Ten film jest polskim kandydatem do Oscara! Reżyser filmu otwarcia zdradza tajemnice swojego dzieła
49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni otworzył film w reżyserii Damiana Kocura "Pod Wulkanem". Polski kandydat do Oscara pokazuje trudną opowieść o tym, jak łatwo jest stracić wszystko. Damian Kocur przedstawił swoją perspektywę o doświadczeniu wojny i rodzinie, która musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
18 września odbyła się konferencja prasowa Komisji Oscarowej, podczas której ogłoszono, że polskim kandydatem do Oscara będzie film "Pod wulkanem" w reżyserii Damiana Kocura autora głośnego i wielokrotnie nagradzanego w kraju i za granicą filmu "Chleb i sól" oraz wielu docenionych krótkich metraży.
"Pod wulkanem" to wnikliwy obraz stanu emocjonalnego młodej, inteligenckiej ukraińskiej rodziny Kovalenków, którą wybuch wojny zastaje ostatniego dnia wakacji na Teneryfie. Ich powrót do Kijowa okazuje się niemożliwy. W jednej chwili z turystów stają się uchodźcami.
W rozmowie z Arturem Zaborskim Damian Kocur zdradził, że pomysł na ten film powstał bardzo wcześnie, praktycznie zaraz po rozpoczęciu wojny w Ukrainie - właściwie w marcu 2022 roku. Skąd wziął się pomysł na taką produkcję?
"Zainspirowałem się artykułem w gazecie, który opisywał sytuację ukraińskich rodzin, które były poza Ukrainą, spędzając zimowy urlop. I to był punkt wyjścia do myślenia o tym" - wyjaśnił reżyser w wywiadzie.
W dalszej części rozmowy Kocur rozwinął tę myśl, zdradzając, że filmowe medium wydawało mu się najlepszą formą opowiedzenia o tych wydarzeniach - czuł potrzebę wyzwolenia chęci działania i zwalczenia poczucia bezsilności.
Mimo tego, że film dotyczy tematyki wojennej, na ekranie widzimy rodzinę spędzającą wakacje w rajskim miejscu, pod błękitnym niebem - wojna jest jedynie tłem oraz zapalnikiem do przemian dotykających bohaterów.
"Każda sytuacja graniczna testuje relację i wojna jest jedną z nich. Wychodzą stare konflikty, jakieś niezałatwione sprawy i ta wojna dzieje się w nich tak naprawdę. (...) Nie możemy zapominać, że osoby, które nie doświadczyły bezpośrednio wojny, ale są z krajów, w których do tej wojny doszło, mają tam bliskich, też są ofiarami".
W trakcie wywiadu padło też pytanie, które mogło nurtować wiele osób: jak wygląda praca na planie polskiego reżysera z ukraińskimi aktorami. Damian Kocur zdradził, że nie zna języka ukraińskiego, ale stwierdził, że "język kina jest językiem uniwersalnym" i po pracy na planie tej produkcji czuje, że poradziłby sobie z filmem osadzonym w dowolnym kraju i kulturze.
"Nie trzeba znać języka, żeby poczuć emocje. (...) Prawda nie leży w słowie, w informacji, ale w geście, melodii. To szereg innych rzeczy, które sprawiają, że wierzymy".
Wojna w Ukrainie trwa już od dłuższego czasu. Media wciąż przekazują kolejne wieści, ale zainteresowanie tematem ogólnie spada. Czy Damian Kocur czuł misję, by przypomnieć widzom o horrorze rozgrywającym się tuż za naszą granicą? Czy czuł brak zgody na to, by ten temat nie powszedniał?
"To, co przyświecało mi w trakcie zdjęć do tego filmu to myśl o tym, jak złudne jest nasze poczucie bezpieczeństwa. Jednego dnia zastanawiasz się, na jakim mleku zrobić kawę, a następnego dnia siedzisz w samochodzie, szukając bezpiecznego miejsca gdzieś poza swoim miastem" - odpowiedział reżyser.
W mediach rozpętała się burza na temat tego, czy w wyścigu po Oscara, Polskę powinien reprezentować film, który powstał w języku ukraińskim. Reżyser nie widzi jednak konfliktu - nie jest to jedyna produkcja, która w tym roku bierze udział w konkursie i nie powstała w języku ojczystym reprezentanta.
"To niepotrzebna, jałowa dyskusja. (...) Dlaczego ja miałbym nie reprezentować Polski filmem, który jest w innym języku niż mój? W dalszym ciągu jest o ludziach. Ja kompletnie się tym nie przejmuję, ale to wiele mówi o naszej małostkowości" - stwierdził, podsumowując wszelkie wątpliwości.
W filmie "Pod wulkanem" wydarzenia oglądamy z perspektywy młodej dziewczyny. "Sofia ma 16 lat i niewiele zmartwień. Sytuacja, która ma miejsce, zmienia jej obecne postrzeganie rzeczywistości i znacząco wpływa na dynamikę relacji z innymi. Nierozwiązane konflikty zaczną wychodzić na wierzch, a strach odczuwany przez członków familii mieszać się z poczuciem winy" - można przeczytać w opisie filmu opublikowanym na stronie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Autorami scenariusza do filmu są Damian Kocur i Marta Konarzewska. Za zdjęcia odpowiada Nikita Kuzmenko, a montażem zajął się Alan Zejer. W obsadzie znaleźli się Sofiia Berezovska, Roman Lutskyi, Anastasiia Karpienko i Fedir Pugachov.