"Bliscy nieznajomi": Trojaczki rozdzielone przez naukowców. W imię badań

"Bliscy nieznajomi": Od lewej Eddy, David i Bobby (fot. z oficjalnego profilu filmu "Three Identical Strangers" na Facebooku) /materiały prasowe

"Bliscy nieznajomi" (Three Identical Strangers) to porywająca historia jednojajowych trojaczków rozdzielonych przy porodzie w imię kontrowersyjnego badania naukowego, którzy o swoim istnieniu dowiedzieli się jako 19-latkowie. Ale to tylko początek tej opowieści - fascynującej i mrocznej jednocześnie, bardziej wciągającej niż niejedna hollywoodzka sensacja, choć napisanej przez życie. Dokument oglądać można na Netfliksie.

"O mój Boże, to jest cudowna historia. Warta zapamiętania i wzruszająca" - ocenił Howard Schneider, wydawca gazety "Newsday", po zweryfikowaniu informacji o przypadkowym spotkaniu bliźniaków Roberta Shafrana i Eddy'ego Gallanda, rozdzielonych 19 lat wcześniej i adoptowanych przed odrębne rodziny.

W pierwszych scenach filmu Tima Wardle'a Robert z podekscytowaniem opowiada o tym, jak do tego doszło. Był rok 1980. Miał rozpocząć naukę w Sullivan Community Collage - pierwszy dzień, właśnie zajechał swoim zdezelowanym kombiakiem na kampus. Nikogo tu nie znał, a wszyscy witali się z nim, jak ze starym, dobrym kumplem. Nigdy nie był szczególnie popularny i nie wiedział, o co chodzi, aż w końcu usłyszał imię "Eddy" rzucone za jego plecami, a kilka chwil później pytanie: "Jesteś adoptowany?". "Tak". "Masz urodziny 12 lipca?". "12 lipca 1961 roku". "Nie uwierzysz, masz brata bliźniaka". "Boże", "Chodź ze mną".

Reklama

Kilka godzin później Bobby i Eddy stali w jednym pokoju, nie wierząc własnym oczom i uszom: mieli tę samą bujną czuprynę, ten sam głos, te same gesty, te same ręce. Byli jak dwie krople wody. "Czułem się, jakby świat zniknął. Byłem tylko ja i Eddy" - wspomina Robert.

"Potem historia z cudownej zamieniła się w niesamowitą" - dalszy przebieg wydarzeń opisuje w "Bliskich nieznajomych" Howard Schneider. Wieści o niezwykłym spotkaniu rozdzielonych braci szybko rozeszły się po kraju i trafiły do gazet m.in. w Nowym Jorku. Tam odnalazł się trzeci identyczny brat - David Kellman. "Rozmrażają się jak grzyby po deszczu" pół żartem miała oznajmić jedna z adopcyjnych krewnych chłopców, gdy dowiedziała się o jego istnieniu.

Trojaczki stały się wiralową sensacją sezonu. Stany zalała fala artykułów na ich temat, a stacje telewizyjne biły się o ich udział w swoich programach - Phil Donahue, Jane Pauley. Madonna uparła się, żeby wystąpili w jednej ze scen "Rozpaczliwie poszukując Susan". Dopiero co się poznali, a czuli się, jakby znali się zawsze. Byli młodzi, "na haju" szczęścia. Zamieszkali razem w "kawalerce trojaczków". Wspólnie otworzyli restaurację - a jakżeby inaczej: Triplets. W ciągu pierwszego roku zarobili milion dolarów. Wszystko wirowało dookoła nich, a był to też inny Nowy Jork, inne imprezy, inne kluby, inny czas.

Gdy oni żyli chwilą, pytania o to, dlaczego ich rozdzielono zaczęli zadawać rodzice i dziennikarze śledczy... Dlaczego ktoś rozdzielił braci? Czy wymijające odpowiedzi z wpływowej agencji adopcyjnej Louise Wise Services mają w sobie choć ziarno prawdy? Czy to przypadek, że każdy z braci miał o 2 lata starszą siostrę adopcyjną (z tej samej agencji)? Dlaczego wybrano trzy tak różne rodziny, o różnych dochodach, wykształceniu i diametralnie innych metodach wychowawczych? Dlaczego przez lata chłopców regularnie ankietowano, nagrywano, robiono notatki z ich rozwoju? O co w tym wszystkim chodzi i co wspólnego ma z tym wszystkim uznany psychiatra dziecięcy Peter B. Neubauer?

Stopniowo film Tima Wardle'a z intrygującej opowieści obyczajowej przemienia się w coraz mroczniejszą historię o mocno kontrowersyjnych etycznie badaniach. Czy nasz charakter kształtują geny, biologia, czy wychowanie i kultura? Czy odpowiedź na to pytanie uzasadnia los, który przyszykowano nie tylko bohaterom "Bliskich nieznajomych", ale i wielu innym bliźniętom? Bo jest ich więcej - nie tylko te trojaczki... Na ekranie bajkowa euforia stopniowo ulega przemianie w walkę z demonami i traumą. Długą, trudną i bardzo bolesną. Dla wszystkich, którzy zostali w nią nieświadomie wciągnięci.  

"Bliskich nieznajomych" ogląda się z wypiekami na twarzy i dreszczami na ciele, niczym rewelacyjną opowieść detektywistyczną, ale zarazem dramat pełen niepokojących pytań. Reżyser z każdą sceną drąży temat coraz głębiej, i głębiej. Rozmawia z braćmi, ich rodzinami i przyjaciółmi, ale również z pomocą aktorów i przy wykorzystaniu archiwaliów odgrywa całkiem zgrabnie i naturalnie ich przeszłość, uciekając tym samym od niosącej ryzyko nudy formuły gadających głów.

Film stał się szybko sensacją festiwalową roku 2018 - począwszy od premiery na prestiżowym festiwalu Sundance w Park City, przez Miami, Sydney, Melbourne, Rio de Janeiro, Amsterdam, po Wilno. Zgarnął kilkanaście statuetek i kilkadziesiąt nominacji, w tym do nagród Emmy. W Polsce dostępny jest na platformie Netflix.

7/10

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy