"2 dni w Paryżu": WYWIAD Z JULIE DELPY
Co zadecydowało o tym, że zrobiła Pani ten film?
Właściwie myślałam o reżyserii przez ostatnie 5-6 lat. Pisałam projekty, przedstawiając je tu i ówdzie, ale problem zawsze stanowiły pieniądze. Tak było w przypadku The Countess (którego scenariusz oparty jest na prawdziwej historii Elżbiety Batory), czy The End of the War, którego akcja została osadzona na Pacyfiku i który opowiada o japońskich żołnierzach podczas II wojny światowej, czy wreszcie World War and Other Fun Stuff to Watch on the Evening News, pomyślanego jako komedia o wojnie pokazywanej w mediach. To był dla mnie bardzo trudny okres, kiedy przez te wszystkie lata próbowałam ruszyć z produkcją i przekonać ludzi, żeby dali mi na to pieniądze. Mój znajomy poradził mi, abym najpierw zrobiła tańszy film i koniecznie taki, który nie różniłby się zbytnio od tego, w czym ludzie przyzwyczaili się mnie oglądać. Ponieważ współtworzyłam scenariusz do Przed zachodem słońca, wiedziałam, że gdybym zaprezentowała coś o podobnym budżecie, byłoby znacznie łatwiej to sfinansować. I udało się. Finansujących przekonały dwie linijki tekstu mojego scenariusza:
- Można powiedzieć, że obciąganie laski to wielka rzecz. Ostatecznie to właśnie obciąganie laski przyniosło Ameryce ostatnią szansę na zdrową demokrację.
- Co to jest, kondom w rozmiarze dziecięcym? Czy robią kondomy dla dzieci?
Czy to prawda, że napisała Pani scenariusz w ciągu kilku tygodni?
Tak i nie. Szkic roboczy Przed zachodem słońca napisałam w około 5 dni, ale wcześniej Richard Linklater, Ethan Hawke i ja pracowaliśmy nad tym pomysłem przez lata, a potem wspólnie go opracowywaliśmy. Tak samo było w przypadku Dwóch dni w Paryżu. Pierwszy szkic napisałam bardzo szybko, ale poprawiałam go aż do ostatniego weekendu przed rozpoczęciem zdjęć.
Czy zabierając się za pisanie kolejnego scenariusza po otrzymaniu nominacji do Oscara denerwowała się Pani?
Cóż, to był prawdziwy zaszczyt dostać nominację z Rickiem i Ethanem za scenariusz do Przed zachodem słońca. Poza tym pisanie go sprawiło mi wiele przyjemności. Uważam, że to bardzo elegancka i piękna historia, ale próbuję nie myśleć o przeszłości i zawsze patrzeć przed siebie. Oczywiście ten scenariusz jest zupełnie inny; chciałam, aby był nieokrzesany, niepoprawny politycznie, a czasem nawet trochę niegodziwy. Przed zachodem słońca jest bardzo romantyczny i słodki, a ten film nie. Jest ostry, skrajny i znacznie mniej w nim romansu, zatem romantycy mogą być nieco zaskoczeni. To inna strona mojego pisania, strona, której nie wyraziłam w Przed zachodem słońca ze względu na naturę tej historii i jej bohaterki.
Wielu spośród Pani przyjaciół i rodziny znalazło się w obsadzie...
Cóż, kiedy decydujesz się robić film za małe pieniądze, chcesz być otoczony przez ludzi, którym ufasz, tak jak w rodzinie. Ponieważ jest to mój pierwszy film, nie miałam okazji stworzyć relacji, jakie reżyser przez lata buduje ze swą ekipą i producentami, więc czułam się lepiej zapraszając do współpracy osoby, które już znałam. Ponadto napisałam większość ról z myślą o pewnych aktorach. Rolę Jacka napisałam specjalnie dla Adama Goldberga, a pisząc role jego teściów miałam w pamięci swoich rodziców, którzy są przecież cudownymi aktorami. Szybko zorientowałam się, że, na przykład, niektórych finansujących przestraszyły brutalne dialogi ojca. Ale wiedziałam też, że mój tata nada im rodzaj godnej podziwu jakości. Na papierze także postać mamy robi wrażenie trochę dziwnej kobiety, ale wiedziałam, że moja mama przyda jej cudownej klasy. Tak samo z moją siostrą Alexią Landeau, itd.
Więc Dwa dni? to romantyczna komedia dziejąca się w Paryżu?
Nie powiedziałabym, że to komedia romantyczna; bardziej komedia niż romantyczna. Naprawdę walczyłam o to, żeby utrzymać "mroczną" stronę tego filmu, jak również nieco politycznych komentarzy. Ten film to coś przykrego dla każdego: dla mężczyzn, kobiet, Francuzów, Amerykanów, itd.
Francja kontra Ameryka?
Nie, nie konfrontuję tych dwóch kultur, ale pomieszkując w obu tych krajach widzę różnice. To jest niby ten sam wolny świat, ale jest coś odmiennego w sposobie radzenia sobie z podstawowymi rzeczami, takimi jak miłość czy rodzina. Dla mnie istnieją dwa rodzaje Francuzów: Francuz taki jak postać Gaëla, ten rodzaj okropnego, odrażającego mieszczucha (jakimi są obecni rządzący we Francji), ale są też gaulliści, którzy są bliżsi rodzicom Marion i samej Marion, oczywiście liberalni gaulliści. Rodzice są oczywiście liberałami, właściwie nie, nawet lepiej, są anarchistami. Tak, to anarchistyczni gaulliści! Jack jest liberalny, cyniczny i ma otwarty umysł aż do momentu, kiedy wstrząsu dozna jego postrzeganie prywatnej własności. W tym wypadku Marion jest jego własnością prywatną i myśl, że mógłby się nią dzielić z kimkolwiek w przeszłości albo w teraźniejszości jest dla niego nie do zniesienia.
Zdjęcia trwały tylko 4 tygodnie. Czy miała Pani poczucie pracy pod presją czasu?
Bardzo chciałabym, na przykład, mieć jeden dzień ekstra na sfilmowanie przyjęcia, ale ogólnie rzecz biorąc podobało mi się robienie zdjęć w przyspieszonym trybie. Jedyną trudną rzeczą dla mnie było, że nie mieliśmy czasu na próby. Szczególnie z Adamem chciałam mieć przynajmniej tydzień na przygotowania, ale był on akurat na planie Deja Vu i pojawił się 12 godzin przed rozpoczęciem zdjęć, więc musieliśmy się do tego dostosować. Na szczęście Adam jest zazwyczaj dobry od pierwszego ujęcia. Kiedy teraz się nad tym zastanawiam, myślę, że zbyt wiele czasu na próby mogłoby właściwie nie być wcale dobrym wyjściem. Nie miałam czasu zbytnio analizować tego filmu. Nie uważam, żeby było to dobre w odniesieniu do każdego filmu, ale temu przydało nieco spontaniczności.