Reklama

Łzy Wiery Gran

Prezentowany premierowo w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego dokument Marii Zmarz-Koczanowicz "Wiera Gran" to świadectwo niezwykle inspirującego procesu dochodzenia do prawdy o jednej z największych polskich śpiewaczek.

Spoglądając na tegoroczny program Krakowskiego Festiwalu Filmowego nie sposób przeoczyć rosnącego prestiżu jednej z trzech konkursowych sekcji - poświęconej długim dokumentom. O najmłodsze z festiwalowych wyróżnień - Złoty Róg przyznaje się podczas KFF od 2007 roku - z każdą kolejną edycją krakowskiej imprezy walczy coraz większa liczba tytułów. Kino dokumentalne coraz częściej wykracza poza klasyczne ramy 30-minutowego telewizyjnego formatu, próbując opowiadać coraz bardziej złożone historie.

Świetnym przykładem pogłębionego podejścia do zagadnienia dokumentalnej biografistyki jest "Wiera Gran" Marii Zmarz-Koczanowicz - historia tragicznego życia tytułowej polskiej pieśniarki, wykonawczyni wielu przedwojennych szlagierów, która po wojnie oskarżona została o kolaborację z Niemcami. Osobą, która w dokumencie Zmarz-Koczanowicz występuje jako spiritus movens ekranowych wydarzeń, jest pisarka Agata Tuszyńska, autorka biograficznej książki "Oskarżona: Wiera Gran". Jej podróże i spotkania z osobami, które znały Wierę Gran lub doświadczyły życia w getcie warszawskim, czynią z Tuszyńskiej drugą bohaterkę tego filmu.

Reklama

"Do czego możemy się posunąć, żeby przeżyć?" - takie pytanie Tuszyńska zadaje wielu świadkom hitlerowskiej okupacji. Ją jako jedyną ogarnięta "postępująca paronoją i psychozą" Wiera Gran dopuściła do siebie w czasie swego pobytu w Paryżu; dzięki temu w filmie Zmarz-Koczanowicz znalazły się unikalne, amatorskie nagrania wykonane przez Tuszyńską w domu artystki. Wyłania się z niego obraz wielkiej damy polskiej estrady, przypominający trochę przypadek Normy Desmond z "Bulwaru Zachodzącego Słońca" Billy'ego Wildera. Zapomniana gwiazda kina niemego w obrazie Wildera nie przestawała oglądać w prywatnym kinie swych największych aktorskich kreacji, Gran do późnych lat mieszkała w pokoju powyklejanym aż po sufit prasowymi wycinkami na swój temat lub plakatami swych występów.

Punktem wyjścia do zajęcia się przez Tuszyńską życiorysem Wiery Gran nie była jednak jej twórczość, tylko posądzenie o kolaborację z Niemcami w trakcie II wojny światowej. Jako artystka regularnie występująca w zarządzanej przez hitlerowców na obszarze warszawskiego getta kawiarni, Gran miała wśród ludności żydowskiej "złą prasę". Mimo że po zakończeniu wojny Centralny Komitet Żydów Polskich oczyścił ją z zarzutów, nie znajdując dowodów na współpracę Gran z Niemcami, artystka do czasu śmierci w 2007 roku zmagała się z etykietką kolaborantki.

Tuszyńskiej - myślę, że można traktować ją jako współautorkę tego filmu - towarzyszymy z kamerą w trakcie prac nad książką o Gran. Pisarka wyrusza w podróż do Jerozolimy, by spotkać się z przyjaciółmi Gran, odwiedza też Ścianę Płaczu albo uczestniczy w święcie Purim. Wybiera się nawet do Frankfurtu nad Menem, by przepytać niemieckiego krytyka literackiego Marcela Reicha-Ranickiego. Wszystko po to, by spróbować zrozumieć, co mogła czuć jej bohaterka. Kiedy jednak rozmawia o moralności wojennych wyborów z dziennikarzem Aleksandrem Klugmanem - ten wyrzuca jej, że nigdy nie zrozumie tamtej sytuacji, ponieważ jej zwyczajnie nie doświadczyła. Tuszyńska się nie zraża. "To nie moja wina, że nie dane było mi przeżyć getta warszawskiego" - broni swego prawa do poznania prawdy. I dowiaduje się, że każdego, kto wyszedł cało z piekła II wojny światowej, mogło spotkać potem podejrzliwe pytanie: "To jak przeżyłeś"?.

Kamera Zmarz-Koczanowicz celowo eksponuje obecność Tuszyńskiej w kadrze, nawet jeśli pisarka znajduje się tylko w sytuacji osoby przepytującej kolejnego świadka epoki. Obraz skonstruowany jest w ten sposób, że ręka, ramię, lub głowa Tuszyńskiej co rusz zasłania kadr z bohaterem każdej kolejnej rozmowy. "Wiera Gran" jest bowiem w pewnym sensie filmowym dziennikiem towarzyszącym powstawaniu książki. Rodzajem literacko-biografistycznego "making of".

Najbardziej zaskakującym momentem filmu są jednak wspomnienia Gran dotyczące autora "Pianisty" Władysława Szpilmana, któremu artystka pomaga w getcie, zatrudniając go jako swego akompaniatora. W archiwalnym nagraniu filmowym Gran ujawnia jednak, że Szpilman był wśród członków żydowskiej policji podczas jednego z nalotów, którego była świadkiem. W późniejszym okresie wojny, wspólnie z aktorem Jonaszem Turkowem, staje się zaś głównym oskarżycielem Gran. Obraz Szpilmana snuty przez Gran dopełnia świadectwo Stefanii Grodzieńskiej, która przypomina sobie, jak jej mąż Jerzy Jurandot, miał spoliczkować publicznie Szpilmana za bezpodstawne oskarżenia.

Prawdziwą nauką z seansu "Wiery Gran" jest jednak konstatacja jednego z przyjacieli piosenkarki, który podczas jednej z ożywionych dyskusji o moralnej odpowiedzialności za tak łatwo krytykowane dzisiaj życiowe wybory w okresie wojny, zadaje Tuszyńskiej retoryczne pytanie: "Co by się zmieniło w pani myśleniu o Wierze Gran, gdyby oskarżenia pod jej adresem okazały się prawdziwe?". I odczekawszy dłuższą chwilę, podczas której Tuszyńska nie potrafi udzielić odpowiedzi, dodaje: "Nic, prawda?".

- - - - - - - - - - - - - - -

Maria Zmarz Koczanowicz jest jedną z najbardziej znanych polskich dokumentalistek. Zrealizowała około 50 filmów, które prezentowane były na wielu międzynarodowych festiwalach, zdobywając liczne nagrody, w tym Złotego Smoka i Złotego Lajkonika za "Urząd" oraz główną nagrodę na festiwalu Cinéma du Réel.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: granie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy