Reklama

Mama Africa pod Wawelem

Prezentowany od kilku lat w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego cykl "Dźwięki muzyki" to jedna z najpopularniejszych sekcji imprezy. Drugiego dnia imprezy widzowie zobaczyli wspaniały portret urodzonej w RPA piosenkarki Miriam Makeby w reżyserii mniej znanego z braci Kaurismaki.

Od kiedy najlepsze muzyczne dokumenty oglądać można w plenerowym Kinie pod Wawelem, seanse cyklu Dźwięki muzyki przyciągają na Plac na Groblach w zakolu Wisły pokaźną grupę widzów. Nie dość, że projekcji filmu towarzyszyć może bezkarna konsumpcja produktów spożywczych, to jeszcze wrażenia potęgują nawiązujące audiowizualny dialog z wyświetlanym filmem sygnały miasta - wczorajszej nocy podczas seansu dokumentu "Mama Africa" światła przejeżdżających ulicą Podzamcze samochodów oraz znaczące upływ czasu bicie wawelskiego dzwonu wspaniale współgrały z opowieścią o afrykańskiej śpiewaczce.

Reklama

Fiński reżyser Mika Kaurismaki, mniej znany z dwójki braci, ma już na koncie kilka muzycznych dokumentów. Polscy widzowie mieli okazję parę lat temu oglądać na ekranach kin opowieść o fenomenie muzyki brazylijskiej - "Brasileirinho. Muzyka słońca". Teraz postanowił przyjrzeć się niezwykłej historii życia ikony legendy muzyki afrykańskiej - Miriam Makebie. "Mama Africa" wspaniale uzupełnia otwierającego tegoroczną edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego "Marleya" Kevina Macdonalda - w istocie zarówno Marley, jak i Makeba byli osobowościami, których status wykraczał daleko poza ten przynależny muzycznej gwieździe. Oboje otoczeni byli niemal religijnym kultem, wpływając nie tylko na kształt współczesnej muzyki, lecz również odgrywając niebagatelną rolę w politycznej walce o oblicze postkolonialnej Afryki.

Film Kaurismakiego zrealizowany jest staranniej niż "Marley", fiński reżyser zgrabnie przeplata archiwalne materiały z nagranymi przez niego wywiadami z bliskimi Makeby. Fakt, że w porównaniu z Macdonaldem miał o wiele łatwiejsze zadanie - nieznana nikomu południowoafrykańska wokalistka miała to szczęście, że dwie piosenki w jej wykonaniu trafiły do muzycznego dokumentu Lionel Rogosin "Come Back, Africa", który w 1959 roku wygrał festiwal w Wenecji, kierując oczy muzycznego świata na wokalne objawienie filmu. Kariera Makeby, w odróżnieniu od muzycznej twórczości Marleya, została więc porządnie udokumentowana.

Kiedy władze RPA dowiedziały się nielegalnym wyjeździe swej obywatelki na wenecką imprezę, zamknęły przed nią drzwi powrotu do ojczyzny, skazując Makebę na kilkudziesięcioletnią emigrację. Jej wieloletnia tułaczka oraz towarzyszące jej przez całe życie poczucie wykorzenienia i wykluczenia staną się jednym z powracających motywów filmu Kaurismakiego. Po szybkim sukcesie w USA, który umożliwiła jej protekcja Harry'ego Belafonte, i zaakceptowaniu przez amerykańską widownię, Makeba popada w niełaskę opinii publicznej wychodząc za mąż za Stokely'ego Carmichaela, znanego bardziej jako lidera i ideologa ruchu Czarnych Panter.

Konsekwentnie realizowana przez nią w trakcie całej kariery muzycznej działalność obywatelska - Makeba była pierwszą kobietą z Afryki, która przemawiała na forum ONZ - doprowadziły do tego, że wspólnie ze znanym z kontrowersyjnych wypowiedzi mężem uznana została w USA za persona non grata. Kolejnym miejscem wygnania okazał się afrykański Gabon. Do RPA wróciła dopiero po uwolnieniu Nelsona Mandeli.

Tyle w kwestii biografii. Kto nie znał szczegółów dramatycznego życia Makeby, ten zapozna się z życiorysem nie mniej ciekawym niż curriculum vitae Boba Marleya. Ale dokument Kaurismakiego ogląda się wybornie, ponieważ fiński reżyser wie, jak łączyć ze sobą archiwalia tak, by wzmocnić siłę przekazu. Nagłą przemianę uroczej afrykańskiej pieśniarki w pełną rasowej autoświadomości artystki prezentuje zestawiając ze sobą telewizyjny wywiad z Carmichaelem, w którym w sugestywny sposób wykłada on ideologię Black Power, z fragmentem "etnicznego" występu Makeby. Jej dyszący głos i skupione spojrzenie są teraz czymś więcej niż zwykłym scenicznym występem - stają się równocześnie krzykiem osobistej rozpaczy, jak i manifestacją powszechnej niezgody na rasową niesprawiedliwość.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dźwięki | Krakowski Festiwal Filmowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy