Wehikuł czasu do lat 90. Porządny polski film ze znakomitym aktorstwem

"Napad" /Bartosz Mrozowski /Netflix

"Napad" w reżyserii Michała Gazdy, dostępny na Netfliksie od 16 października, to trzymający w napięciu film z Olafem Lubaszenką w roli głównej. Akcja rozgrywa się w Warszawie lat 90. i mimo pewnych niedociągnięć, produkcja wyróżnia się doskonałym oddaniem atmosfery tamtych czasów oraz znakomitym aktorstwem.

  • Początek lat 90. XX wieku. Wydalony ze służby funkcjonariusz policji, grany przez Olafa Lubaszenkę, otrzymuje szansę na odzyskanie swojego dawnego życia w zamian za rozwiązanie sprawy napadu na jeden z warszawskich banków. Wspiera go młoda policjantka przydzielona do sprawy. Detektyw musi działać szybko - zainteresowanie mediów napadem nie jest na rękę nowej władzy. Śledztwo prowadzi do grupy trzech przyjaciół, którym przewodzi zdesperowany młody ochroniarz, w którego rolę wciela się Jędrzej Hycnar - czytamy w opisie Netfliksa.
  • Za reżyserię "Napadu" odpowiada Michał Gazda ("Znachor"). Oprócz Lubaszenki i Hycnara widzowie zobaczą takich aktorów jak: Wiktoria Gorodeckaja, Magdalena Boczarska, Mirosław Haniszewski, Stanisław Linowski, Łukasz Szczepanowski i Jowita Budnik.
  • Film od 16 października jest dostępny na Netfliksie.

W marcu 2001 roku trzech mężczyzn dokonało napadu na filię Kredyt Banku przy ul. Żelaznej w Warszawie. Skradziono nieco ponad 100 tys. zł., a wydarzenie to określane jest jako jeden z najbardziej brutalnych napadów, jakie kiedykolwiek miały miejsce w Polsce. Na skutek przestępstwa tragicznie zginęły trzy kasjerki. Grupą dowodził strażnik wspomnianego banku, który specjalnie na tę noc zamienił się dyżurami z kolegą z pracy.

Chociaż nowy film Netfliksa w reżyserii Michała Gazdy nie opowiada wprost przytoczonych wydarzeń, w moim odczuciu jest nimi zainspirowany. "Napad" z Olafem Lubaszenką i Jędrzejem Hycnarem w rolach głównych trafił na platformę i mimo że nie jest to kryminał idealny, zachwyca poszczególnymi elementami, a podróż w głąb psychiki bohaterów wypada niezwykle atrakcyjnie.

"Napad": kolejny wspaniale wykreowany świat Michała Gazdy

Były funkcjonariusz policji, grany przez Lubaszenkę Gadacz, dostaje szansę, by wrócić do służby. Mężczyzna z szemraną przeszłością ma za zadanie odkryć, kto stoi za napadem na jeden z warszawskich banków. Zaczyna współpracować z policjantką (w tej roli Wiktoria Gorodeckaja), a nad śledztwem czuwają ludzie "z góry". Czas działa na niekorzyść funkcjonariuszy, lecz historia powoli zaczyna układać się w całość, prowadząc ich do młodego ochroniarza, Kacpra (Jędrzej Hycnar).

Z reżyserem "Napadu", Michałem Gazdą, widzowie mieli okazję zaznajomić się w zeszłym roku, przy okazji premiery nowej adaptacji "Znachora". Choć nie brakowało głosów rozczarowania filmem, został on raczej ciepło przyjęty, nawet przez najbardziej zagorzałych fanów losów Rafała Wilczura, szczególnie tych ukazanych w ekranizacji stworzonej przez Jerzego Hoffmana. Śmiało można powiedzieć, że "Napad" to kolejna udana produkcja w filmografii Gazdy. Film nie jest wolny od wad - fabuła momentami wydaje się być nużąca, za długa, może nawet przewidywalna. Niektóre wątki traktowane są po macoszemu, co prawda wraca się do nich w finale, lecz ma się wrażenie, że zostały dorzucone "na siłę". Mimo drobnych zastrzeżeń "Napad" wypada jako porządny kryminał z rewelacyjnie wystylizowanymi polskimi realiami lat 90.

Elementem charakterystycznym dla twórczości Gazdy staje się skrupulatnie wykreowany filmowy świat. Udało się to w "Znachorze", jeszcze lepiej wypada w "Napadzie". Michał Gazda to twórca, który dba o każdy szczegół. Widz ma uwierzyć w to, co widzi na ekranie. Udaje się to także dzięki bardzo dobremu scenariuszowi Bartosza Staszczyszyna. Wystarczy drobna wzmianka w rozmowie bohaterów na temat budowy metra warszawskiego, by osadzić akcję w latach 90. ubiegłego wieku. Odegranie scen na straganie, czy w wypożyczalni kaset wideo, z pozoru banalny zabieg, kreuje wiarygodny świat, będący dla niektórych widzów istnym wehikułem czasu. 

Ciekawie zarysowano aspekty psychologiczne głównych bohaterów, w szczególności Kacpra. Jego decyzje napędzane przez skrajne emocje są nieprzewidywalne. Gdy Gadacz stopniowo dokłada kolejne puzzle do układanki, Kacper rozpada się jak domek z kart. Ma na to wpływ wiele bodźców spoza głównego wątku, lecz tutaj nie będę zdradzać zbyt wiele.

"Napad": porządny polski kryminał

"Napad" to także bardzo dobry film pod względem kreacji aktorskich. Duet Lubaszenko-Hycnar spisuje się na piątkę z plusem, ale to bohaterka grana przez Wiktorię Gorodeckają wzbudziła moje największe zainteresowanie. Informacje na jej temat rzucane są raczej szczątkowo, sprawiając, że jeszcze bardziej chce się poznać jej historię. W tym wypadku dość mocna charakteryzacja i kostiumy współgrają z aktorką, kreując intrygującą całość. Dla wspomnianej trójki świetnym tłem są postaci drugo, a nawet trzecioplanowe, w które wcielili się najpopularniejsi polscy aktorzy (m.in. Magdalena Boczarska, Mirosław Haniszewski, Jowita Budnik).

2024 rok nie jest najlepszym dla polskich filmów, biorąc pod uwagę, chociażby stawkę festiwalu w Gdyni. "Napad" Michała Gazdy, chociaż nie jest filmem idealnym, pozytywnie wyróżnia się na tle tegorocznych produkcji. Warto go obejrzeć, by na chwilę cofnąć się do lat 90. i razem z Gadaczem krok po kroku dążyć do rozwiązania zagadki.

7/10

"Napad", reż. Michał Gazda. Data premiery na Netfliksie: 16 października 2024 r.

Czytaj więcej: "Psy". 32 lata temu film oburzył widzów i krytyków. A jak wypada dzisiaj?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Napad (2024)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy