Reklama

"300": URODZENI WOJOWNICY: OD KOMIKSU DO FILMU

Tajemniczy. Gwałtowni. Fascynujący. Spartanie to jeden z najbardziej zagadkowych ludów w historii świata. Od dziecka uczeni, że nigdy nie mogą poddawać się, ustępować ani uciekać, byli doskonałymi wojownikami. "Spartanie do dziś są dla nas zagadką" - mówi Frank Miller, twórca komiksu "300", na motywach którego powstał film. "Ich kultura była całkowicie wyjątkowa przez to, że skupiała się wyłącznie na walce, czyniąc wojnę celem i sensem życia. Spartanie wykształcili własny kodeks honorowy, swoje pojęcie patriotyzmu i kastę wojowników-bohaterów, jakich świat wcześniej nie widział".

Reklama

Współscenarzysta i reżyser filmu, Zack Snyder, dodaje: "Spartanie żyli, by walczyć. Oni to po prostu uwielbiali. W walce ich oddziały zamieniały się w jeden organizm. Walczyli w falandze, gdzie każdy wojownik osłaniał swoją tarczą nie tylko siebie, ale też towarzyszy. Ten widok siał przerażenie w sercach wrogów, nawet w sercach tysięcy Persów. Pomimo, że podczas bitwy pod Termopilami przewaga liczebna Persów skazywała Spartan na pewną śmierć, nie poddali się. Wojownik spartański jest zawsze gotowy do oddania życia w obronie wolności - uważa taką śmierć za piękną. Spartanie niezwykle wysoko cenili wolność i poświęcenie".

Frank Miller po raz pierwszy zainteresował się Spartanami, kiedy jako mały chłopiec obejrzał film "300 Spartan" z 1962 r. Wspomina: "Ten film poruszył mnie i zainspirował, ponieważ dzięki niemu zrozumiałem, że nie zawsze bohaterami są ludzie, których nagradzamy medalami i którzy odnoszą zwycięstwo. Czasem bohaterami są ci, którzy robią to, co uważają za słuszne, nawet za cenę ostatecznego poświęcenia. Przez całe życie chciałem opowiedzieć tę historię, po prostu dlatego, że to najlepsza opowieść, jaką znam. Aż w końcu uznałem, że mam już wystarczające umiejętności jako rysownik, żeby się na to porwać".

Przygotowując się do pracy nad komiksem "300", Miller zgłębiał historię starożytną oraz prowadził badania źródłowe. Pojechał nawet na miejsce bitwy do wąwozu Termopile. W pracy nad komiksem połączył wiedzę o epoce ze swoim rozpoznawalnym stylem artystycznym, dobrze znanym fanom "Sin City" i komiksu o Batmanie "Powrót mrocznego rycerza". Zdecydował się odejść od realistycznego przedstawienia zbroi i uzbrojenia Spartan (które w rzeczywistości mogły ważyć prawie połowę tego, co sam wojownik) i sprowadził je tylko do najbardziej sugestywnych elementów symbolicznych. Samą historię bohaterskiej bitwy w wąwozie termopilskim z roku 480 p.n.e. wzbogacił o inne wydarzenia związane z konfliktem króla Kserksesa z Grekami.

"Frank wybrał to wydarzenie historyczne i przekształcił je w mit, chociaż częściej filmowcy robią coś przeciwnego - biorą wydarzenie mitologiczne i przedstawiają je realistycznie" - opowiada Snyder, który oparł się przy pracy nad filmem na wizji Millera i na własnych pomysłach. "Dzięki temu nasz film jest świeży i oryginalny. Frankowi zależało na przedstawieniu czystej esencji Sparty. Nie interesował go realizm i wierność historycznym realiom. Kiedy pojedzie się do wąwozu Termopile, można tam zobaczyć pomnik Leonidasa. Król przedstawiony jest nagi, ma tylko swoją tarczę, włócznię i hełm. Myślę, że kiedy Frank tam był, zobaczył ten pomnik i pomyślał: Tak właśnie to narysuję".

Przedzieranie się przez zarośla w Termopilach wywarło na Millera wielki wpływ. Mówi: "To jest miejsce, gdzie wydarzyło się coś wielkiego i bohaterskiego. To mityczny zakątek, pole bitwy o losy cywilizacji zachodniej i całego naszego świata. Kiedy chcemy zrozumieć, dlaczego mamy teraz takie, a nie inne pojęcie wolności, musimy wrócić myślą do tych trzystu wojowników, którzy bronili się w wąskim wąwozie wystarczająco długo, żeby obudzić sumienie całej Grecji."

Komiks "300" stał się bestsellerem i zdobył wiele branżowych nagród. "Ta opowieść broni się sama" - twierdzi Miller - "ja po prostu chciałem przedstawić, najlepiej jak umiem, ten niezwykły moment w historii świata. Z artystycznego punktu widzenia ważne było wykorzystanie dynamicznej kreski w rysunku postaci.

Chciałem, aby bohaterowie wyglądali współcześnie, aby udało się zniwelować u czytelników przekonanie, że czytają komiks o "starej historii". To nie jest stara historia, ona jest ponadczasowa!".

Wśród rzeszy fanów komiksu byli przyszły współscenarzysta i reżyser filmu oraz producenci. "Wspaniałą rzeczą w komiksach Franka, w tym także w 300, jest doskonały tekst, który podnosi wartość rysunków" - mówi Snyder. "U Franka nie chodzi tylko o obrazki, jego podpisy są prawie jak poezja - współistnieją ze stroną graficzną. Teksty Franka są dla mnie tak samo ważne jak rysunki. W moim filmie chciałem nie tylko zachować jego wizję artystyczną, ale też rytm jego tekstu. Chciałem złożyć hołd całości".

Pięć lat temu producent Gianni Nunnari rozmawiał ze Snyderem o tym, jakie projekty mogliby razem zrobić w przyszłości. Wtedy Snyder zauważył komiks "300: na biurku Nunnariego. Nunnari zapalił się do pomysłu nakręcenia adaptacji i przez kilka lat samodzielnie zabiegał o realizację tego pomysłu. Udało mu się przekonać do tego pomysłu Marka Cantona i od tego momentu ruszyły prace nad przygotowaniem produkcji. Było jasne, że reżyserem i współscenarzystą musi być Snyder.

"300 Spartan to bardzo ambitny projekt. Zack włączył się w nasze prace pełen zapału i entuzjazmu do opowiedzenia tej historii" - wspomina Canton. "Miał też bardzo dokładną, skrystalizowaną wizję gotowego filmu. Szybko nas do niej przekonał i byliśmy bardzo podekscytowani tym projektem".

Nunnari dodaje: "Ta historia pobudziła wyobraźnię Zacka. Zobaczył jasno wszystkie potrzebne składniki - od tego, jak powinny wyglądać sceny walk, do sposobu przedstawienia bohaterów. Od razu czuliśmy, że jeśli Zack zrealizuje swoją wizję, powstanie wielki film".

"Zdecydowanie Gianniego i entuzjazm Zacka przekonały mnie do tego projektu" - wspomina Miller. Najpierw rozmawiałem z Giannim, a później z Zackiem. Obaj byli tak zdecydowani i pełni energii, tak mocno wierzyli w ten projekt, że dałem się przekonać. Zack bardzo chciał zrobić ten film. Jest bardzo sympatycznym człowiekiem, a poza tym widać było, że marzy o zrobieniu tego filmu. Nie chciałem go rozczarować i w końcu się zgodziłem".

Wspomnienia Snydera z przygotowań do pracy nad filmem przypominają wspomnienia Millera z okresu pracy nad komiksem. Snyder także chciał odrzucić konwencje kina realistycznego i zamiast tego sprawić, aby "historia ożyła na ekranie". Snyder powiedział - "Nie chciałem, żeby mój film wyglądał jak wierna fotografia. Zamiast tego pragnąłem wciągnąć widzów do świata stworzonego przez Franka. To nie miał być film historyczny. Nie miał mieć liniowej fabuły. Nie miał być wierny prawdzie historycznej. Zamiast tego wszystkiego chcieliśmy przedstawić film tak prawdziwy jak żaden inny, który widzowie oglądali wcześniej".

Od samego początku pracy wokół "300 Spartan" zebrała się grupa filmowców zakochanych w tym projekcie. Należeli do niej producenci Mark Canton, Gianni Nunnari i Bernie Goldman. "Zack od początku dokładnie wiedział, jak ten film ma wyglądać, co chce osiągnąć jako reżyser" - mówi Goldmann - "i kiedy cały projekt nabierał rozmachu, czerpaliśmy satysfakcję z tego, że Zack pokaże widzom tę historię tak, jak nie zrobił tego nikt przed nim".

W międzyczasie Snyder zadebiutował jako reżyser filmu fabularnego obrazem "Świt żywych trupów" i od razu po zakończeniu prac nad tym filmem wrócił do ekipy pracującej nad "300 Spartanami". Rozpoczął prace nad scenariuszem ze swoim współpracownikiem Kurtem Johnstadem, dodając do oryginalnej historii opowiedzianej przez Millera nowe szczegóły (pierwsza wersja scenariusza została wcześniej napisana przez Michaela B. Gordona). Do ekipy dołączył także producent Jeffrey Sliver, który przejął odpowiedzialność za logistyczną stronę produkcji oraz nadzór nad efektami specjalnymi.

"Od samego początku wszystkie osoby związane z projektem, ze strony wytwórni, producentów, producentów wykonawczych i całej ekipy, dawały mi wiele wsparcia" - podkreśla Snyder. "Wszyscy doskonale rozumieli moją wizję i fantastycznie mi pomagali, dlatego praca nad filmem była niesamowitym przeżyciem".

Fakt, że film miał byś adaptacją komiksu miał ogromne znaczenie dla wizualnej strony produkcji. "Decyzje dotyczące strony wizualnej były najważniejszą częścią pracy" - mówi Snyder. "Ludzie chodzą do kina, bo chcą zobaczyć coś, czego jeszcze nie widzieli. Coś takiego chcieliśmy osiągnąć w 300 Spartanach.

Wszystko jedno, czy pokazywaliśmy krajobraz, bitwę, czy architekturę - w każdym ujęciu świadomie dążyliśmy do osiągnięcia konkretnych efektów wizualnych."

Początkowo Snyder osobiście przygotowywał scenorysy. Później, we współpracy ze swoją żoną Deborah Snyder, która została też jednym ze współproducentów i producentów wykonawczych filmu, oraz współproducentem Wesley'em Collerem, opracował zestaw materiałów wizualnych prezentujących koncepcję artystyczną filmu.

Fakt, że Frank Miller także został producentem wykonawczym filmu mógłby być dla reżysera onieśmielający, ale jak wyjaśnia Goldmann, "Frank był bardzo uprzejmy i pomocny. Zawsze, kiedy Zack przychodził do niego po radę lub zgodę na jakiś pomysł, Frank mówił mu Tak trzymać! Jest świetnie! Podoba mi się to, co robisz. Frankowi naprawdę podobała się koncepcja filmu, polubił też ekipę".

Ekipa przeprowadziła testy wielu elementów wizualnych, takich jak oświetlenie czy kostiumy, a nawet faktura dekoracji. Jednym z elementów, które poddane zostały szczegółowej analizie była obróbka obrazu. Snyderowi zależało na możliwości manipulowania balansem kolorów, więc współpracujący z nim specjaliści opracowali metodę, którą nazwali "kompresją". "Zack opracował metodę kompresji czerni oraz zwiększania wysycenia barw w celu zwiększenia kontrastu" - wyjaśnia Jeffrey Silver - "każda klatka filmu została przetworzona komputerowo z wykorzystaniem kompresji. Dzięki temu film ma niepowtarzalny wygląd i atmosferę".

"Nie chciałbym, żeby widzowie mówili To kręcili w Grecji albo To kręcili w Kanadzie. Zależy mi na tym , żeby od początku do końca wszyscy wniknęli w świat filmu".

"Wszyscy byliśmy zachwyceni wizją Zacka, tym, co chciał osiągnąć tymi skomplikowanymi efektami" - dodaje Canton.

"Komputerowe przetworzenie nakręconego materiału przenosi ten film w zupełnie inny wymiar" - dodaje Nunnari.

Gerard Butler, który gra postać króla Leonidasa, stara się opisać to doświadczenie : "To wygląda trochę tak, jakby ktoś, kto uczestniczył w tej bitwie zasnął i jakby przyśniły mu się Termopile.

Sporo sekwencji odtwarza przebieg bitwy, ale też wiele pochodzi prosto z wyobraźni - dzięki temu ten film nabiera nowych znaczeń. Przedstawiamy tu niesamowitą historię, która stała się natchnieniem dla wielu wspaniałych artystów w toku historii, ale nie kręcimy filmu dokumentalnego. Fabuła jest niezwykła, pełna namiętności, intrygi, walk politycznych, brutalności i wielu innych rzeczy - a wszystko to dzieje się w pięknym, hiperrealistycznym, uduchowionym świecie".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: 300
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy