Reklama

"Kevin" mógł nie powstać! Co skrywają kulisy kultowego filmu?

"Kevin sam w domu" to prawdziwy fenomen, który od 25 lat gości w polskich domach na Wigilię. Komedia familijna z 1990 roku zyskała miano klasyki, jednak było blisko, a film w ogóle nie zostałby zrealizowany! Jakie tajemnice skrywają kulisy produkcji o niesfornym ośmiolatku?

Kultowy "Kevin sam w domu"

"Kevin sam w domu" to kultowa amerykańska komedia familijna w reżyserii Chrisa Columbusa, która zyskała status jednego z największych hitów lat 90. i zapoczątkowała popularną serię filmową. Pomysł na scenariusz wyszedł od Johna Hughesa, który był mistrzem w szybkim pisaniu - potrafił stworzyć kilka projektów w jeden weekend. Inspirowany sukcesem "Wujaszka Bucka", Hughes postanowił napisać historię o psotnym chłopcu, który zostaje sam w domu. Z kolei Columbus, mimo wcześniejszych niepowodzeń reżyserskich, otrzymał propozycję pracy nad tym projektem.

Fabuła opowiada historię rodziny McCallisterów, którzy planują wyjazd na święta do Paryża. W wyniku porannego zamieszania ośmioletni Kevin zostaje przypadkowo zostawiony w domu, gdy reszta rodziny rusza na lotnisko. Początkowo cieszy się z wolności, jednak wkrótce musi stawić czoła dwóm włamywaczom, Harry'emu i Marvowi, którzy chcą okraść jego dom. Kevin postanawia bronić swojej posiadłości, stosując skomplikowane pułapki.

Reklama

W obsadzie znaleźli się m.in. Macaulay Culkin, Joe Pesci, Daniel Stern, Catherine O'Hara, John Heard, Roberts Blossom, Terrie Snell, Hillary Wolf i Kieran Culkin.

10 milionów i ani centa więcej!

John Hughes przekonał Warner Bros., że jego nowy projekt ma być niskobudżetowym filmem (jak na ówczesne propozycje Hollywood) i stwierdził, że zrealizuje produkcję w kwocie 10 milionów dolarów. W trakcie kompletowania ekipy oraz sprzętu okazało się jednak, że planowany budżet filmu będzie wynosił 4,7 miliona dolarów więcej. Nawet profesjonalnie napisane pisma z prośbą o akceptację większej kwoty nie przekonały wytwórni. Przedstawiciele Warner Bros. postawili ultimatum: albo kolejnego dnia dostaną rozpisany kosztorys na 13,5 miliona, albo filmowcy pożegnają się z produkcją. Z kultowego "Kevina" mogły wyjść nici.

John Hughes był jednak sprytnym twórcą. W tym samym czasie spotkał się z zaprzyjaźnionym producentem 20th Century Fox - Tomem Jacobsonem, który na spotkanie ze scenarzystą wziął także swojego przełożonego. Gdy panowie usłyszeli o kłopotach finansowych potencjalnego hitu familijnego, zapewnili Johna, że opłacą projekt. W dniu, w którym Warner Bros. zrezygnowało z "Kevina" i kazało pakować plan zdjęciowy, film zyskał nową wytwórnię. Prace ruszyły pełną parą.

Lokacja, ekipa i sprzęt gotowe! Tylko gdzie ten śnieg?

Choć akcja filmu rozgrywa się głównie w Chicago, wiele ujęć nakręcono na sztucznej scenografii. Dom McCallisterów powstał w halach szkolnych New Trier High School. Od podstaw zbudowano tam przytulne wnętrza, a później wypełniono je czerwono-zielonymi dekoracjami świątecznymi. Scenę, w której woda zalewa pomieszczenia, zrealizowano na specjalnie przygotowanych konstrukcjach w szkolnym basenie. Z kolei nagrania z samolotu nakręcono na boisku szkolnym.

Były jednak sekwencje, które musiały zostać zrealizowane na zewnątrz domu McCallisterów. Lokacja, która stała się ikoną, to oczywiście prawdziwy dom przy 671 Lincoln Avenue w Winnetka, na przedmieściu Chicago. Niestety - największym przeciwnikiem ekipy filmowej była pogoda. Przez wiele dni nie było kluczowego elementu filmu świątecznego - śniegu. Ekipa próbowała radzić sobie wszelkimi możliwymi sposobami: sztucznym pyłem, pianą czy płatkami ziemniaczanymi. Na szczęście natura okazała się łaskawa i w końcu z nieba spadł gęsty, biały puch.

"Kevin sam w domu" zrewolucjonizował branżę kaskaderską

Sceny z "Kevina" zapisały się w historii kina nie tylko przez humor, ale i wyczyny kaskaderskie, które na tamte czasy były prawdziwą rewolucją. Kiedy Joe Pesci jako Harry czy Daniel Stern jako Marv wpadają w niezliczone pułapki przygotowane przez Kevina, widzowie nie tylko śmieją się, ale czasem łapią za głowę. Wiele scen kręcono bez użycia efektów specjalnych, co oznaczało prawdziwe ryzyko dla aktorów i ich dublerów. Troy Brown, kaskader Joego Pesci, w jednej z najbardziej pamiętnych scen, naprawdę otrzymał cios łopatą w głowę. Wielokrotnie również spadał ze schodów czy lądował na plecach po wykonaniu kilku fikołków.

"Strach było patrzeć" - zdradziła po latach ekipa filmowa w serialu dokumentalnym Netfliksa "Filmy naszej młodości".

Ryzyko się jednak opłaciło! Rewolucyjne wyczyny kaskaderów w filmie Columbusa zapisały się w historii branży filmowej. Wysoki skok, po którym aktor ląduje na plecach, do dziś nazywany jest skokiem "samym w domu". 

W realizacji dynamicznych ujęć upadków pomagała również dodatkowa kamera, zwana przez operatora filmu "kamerą zapasową". Okazała się być kluczowa w montowaniu realistycznych scen. Raz została nawet zrzucona na sznurku przez szyb, by nagrać ujęcie spadania.

Krytycy zapowiadali klapę, w kinach "Kevin" okazał się sukcesem

Na początku eksperci nie byli łaskawi dla "Kevina samego w domu". Gene Siskel i Roger Ebert, słynni amerykańscy krytycy, nie zostawili na nim suchej nitki. Sami twórcy przewidywali dochód 8 milionów dolarów w dniu otwarcia, czyli przyzwoity wynik bez szału.

Tymczasem film okazał się być prawdziwym hitem w kinach. W dniu otwarcia zarobił 17 milionów dolarów i przez 12 tygodni był na pierwszym miejscu box office w Stanach Zjednoczonych, gdzie w sumie zarobił 285 milionów dolarów. Wcześniej udało się to tylko filmom "Gwiezdne wojny" i "E.T". "Kevin" pobił nawet piątą odsłonę "Rockiego". Finalnie zarobił 477 milionów dolarów na całym świecie.

Historia stworzona przez Johna Hughesa stała się filmem kultowym. Była jego największym osiągnięciem finansowym, ale też ostatnim tak spektakularnym seansem. Macaulay Culkin zdobył status dziecięcej gwiazdy, ale drzwi w Hollywood otworzyły się również dla wielu innych osób, które pracowały przy komedii.

Dziś, 34 lata po premierze, produkcja jest niezastąpioną częścią popkultury i nieodłącznym elementem celebrowania świąt na całym świecie. Szczególnie w Polsce psotliwy Kevin zyskał serca telewidzów, którzy co roku w Wigilię z radością oglądają jego poczynania. Również w te święta ośmiolatek zabawi Polaków 24 grudnia o 20:00 w Polsacie.

Zobacz też: Tej sceny nie zapisano w scenariuszu. Świąteczny klasyk miał głębsze znaczenie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kevin sam w domu | Macaulay Culkin | Polsat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy