Reklama

"28 dni później": REALIZACJA

KAMERA CYFROWA

Na wczesnym etapie przygotowań do realizacji twórcy postanowili, że nakręcą film cyfrową kamerą video. Wielu z nas opowiadało się za takim właśnie rozwiązaniem.

- Zrozumieliśmy, że dzięki temu nasz film wyróżniać się będzie na tle innych. Spotęgowało to wrażenie realizmu, a nam samym dało większą swobodę: mogliśmy porwać się na realizację spektakularnych scen zbiorowych, które wymagały zamknięcia ruchliwych ulic i dróg - mówi Andrew Macdonald.

Reklama

Na planie ”28 dni później” Danny Boyle po raz kolejny pracował z autorem zdjęć Anthonym Dodem Mantle (”Festen”), z którym zrealizował wcześniej nakręcone w technice cyfrowej telewizyjne filmy ”Strumpet” i ”Vacuuming Completely Nude in Paradise”.

- Muszę mieć konkretny powód, by nakręcić film cyfrową kamerą video, a format ten wydał mi się bardzo odpowiedni do filmu, którego tłem jest apokaliptyczny krajobraz. Akcja ”28 dni później” rozgrywa się głównie w scenerii wielkiego miasta, a kamera cyfrowa znakomicie ją podkreśla. Nie wolno także zapominać, że już dziś zewsząd otaczają nas kamery video, które śledzą każdy nasz ruch. Nagrywają one całe nasze życie, czy tego chcemy czy nie. Zależało nam ponadto na tym, by nasz film utrzymany był w nieco innym stylu. W świecie, w którym toczy się akcja, nie ma prądu, znikły zanieczyszczenia, powrócił za to spokój. Cyfrowe kamery video nie wymagają intensywnego oświetlenia, a my chcieliśmy, by widzowie pomyśleli, że film nakręcił ktoś, kto sam przetrwał zagładę - mówi reżyser

Producent Andrew Macdonald utrzymuje, że z praktycznego punktu widzenia filmu nie można było nakręcić inną kamerą.

- Kluczowe znaczenie mają w naszym filmie sceny, których akcja rozgrywa się na ulicach Londynu. Władze miejskie i policja zapewniły nam daleko idącą pomoc, bo wszyscy zdawali sobie sprawę, że możemy pracować bardzo szybko. Planowanie poszczególnych ujęć trwało dosłownie chwilę, nigdy więc nie wstrzymywaliśmy ruchu ulicznego na dłużej niż kilka minut, podczas gdy praca z kamerą 35mm pochłania znacznie więcej czasu - opowiada Macdonald.

ZDJĘCIA

Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 1 września 2001 i potrwały 9 tygodni. Wcześniej, w lipcu, przez cztery dni kręcono sceny ukazujące wędrówkę Jima przez wyludniony Londyn. Ekipa pracowała wczesnym rankiem, tuż przed poranną godziną szczytu, łatwiej było bowiem wtedy uzyskać pozwolenie na zamknięcie ruchu ulicznego.

- Każdego dnia zjawialiśmy się na planie o trzeciej, czwartej nad ranem i czekaliśmy aż wzejdzie słońce - mówi Andrew Macdonald. - Mogliśmy następnie kręcić przez godzinę, bo potem ruch stawał się zbyt intensywny, by go wstrzymywać. Na własne oczy widzieliśmy Most Westminsterski zamknięty specjalnie dla nas, podczas gdy wokół panowała niczym nie zmącona cisza. Było to niezwykłe przeżycie. Wiele ze scen, których akcja rozgrywa się w nocy, musieliśmy kręcić za dnia. Łatwiej jednak było stopniować natężenie mroku niż komputerowo usuwać z kadru światła uliczne.

- Zależało nam, by sceny, których tłem jest wyludniony Londyn, cechował maksymalny realizm. Pożądany efekt uzyskaliśmy dzięki kamerom cyfrowym. Ich strategiczne rozmieszczenie pozwoliło nam nakręcić nie tylko wiele efektownych ujęć, ale i całych sekwencji - mówi Danny Boyle.

Sceny rozgrywające się w Londynie pełnią w filmie kluczową rolę.

- Chcieliśmy, by filmowa Anglia nabrała cech mitycznego krajobrazu. Niestety Londyn jest miejscem doskonale znanym z setek przekazów telewizyjnych. Postanowiliśmy więc, że ukażemy jego nieznane oblicze, pokazując go widzom takim, jakim go dotąd nie widzieli. Zdjęcia kręciliśmy głównie we wschodnim Londynie, podczas gdy inni filmowcy preferują z reguły zachodnią część miasta. Miało to również swoje znaczenie praktyczne - drogi są tam mniej zatłoczone, łatwiej więc uzyskać pozwolenie na zamknięcie ruchu - wspomina reżyser.

Pozostałe sceny nakręcono w The Docklands, Trafalgar Park w Salisbury, TRL Research Centre w Crowthorne oraz w Schwaben Park w Niemczech, gdzie zrealizowano otwierającą film sekwencję, której akcja rozgrywa się w laboratorium.

ZARAŻENI

Wiele uwagi poświęcono wizerunkowi ofiar filmowej epidemii.

- Kiedy kręcisz film, w którym występują takie czy inne potwory, musisz mieć ich sprecyzowaną wizję. Zawsze chciałem, by nasze potwory - ”zarażeni” - poruszały się z nadludzką niemal szybkością. Cyfrowa kamera video pozwala uzyskać ciekawy efekt. Kiedy filmuje się nią postacie poruszające się bardzo szybko, ruch nie wydaje się w pełni płynny. Powstaje wrażenie rytmu staccato, nie tak wyraźne jak przy kopiowaniu poklatkowym, niemniej jednak zauważalne i budzące u widza pewien niepokój - mówi reżyser.

W rolach ”zarażonych” twórcy starali się obsadzić zawodowych siłaczy.

- Gdy obserwujemy wyczyny sportowców i atletów, zdajemy sobie sprawę, że potrafią coś, czego nikt z nas zwykłych śmiertelników nigdy się nie nauczy. Spróbujmy sobie teraz wyobrazić, co by było, gdyby ci sportowcy i atleci zwrócili się przeciwko nam. Bardzo przerażająca perspektywa... - dodaje Danny Boyle

Filmowego wirusa wzorowano częściowo na wywołującym gorączkę krwotoczną wirusie Ebola, który przenosi się przez krew atakując ssaki naczelne, w tym ludzi. Choroba rozwija się nagle, a jej objawami są z reguły wysypka, przekrwione oczy oraz krwawienie wewnętrzne i zewnętrzne. Aktorzy grający ”zarażonych” nosili specjalne szkła kontaktowe, by stworzyć wrażenie, że cierpią na krwotoki wewnętrzne.

- Na planie zużyliśmy mnóstwo krwi i szkieł kontaktowych. Na nie właśnie poszła większa część budżetu... - przyznaje Andrew Macdonald

AKTORSKIE WYZWANIE

Twórcy postanowili, że w rolach głównych wystąpią aktorzy stosunkowo mało znani.

- Nasz film ma bohatera zbiorowego, co wykluczało obsadzenie wielkich gwiazd światowego kina - mówi Danny Boyle

Rolę Jima powierzono Cillianowi Murphy, którego Danny Boyle odkrył dzięki spektaklowi ”Disco Pigs”.

- Jim to duże dziecko, które niczym się nie przejmuje i wciąż uzależnione jest od rodziców. Epidemia zmusza go, by stał się dorosłym człowiekiem i wziął swój los w swoje ręce - brzmi opinia reżyserza o młodym aktorze.

- Jim nie przypomina bohaterów, których zwykłem grywać do tej pory. Rola w ”28 dniach później” wymagała ode mnie sporej sprawności fizycznej. Mój bohater przechodzi w filmie znamienną przemianę: początkowo wydaje się zagubiony, potem jednak dokonuje okrutnej zemsty - twierdzi Cillan Murphy.

W roli Seleny oglądamy Naomie Harris.

- Selena przetrwała epidemię wykazując się wielką pomysłowością i niezależnością. Aby przeżyć, wyrzekła się wszelkich emocji, co było dla niej ogromnym wyzwaniem - opisuje aktorka swoją bohaterkę.

- Naomie ma wielkie możliwości aktorskie i jest bardzo sprawna fizycznie. Wydawała się wprost stworzona do roli, którą jej powierzyliśmy - mówi Danny Boyle.

Danny Boyle od początku nalegał, by rolę Franka, owdowiałego ojca Megan, powierzono Brendanowi Gleesonowi.

- Zapamiętałem go z ”Generała” i wielu innych filmów. Chciałem, by filmowy Frank był postawnym, pełnym ciepła, wspaniałym człowiekiem i kojarzył się z postacią prawdziwego ojca. Gdy Brendan pojawia się na ekranie, wszystko się zmienia. Emanuje bowiem ciepłem i wielkodusznością i to zarówno na planie, jak i poza nim - uważa Boyle.

- Nie sądzę, bym łatwo odnalazł swoje miejsce w przyszłości, o której opowiada film, ale scenariusz na tyle przykuł moją uwagę, że zdecydowałem się przyjąć rolę Franka. Danny Boyle to reżyser obdarzony szczególnym rodzajem wrażliwości. Świetnie mi się z nim pracowało - brzmi opinia Brendana Gleesona.

Rolę majora Henry’ego Westa gra Christopher Eccleston, z którym Danny Boyle spotkał się wcześniej na planie ”Płytkiego grobu” i ”Strumpet”.

- Christopher nieustannie rozwija się jako aktor, a każdą z granych przez siebie postaci obdarza prawdziwie ludzkimi cechami. Dzięki niemu bez trudu zrozumiemy, dlaczego major West jest takim, a nie innym człowiekiem - mówi reżyser.

- Nie chciałem, by major West był postacią jednowymiarową, tyranem, który bezwzględnie narzuca innym swoją wolę. Bohaterowie filmu potrzebują przywódcy, a mój bohater jest bardziej ludzki niż to się z pozoru wydaje - opisuje Eccleston.

W roli Hannah, małomównej, lecz pewnej siebie córki Franka, oglądamy piętnastoletnią Megan Burns.

- W trakcie przesłuchania starałam się być sobą. Byłam pewna, że nie dostałam roli, bo wszyscy zachowywali się inaczej niż ja - mówi młoda aktorka.

Danny Boyle zobaczył Megan Burns w filmie ”Liam”, który przyniósł jej nagrodę za najlepszą rolę kobiecą na festiwalu w Wenecji.

- Megan emanuje wewnętrzną prawdą. To cecha, którą wyjątkowo cenię u ludzi - uważa twórca.

W jednej ze scen Megan Burns zmuszona jest leżeć na ziemi, pod taksówką, podczas gdy przebiega po niej stado szczurów.

- Kiedy czytałam scenariusz, byłam przekonana, że szczury nie będą po mnie biegać. Dopiero na planie zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Leżałam na ziemi i musiałam przytrzymywać szczury, które rozbiegały się na wszystkie strony. Na szczęście Danny Boyle nie przestawał szeptać mi do ucha: Nie martw się, to czyste szczury. Wszystkie wykąpaliśmy w szamponie dla zwierząt! - dodaje Megan.

Przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy grający żołnierzy wyjechali na weekendowy obóz wojskowy.

- Zależało mi, by zasmakowali życia w koszarach. W trakcie szkolenia słuchali wykładów byłych żołnierzy brytyjskich oddziałów specjalnych i brali udział w ćwiczeniach - mówi Danny Boyle

- Ćwiczyliśmy m.in. na strzelnicy. Strzelałem z karabinu maszynowego, który - muszę przyznać - budził we mnie lęk. Obóz nie trwał długo, ale dzięki niemu nauczyliśmy się zachowywać i myśleć jak żołnierze. Przy okazji poznaliśmy się lepiej, co pomogło nam potem utworzyć zgrany zespół aktorski - opowiada Christopher Eccleston

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: 28 dni później
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy