Reklama

Kiedy polityka spotyka Hollywood: Milczenie Demokratów w obliczu skandalu Weinsteina!

Czołowi politycy Partii Demokratycznej dopiero po kilku dniach od ujawnienia przez amerykańskie media, że jej wierny sympatyk i donator, producent filmowy Harvey Weinstein miał niewłaściwe zachowania wobec wielu kobiet, przerwali milczenie.

Czołowi politycy Partii Demokratycznej dopiero po kilku dniach od ujawnienia przez amerykańskie media, że jej wierny sympatyk i donator, producent filmowy Harvey Weinstein miał niewłaściwe zachowania wobec wielu kobiet, przerwali milczenie.
Hilary Clinton i Harvey Weinstein w 2012 roku na imprezie magazynu "TIME" /Larry Busacca /Getty Images

Jak zauważył komentator konserwatywnej telewizji OAN, przywódcy Demokratów, “zawsze gotowi bronić praw kobiet, byli powolni w reagowaniu na zarzuty wobec Harveya Weinsteina". 

Hillary Clinton, ich kandydatka w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, po kilku dniach wyraziła oburzenie na postępowanie swojego byłego przyjaciela. Jak zwróciło uwagę wielu felietonistów, Clinton, w przeszłości sprawująca funkcje m.in sekretarza stanu, miała wiele okazji, aby wcześniej publicznie zareagować na skandal. Była Pierwsza Dama prawie każdego dnia ma wystąpienia publiczne w ramach obecnej tury promocyjnej swojej książki "What Happened ("Co się stało"). 

Reklama

Także były demokratyczny prezydent Barack Obama, którego córka Malia odbyła staż w wytwórni braci Weinsteinów, czekał pięć dni, aby razem ze swoją żoną Michelle wyrazić "oburzenie z powodu wstrętnego i niemoralnego zachowania" finansowego patrona swojej partii.

Obama, który będąc prezydentem wielokrotnie zapraszał producenta "Władcy Pierścieni" do Białego Domu, w swoim oświadczeniu podkreślił, że "Amerykanie powinni podziwiać odwagę kobiet, które publicznie przedstawiły swoje zarzuty" wobec jednego z najbardziej wpływowych ludzi światowej kinematografii. 

Natomiast były wiceprezydent Joe Biden, nazywany "sumieniem Partii Demokratycznej", autor projektu Ustawy o Walce z Przemocą Wobec Kobiet (Violence About Women Act), czekał sześć dni. Dopiero w środę wieczorem (czasu miejscowego) podczas ceremonii wręczenia mu nagrody "za odwagę w poczynaniach na rzecz mniejszości seksualnych LGBT" w Nowym Jorku potępił "nadużycie władzy przez wpływowego człowieka w odrażający i niemoralny sposób". Ale były wiceprezydent i długoletni senator tylko raz w swoim wystąpieniu wymienił Weinsteina z nazwiska.

Troje demokratycznych przywódców nie wspomniało o dziesiątkach tysięcy dolarów, jakie otrzymali bezpośrednio od niego na swoje kampanie wyborcze, ani o setkach tysięcy dolarów, jakie otrzymała Partia Demokratyczna dzięki kwestom organizowanym przez Weinsteina wśród jego zamożnych znajomych. Jak podały media, Weinstein, z fortuną szacowaną na 150 mln dolarów, jest w Hollywood najbogatszym sympatykiem Demokratów. 

Hillary Clinton, pytana przez komentatora telewizji CNN o finansowe poparcie Weinsteina dla Demokratów, wyjaśniła, że nie może zwrócić tych pieniędzy producentowi "Pulp Fiction"; zapowiedziała jednak, że "przekaże te pieniądze w ramach 10 procent swoich dochodów, jakie corocznie przeznacza na działalność organizacji charytatywnych".

Opóźniona reakcja przywódców Demokratów na skandal, zdaniem mediów spowodowana licznymi powiązaniami z hollywoodzkim magnatem filmowym, oburzyła nawet członków samej Partii Demokratycznej. 

"Jestem rozczarowana zachowaniem Hillary Clinton i Baracka Obamy" - powiedziała w telewizji MSNBC Lizz Winstead, współtwórczyni programu satyrycznego "Daily Show".

Zdaniem Winstead, Obama i Hillary Clinton z powodu przewlekłego milczenia "nigdy nie będą brzmieć wiarygodnie, kiedy np. postanowią krytykować poniżające kobiety wypowiedzi Trumpa sprzed 12 lat". 

Podobnego zdania jest Charlotte Hays, dyrektor programów pozarządowej organizacji Forum Niezależnych Kobiet (Independent Women's Forum). Hays w komentarzu opublikowanym w piątek w konserwatywnym portalu Washington Examiner argumentuje, że skandal wokół Weinsteina, który w amerykańskich mediach przesłonił nawet relacje z dochodzenia w sprawie masakry w Las Vegas, jest świadectwem hipokryzji Demokratów.

Hays wskazuje, że "Demokraci, którzy z pasją nieustannie oskarżają Republikanów o 'prowadzenie wojny przeciw kobietom'", od lat doskonale wiedzieli o molestowaniu kobiet przez Weinsteina i nic nie zrobili, aby go powstrzymać.

Dyrektor Forum Niezależnych Kobiet przypomina, że już w roku 2005 Sharon Waxman, młoda dziennikarka "The New York Timesa", miała gotowy do publikacji artykuł o licznych zarzutach dotyczących molestowania seksualnego kobiet przez Weinsteina.

Artykuł został wstrzymany przez NYT po interwencjach aktorów Matta Damona i Russella Crowe'a oraz osobistej interwencji samego Weinsteina, który był znaczącym ogłoszeniodawcą nowojorskiego lewicowego dziennika.

To tylko jeden z przykładów, które zdaniem Hays dowodzą, że "historia Weinsteina nie dotyczy tylko jednej osoby o kontrowersyjnym zachowaniu, ale ma szersze implikacje w kontekście kultury i polityki, która używa praw kobiet jako politycznego rekwizytu, kultury, która wspierała, ochraniała i nawet sławiła mężczyznę znanego z prześladowania kobiet".

W zeszłym tygodniu dziennik "New York Times" poinformował, że Weinstein w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat molestował seksualnie aktorki, asystentki i inne pracownice swojej firmy. Jedną z jego ofiar miała być znana aktorka Ashley Judd. Według gazety, co najmniej ośmiu kobietom producent zapłacił za milczenie. Weinstein został także zwolniony z wytwórni filmowej The Weinstein Company (TWC), którą w 2005 roku zakładał razem ze swym bratem Robertem. 65-letni producent wydał oświadczenie, w którym przeprosił za błędy, ale jednocześnie zapowiedział pozew sądowy przeciwko dziennikowi NYC.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Harvey Weinstein
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy