Reklama

"Urwany film" Jerzego Stuhra

Jerzy Stuhr, reżyser filmu "Obywatel", który premierowo został pokazany we wtorek na 39. Festiwalu Filmowym w Gdyni, przyznał, że jest to "bolesna komedia". - Chciałem jakoś podsumować siebie, moje pokolenie - ocenił artysta dodając, że w pierwotnej wersji jego najnowsze dzieło miało nosić tytuł "Urwany film".

Reżyser i jednocześnie autor scenariusz powiedział, że pomysł na ten film zrodził się w jego głowie ponad cztery lata temu, ale na przeszkodzie do jego realizacji stanęły przeszkody natury finansowej i jego problemy zdrowotne.

- Od początku chciałem zastosować zasadę, żeby opowiadać wstecz, wspak jakby, ale nie umiałem dobrze tej krzyżówki ułożyć. Ciągle mieszały mi się sekwencje. Ale zasadniczy trzon był - wiedziałem co chcę opowiedzieć, to jest, że chcę opowiedzieć życiorys swojego pokolenia - mówił na konferencji prasowej Stuhr.

Reklama

Film "Obywatel" zaczyna się od wyjścia z budynku z telewizji głównego bohatera Jana Bratka, który ulega groźnemu wypadkowi. Leżąc na szpitalnym łóżku przypomina sobie sceny ze swojego burzliwego życia, podczas którego często znajdował się w centrum wydarzeń historycznych. W ten sposób w życiorysie bohatera filmu jak w soczewce odbija się powojenna historia Polski.

Główną rolę w filmie grają Jerzy Stuhr i jego syn Maciej Stuhr. - Gdyby nie było Maćka to ten film by nie powstał, bo nie wyobrażam sobie kto by miał to zagrać. Tylko dzięki temu, że on uprawia ten sam zawód co ja ten film mógł powstać - podkreślił reżyser.

Stuhr spodziewa się, że film może być dla odbiorców zagranicznych hermetyczny i nie do końca zrozumiały.

- Ten film na pewno jest dla mnie samego pewnym nowym głosem, nie tylko kameralną opowieścią psychologiczną, jak w poprzednich moich filmach. Tak chciałem. Chciałem jakoś podsumować siebie, moje pokolenie. Chciałem też, żebyśmy się na ten temat potrafili może nie roześmiać, rozrechotać, ale uśmiechnąć, że może już mamy te słabsze strony za sobą, że już nas nie drażnią, nie bolą i nie wściekają - dodał twórca filmu.

Zdaniem Stuhra, jego najnowszy film można by określić jako "bolesna komedia". - Bardzo pilnowałem tego, że to była taka sinusoida napięć - od śmiechu po bolesną zadumę. W tym naszym ostatnim 25-leciu moje pokolenie jeśli nie miało tego szczęścia, siły, odwagi na zabranie się z nowym to jest bardzo upokarzane - nadmienił.

- Na pewno ten film w niektórych kręgach wzbudzi niechęć i ja się z tym liczę (...) Najbardziej by mi odpowiadało, żeby ludzie po projekcji wyszli z kina lżejsi, żeby to ich oczyściło - dodał Stuhr.

W filmie wielokrotnie pojawia się wątek antysemityzmu.

- Chciałem pokazać ten absurd, że moje pokolenie, które nie znało w ogóle Żydów, nagle zaczęło przesiąkać antysemityzmem. Ja np. dowiedziałem się, że moi koledzy i koleżanki to Żydzi w 1968 r., kiedy zaczęli wyjeżdżać za granicę. To było wszystko utajnione - wyjaśnił reżyser.

Maciej Stuhr podkreślił, że to, co zostało napisane w scenariuszu, znał w większości z opowiadań z rodzinnego domu. - Dla mnie jest to więc podróż nostalgiczna w krainę dzieciństwa, jakby ekranizacja wspomnień - dodał.


Przyznał, że chciał na pewnym etapie pomóc ojcu w pracy nad scenariuszem filmu. - Początkowo jak tata zaczynał pisać, to kiedyś przy jakiejś kolacji rzuciłem, że "może jak chcesz mieć śmieszne epizody to możemy razem coś powymyślać korzystając z mojej wygłupiastej przeszłości". Ale potem uznałem, że to jest tak osobisty film ojca, że on musi to sam zrobić - opowiedział Maciej Stuhr.

W filmie "Obywatel" oprócz Jerzego i Macieja Stuhra występują jeszcze m.in. Sonia Bohosiewicz, Barbara Orawianka, Małgorzata Dobrowolska, Wojciech Malajkat i Janusz Gajos.

W konkursie głównym 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni, oprócz "Obywatela" rywalizuje jeszcze 12 filmów: "Bogowie" (reż. Łukasz Palkowski), "Kebab i Horoskop" (reż. Grzegorz Jaroszuk), "Fotograf" (reż. Waldemar Krzystek), "Hardkor disko" (reż. Krzysztof Skonieczny), "Jack Strong" (reż. Władysław Pasikowski), "Jeziorak" (reż. Michał Otłowski), "Miasto' 44" (reż. Jan Komasa), "Obietnica" (reż. Anna Kazejak), "Pod Mocnym Aniołem" (reż. Wojciech Smarzowski), "Onirica - Psie Pole" (reż. Lech Majewski), "Sąsiady" (reż. Grzegorz Królikiewicz) i "Zbliżenia" (reż. Magdalena Piekorz). Zwycięzców festiwalu poznamy w sobotę.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr | Obywatel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy