Rafał Dajbor w szokującym wyznaniu. Był podrywany przez księdza ze "Złotopolskich"
Rafał Dajbor, aktor, dziennikarz i pisarz, zdobył się na wstrząsające wyznanie. Mężczyzna ujawnił, że był podrywany przez księdza Kazimierza Orzechowskiego - duchownego i aktora, którego widzowie znają z roli w serialu "Złotopolscy". O wszystkim opowiedział w jednym z ostatnich wywiadów.
Rafał Dajbor po raz pierwszy ujawnił sprawę na łamach magazynu "Replika". O szczegółach opowiedział w rozmowie z Onetem, która pojawiła się na portalu 12 lutego. "Nie czuję się pokrzywdzony. Nie oskarżam ks. Orzechowskiego. Chodzi mi tylko o historyczną prawdę" - zapewnił mężczyzna, który w przeszłości został miał zostać wykorzystany przez zmarłego w 2019 roku, znanego z serialu "Złotopolscy" księdza Kazimierza Orzechowskiego.
"Dla mnie przede wszystkim był świetnym aktorem. Tak go zapamiętam i pewnie wielu jego fanów ma dokładnie taki obraz. Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że na starość stracił nad sobą kontrolę" - mówił. Mężczyzna spotykał się z duchownym w celach naukowych, ponieważ pisał na jego temat pracę magisterską.
"Ksiądz robił takie numery, że gdy ja wyciągałem do niego dłoń na przywitanie, to on z premedytacją omijał moją dłoń i na przykład łapał mnie [...]. Albo zamiast uścisnąć moją dłoń, to chwytał ją i przyciągał [...], sam siebie dotykając. Standardem też było to, że otwierał mi drzwi w samym T-shircie i rozpiętym szlafroku" - wyznał w obszernym wywiadzie dla Onetu.
Rafał Dajbor przyznał w rozmowie, że traktował sposób bycia duchownego jako "dziwactwo starego aktora":
"Szczerze mówiąc, raczej mnie to śmieszyło, niż bulwersowało".
"Myślę, że on sam nie potrafił sobie z tym poradzić. Nie chcę go absolutnie bronić, bo nie miał prawa tego robić, ale uważam, że był swego rodzaju ofiarą kościelnego celibatu" - dodał.
Mężczyzna nie liczy na żadne przeprosiny ani nie chce zrobić wokół siebie zamieszania. Zależało mu jednak, by prawda w końcu ujrzała światło dzienne. Na opowiedzenie swojej historii czekał jednak wiele lat, ponieważ obiecał to Zofii Kucównej i Barbarze Horowiance. Były one przyjaciółkami księdza, a Dajbor chciał uchronić je przed natrętnymi telefonami. Obie kobiety odeszły w 2024 roku.
Zobacz też: Kiedyś byli nierozłączni. To już jest koniec bromance'u?