Skompromitowany aktor wraca na ekrany. "To bolesne, gdy ktoś ci mówi, że jesteś zły"
James Franco, niegdyś wielki hollywoodzki aktor, dziś skompromitowany gwiazdor. Wydawało się, że oskarżenia sprzed kilku lat całkowicie przekreśliły jego karierę. Okazuje się jednak, że Franco powoli wraca do aktorstwa. W najnowszym wywiadzie wyznał, że potrzebował tego skandalu, by wyjść na prostą.
James Franco zasłynął rolami w takich filmach, jak "Spider-Man", "Obywatel Milk", "127 godzin", "Boski chillout" i "Spring Breakers". Był hollywoodzką gwiazdą, ale oskarżenia o nadużycia na tle seksualnym zahamowały jego karierę.
Problemy aktora zaczęły się 2018 roku, kiedy pięć kobiet na łamach "Los Angeles Times" oskarżyło go o molestowanie. Cztery z nich były w przeszłości jego studentkami. Jedna z oskarżycielek, Sarah Tither-Kaplan, wywołała Franco do tablicy tuż po gali wręczenia Złotych Globów, kiedy otrzymał nagrodę za główną role w komedii "The Disaster Artist". Aktor zaprzeczył wszystkim doniesieniom. Mimo to nie udało mu się przekonać o swej niewinności członków Akademii, od których nie otrzymał nominacji do Oscara.
W 2019 Sarah Tither-Kaplan i Toni Gaal pozwały Jamesa Franco o nadużycia podczas zajęć w prowadzonej przez niego szkole aktorskiej. Jak informował portal "The Hollywood Reporter", sprawa została załatwiona polubownie. W ramach tej ugody James Franco zapłacił swoim ofiarom ponad dwa miliony dolarów.
Skompromitowany gwiazdor powoli wraca do występów aktorskich. Obecnie promuje w Rzymie najnowszy film ze swoim udziałem o tytule "Hey Joe". Przy okazji przerywa milczenie i udziela coraz więcej wywiadów dziennikarzom. W jednym z nich przyznał, że jest wdzięczny za to, co się wydarzyło.
"To bolesne, gdy ktoś ci mówi, że jesteś zły" – mówi w rozmowie z Variety. "Ale ostatecznie to właśnie tego potrzebowałem, żeby przestać podążać tą drogą" - dodał.
W tym samym wywiadzie wyznał, że chciałby wrócić do reżyserowania. "Myślę, że to się stanie, kiedy nadejdzie właściwy czas" - stwierdził.
James Franco w latach 2019-2022 zupełnie zniknął z ekranów. Z trudem mógł znaleźć pracę z powodu oskarżeń oraz pandemii. W niedalekiej przyszłości można się spodziewać coraz częstszej obecności aktora w produkcjach filmowych. Oprócz "Hey Joe", wystąpił w "Largo Winch 3: Cena pieniądza" oraz "The Razor's Edge", gdzie wcielił się w główną postać u boku Tommy'ego Lee Jonesa.
Czytaj więcej: Najgorszy film w historii kina? Widzowie nie mogli przestać się śmiać