Reklama

Czy "Zmierzch" zrujnował kino? Pattinson odniósł się do zarzutów

Robert Pattinson wciąż słyszy komentarze o swojej roli w "Zmierzchu", choć od premiery pierwszego filmu minęło już ponad 16 lat. Aktor nie kryje zdziwienia, że saga o wampirach nadal budzi emocje i ma wpływ na popkulturę.

Robert Pattinson od lat stara się zdystansować od swojej najsłynniejszej roli - Edwarda Cullena w serii "Zmierzch". Choć od premiery pierwszego filmu minęło już ponad 16 lat, aktor wciąż spotyka się z komentarzami dotyczącymi wpływu produkcji na kino wampiryczne. W niedawnym wywiadzie dla "GQ Spain" przyznał, że nadal słyszy opinie o tym, jak seria zrujnowała cały gatunek.

Robert Pattinson o fenomenie "Zmierzchu"

Aktor, który dzięki roli w "Zmierzchu" zdobył międzynarodową sławę, nie ukrywa zdziwienia, że saga wciąż budzi tak wielkie emocje. "Ludzie wciąż mówią mi: 'Zmierzch zrujnował filmy o wampirach'. Naprawdę? Nadal się tym przejmujecie? To było prawie 20 lat temu!" - powiedział Pattinson.

Reklama

Jego słowa doskonale oddają nieco ironiczny dystans, jaki aktor ma do swojego dawnego wcielenia. "Pierwszy film miał premierę w 2008 roku, to szaleństwo, że wciąż jest tak istotny kulturowo" - dodał, odnosząc się do renesansu popularności serii, który, jak zauważył, narodził się w Korei, a potem rozprzestrzenił na cały świat, podobnie jak fenomen K-popu.

Jak "Zmierzch" wpłynął na karierę Pattinsona?

Rola Edwarda Cullena otworzyła Pattinsonowi drzwi do światowego kina, ale jednocześnie zaszufladkowała go jako aktora kojarzonego głównie z postacią romantycznego wampira. Zanim trafił do obsady "Zmierzchu", miał na koncie jedynie kilka ról, w tym postać Cedrica Diggory'ego w "Harrym Potterze i Czarze Ognia". To jednak właśnie seria o wampirach uczyniła go gwiazdą pierwszego formatu, co dla młodego aktora było zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.

Po zakończeniu serii Pattinson skupił się na pracy z uznanymi reżyserami, wybierając artystyczne i wymagające role. Na jego koncie znalazły się produkcje takich twórców jak Claire Denis, Werner Herzog, David Cronenberg czy bracia Safdie. W ten sposób aktor udowodnił, że nie jest jedynie ikoną popkultury, lecz wszechstronnym artystą, gotowym na nowe wyzwania.

Pattinson nie zawsze był fanem "Zmierzchu"

Nie jest tajemnicą, że aktor nie miał najlepszego zdania o serii, która przyniosła mu rozgłos. Już w trakcie promocji pierwszego filmu z dystansem podchodził do swojego bohatera. W jednym z wywiadów z 2008 roku powiedział: "Jacob jest o wiele ciekawszy niż Edward. Jeśli masz dziewczynę, która jest jak Edward... no tak, jesteś gorący, ale po prostu przestań gadać".

Późniejsze lata przyniosły jeszcze więcej uszczypliwych komentarzy. W 2011 roku w rozmowie z "Vanity Fair" przyznał, że nie rozumie fenomenu sagi i fascynacji fanek: "Ludzie chcą, by to ich definiowało, jakby mówili: 'Jestem fanką Zmierzchu'. To dla mnie szalone". W 2018 roku w rozmowie z "Variety" stwierdził, że "przestał mentalnie rozwijać się w momencie, gdy zaczął grać w tych filmach".

Nowe spojrzenie na dawne role

Z biegiem lat Pattinson nieco złagodził swoje podejście do serii. W 2019 roku w rozmowie z magazynem "PEOPLE" przyznał, że teraz, gdy szum wokół sagi przycichł, wspomina ją z większym sentymentem. "Gdy intensywność tego wszystkiego opadła, pozostały mi tylko miłe wspomnienia" - powiedział.

Dziś aktor skupia się na różnorodnych projektach, w tym na roli Batmana, która pozwoliła mu jeszcze bardziej ugruntować swoją pozycję w Hollywood. Jednak historia Edwarda Cullena wciąż go prześladuje - zarówno w pytaniach dziennikarzy, jak i w oczach fanów, którzy nadal wspominają czasy "Zmierzchu" z nostalgią.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Robert Pattinson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy