zimy jest już prawdziwym wyzwaniem. Pomimo tych oczywistych przeszkód, aktorzy i współpracownicy filmu bardzo szybko poczuli ‘feeling’ miasta. Jak twierdzi Hanson: „Poznanie Detroit było dla wielu z nas prawdziwym odkryciem. Gdziekolwiek by się nie spojrzało, oko trafia na świadectwa dawnej historii miasta - miasta, które obiecywało świetlaną przyszłość wszystkim przybywającym do niego, a które teraz zdaje się nie mieć już nic do zaoferowania. Z punktu widzenia naszej historii było to wymarzone miejsce zarówno tematycznie, jak i wizualnie.”
Na potrzeby 8 MILI Hanson i Prieto zdecydowali się na opracowanie z jednej strony zdyscyplinowanej, a z drugiej swobodnej formy rejestrowania wydarzeń. „Kiedy rzecz nie jest do końca perfekcyjnie dopracowana, daje to możliwość większej spontaniczności i takie też założyliśmy podejście do filmowania scen”, mówi Prieto. „Obgadaliśmy z Curtisem kwestie dotyczące tego, jak chłopcy w takich okolicach jak Detroit żyją, jak wykonują swoje free-stylowe kawałki i tak też próbowaliśmy to rejestrować - w ‘stylu wolnym’, z dużą nuta improwizacji. Prawie wszystkie zdjęcia w takim ujęciu udało nam się uchwycić z kamery ręcznej. Prowadzenie kamery z ręki daje swobodę, na którą nie można sobie pozwolić przy pracy bardziej statycznej. Można poruszać się z obiektywem dookoła miejsc, w których toczy się akcja, dopasowywać kamerę do sytuacji i podążać za tym co właśnie robią aktorzy. W naszym założeniu nie było skomplikowanych ujęć i pracy z kamerą na wysięgniku, staraliśmy się odkrywać Detroit prostymi oczami naszych bohaterów.”
Autor zdjęć dodaje: „Podziwiam Curtisa za jego podejście do pracy i osiągane efekty. Zawsze słucha tego, co my mamy do powiedzenia jako ekipa filmowców. Ma co prawda swoje pomyły na to, jak ujęcia powinny wyglądać, ale zawsze pyta się o opinie na ten temat innych osób. Kiedy uzna, że rację ma ktoś inny, bez wahania przyjmuje to rozwiązanie. Nie ma w jego zachowaniu koncentracji na własnym ego ... chodzi przede wszystkim o film i ostateczny rezultat.”
Scenograf Philip Messina był oszołomiony i zaskoczony różnorodnością plenerów, jakie ma do zaoferowania Detroit. Różnorodność ta może wynikać w dużej mierze z niebywałej ilości opuszczonych, czy też zmieniających obecnie swoje przeznaczenie struktur budowli, które pozostają architektonicznym wspomnieniem po znakomitej przeszłości miasta. Budynki biurowe z początku wieku stoją opuszczone i nieużywane, a niektóre z nich, pozbawione infrastruktury, przekształcane są w budynki mieszkalne. Kościoły zamienione zostały na restauracje. Posiadłości pamiętające czasy słynnego Modelu T Forda służą teraz jako domy opieki społecznej lub lokalne teatry. Ta tendencja do włączania starych elementów i budowania na ich podstawie nowych struktur nie jest zjawiskiem charakterystycznym jedynie dla architektury Detroit, to również cecha hip-hopu, w którym elementy osiągnięć muzycznych z przeszłości, starych bitów i sampli są kluczową kwestią. Jak zauważa Nelson George w swojej książce „Hip Hop America”, hip-hop jest „postmodernistyczną sztuką, która bezwstydnie grabi starsze formy pop kultury - filmy Kung Fu, komedie, funkową muzykę lat 70-tych i inne równie odmienne źródła - formując ten materiał na nowo tak, aby pasował do osobowości poszczególnych artystów i ducha czasów.” Na tej właśnie podstawie Hanson i Messina zdecydowali się pokazać wiele ze struktur Detroit, które miały swoje bogate życie w przeszłości, odzwierciedlając w jaki sposób miasto zmagało się z przeciwnościami, żeby przetrwać i stworzyć siebie po latach na nowo.
Jednym z przykładów opisywanego zjawiska jest Michigan Theatre, udostępniony publiczności w 1926 roku i przechodzący od tego czasu wiele reinkarnacji. W swojej historii budynek funkcjonował jako nocny klub, elegancka restauracja i w końcu parking dla samochodów. Messina określa ten obiekt jako: „Jedną z najdziwniejszych rzeczy, jaką kiedykolwiek widziałem w życiu. Teatr został można by powiedzieć doszczętnie wypatroszony od dachu po fundamenty, pozostawiając w stanie nienaruszonym jedynie część proscenium z poszarpaną kurtyną - reszta została zaadaptowana na trzypoziomowy parking. Miejsce to wydało nam się magiczne i fascynujące, w związku z czym stało się kluczowym punktem naszych lokalizacji.
Twórcy filmu znaleźli i ‘wydobyli z martwych’ inne jeszcze obiekty - restaurację Chin Tiki, zamkniętą wiele lat temu i pozostającą w takim stanie przez kilka ładnych lat. Messina wspomina: „Kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy to miejsce wydawało nam się, jak gdyby czas się zatrzymał i właśnie zakończyła się jakaś sobotnia impreza - na barze nadal stały butelki. Dawny właściciel restauracji, zjawił się na miejscu, kiedy kręciliśmy zdjęcia i niemalże ze łzami w oczach obserwował to znowu tętniące życiem filmu miejsce.”
Jeszcze jedna lokalizacja to „opuszczony dom”, miejsce gdzie zgwałcono dziewczynkę, co też przyczyniło się do podpalenia go przez Three One Third. O ile akty podpaleń nie należą i dziś do rzadkości w Detroit, o tyle w 1995 roku przybrały rozmiary niemalże epidemii. Zanotowano wówczas ponad 4000 podpaleń, z czego wiele w poprzedzającą święto Halloween ‘Noc Diabła’. „Wiele z tych opuszczonych domów stało się z czasem enklawami handlarzy narkotyków, bardzo niebezpiecznymi dla ludzi z sąsiedztwa”, tłumaczy De’ Angelo Wilson. „Miasto nie dawało, czy też nie chciało dać sobie z tym zjawiskiem rady. Dla granej przeze mnie postaci DJ Iza, który postrzega siebie jako politycznego wojownika, podpalenie domu to nie zabawa .... to manifestacja.” Dla Jimmy’ego, to emocjonalny punkt zwrotny, nakazujący mu spojrzeć na wcześniejsze wcielenia porzuconego domu, jak na dom rodzinny i, w dalszym horyzoncie, na życie rodzinne, którego nigdy nie miał.