Reklama

"The Diana Investigations": Księżna Diana przewidziała własną śmierć?

Od czasu, gdy w 1997 roku księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym, powstało wiele teorii spiskowych na temat tej tragedii. Najpopularniejsze głoszą, że wypadek był zaplanowany, więc Lady Di w rzeczywistości została zamordowana. Nowe światło na tę kwestię rzuca czteroodcinkowy dokument poświęcony księżnej. Dowiadujemy się z niego, że Diana pod koniec życia podejrzewała, iż może paść ofiarą zamachu.

Księżna Diana trwale zapisała się w historii popkultury. Była podziwiana za ogromne zaangażowanie w działalność charytatywną, a także wyjątkowy styl, dzięki któremu wciąż uznawana jest za ikonę mody. Nazywana "królową ludzkich serc" arystokratka zaskarbiła sobie sympatię milionów ludzi, dla których była symbolem nowoczesnej, bliższej zwykłym śmiertelnikom monarchii. Nie dziwi zatem, że jej tragiczna śmierć wstrząsnęła Wielką Brytanią i całym światem. W sierpniu 1997 roku księżna Walii zginęła w wypadku samochodowym. Choć została natychmiast przewieziona do szpitala, gdzie lekarze za wszelką cenę usiłowali ocalić jej życie, obrażenia okazały się zbyt rozległe.

Reklama

Śmierć księżnej Diany: Kontrowersje

Od tamtej pory na temat tragicznej śmierci arystokratki zaczęły krążyć przeróżne teorie spiskowe. Największą popularnością cieszyły się - i wciąż cieszą - te, które głoszą, że Lady Di tak naprawdę została zamordowana, bo rzekomy wypadek był w rzeczywistości zamachem. Do tego wątku wrócili twórcy czteroodcinkowego serialu dokumentalnego "The Diana Investigations", który miał premierę 18 sierpnia na platformie Discovery+. Produkcja pokazuje kulisy śledztwa w sprawie śmierci księżnej, próbując odpowiedzieć na pytanie, czy to był wypadek, czy morderstwo. Autorzy serialu przeprowadzili rozmowy z osobami zaangażowanymi w dochodzenie oraz wykorzystali materiały archiwalne. Na ekranie pojawiają się relacje fotoreporterów oraz naocznych świadków.

Jednym ze szczególnie interesujących wątków poruszonych w dokumencie jest tzw. "notatka Mishcona". Chodzi o notatkę sporządzoną 30 października 1995 roku przez prawnika Victora Mishcona podczas spotkania z księżną, w którym uczestniczył też jej osobisty sekretarz Patrick Jephson. Wspomniana notatka zawiera informację o tym, że Lady Di miała podejrzenia, iż padnie ofiarą zamachu. Arystokratka utrzymywała, że boi się o życie, gdyż - jak usłyszała od informatora - ktoś pragnie się jej pozbyć i w tym celu planuje zaaranżować wypadek samochodowy. Diana zginęła w takowym wypadku dwa lata później.

"Notatka został przekazana przez Lorda Mishcona mojemu poprzednikowi Paulowi Condonowi, który schował ją w sejfie. Dowiedziałem się później, że autor notki nie przywiązywał do niej wielkiej wagi, gdyż uważał Dianę za paranoiczkę. Gdy jednak ruszyło w tej sprawie śledztwo, upewniłem się, aby notatka została natychmiast przekazana królewskiemu koronerowi" - powiedział były komisarz policji John Stevens, który prowadził dochodzenie. Jak zaznaczył, w czasie śledztwa rzetelnie przeanalizowano wszystkie dowody, w tym wspomnianą notatkę. Stevens przyznał, że nadal ma "100-procentową pewność", iż śmierć księżnej nie była efektem spisku, lecz nieszczęśliwego wypadku.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: księżna Diana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy