Reklama

Startuje Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni 2021

16 tytułów, m.in. "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego, "Inni ludzie" Aleksandry Terpińskiej i "Hiacynt" Piotra Domalewskiego, powalczy o Złote Lwy podczas startującego w poniedziałek 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W tym roku impreza odbędzie się w formule hybrydowej.

16 tytułów, m.in. "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego, "Inni ludzie" Aleksandry Terpińskiej i "Hiacynt" Piotra Domalewskiego, powalczy o Złote Lwy podczas startującego w poniedziałek 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W tym roku impreza odbędzie się w formule hybrydowej.
16 filmów walczy o Złote Lwy 2021 /materiały prasowe

O 46. odsłonie FPFF opowiedział PAP dyrektor artystyczny wydarzenia Tomasz Kolankiewicz. Jak podkreślił, pandemia "bardzo wiele zmieniła w modelu produkcyjno-dystrybucyjnym", przyspieszając wzrost znaczenia platform streamingowych. "To był trend widoczny już przed pandemią, ale teraz został znacznie wzmocniony. Większość festiwali otwiera się na formułę hybrydową. Tak było ostatnio z Nowymi Horyzontami, Millennium Docs Against Gravity i tak samo jest w Gdyni. Na naszej platformie on-line będzie można oglądać wszystkie filmy z konkursu krótkiego i mikrobudżetowego oraz zdecydowaną większość filmów pozakonkursowych. Oczywiście będą też dostępne wszystkie konferencje prasowe, spotkania z twórcami. Natomiast po filmy z konkursu głównego trzeba będzie przyjechać do Gdyni" - zapowiedział.

Reklama

W tym roku w konkursie głównym o Złote Lwy powalczy 16 tytułów. "To bardzo różnorodne obrazy. Mamy tutaj z jednej strony filmy traktujące o największej historii - 'Żeby nie było śladów' Jana P. Matuszyńskiego o sprawie Grzegorza Przemyka i 'Hiacynt' Piotra Domalewskiego o akcji bezpieki przeciwko homoseksualistom w PRL - ale z drugiej strony np. komedię 'Zupa nic' Kingi Dębskiej, czyli małą historię rodzinną. Są takie filmy, jak 'Bo we mnie jest seks' Katarzyny Klimkiewicz o Kalinie Jędrusik, który jest musicalem, oraz film popkulturowy, wręcz komiksowy 'Najmro. Kocha, kradnie, szanuje' Mateusza Rakowicza. Co więcej, pojawia się sporo filmów bardziej uniwersalnych - jak choćby 'Przejście' Doroty Lamparskiej - albo takich, które bezpośrednio odnoszą się do naszego 'tu i teraz', np. 'Inni ludzie' Aleksandry Terpińskiej na podstawie tekstu Doroty Masłowskiej" - powiedział Kolankiewicz.

Obok wspomnianych tytułów o główną nagrodę ubiegać się będą: "Ciotka Hitlera" Michała Rogalskiego, "Lokatorka" Michała Otłowskiego, "Moje wspaniałe życie" Łukasza Grzegorzka, "Mosquito State" Filipa Jana Rymszy, "Powrót do Legolandu" Konrada Aksinowicza, "Prime Time" Jakuba Piątka, "Śmierć Zygielbojma" Ryszarda Brylskiego, "Sonata" Bartosza Blaschkego, a także "Wszystkie nasze strachy" Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta.

Laureatów poznamy w sobotę wieczorem podczas gali zamknięcia festiwalu. Wyłoni ich jury w składzie: reżyser i scenarzysta Andrzej Barański (przewodniczący), aktorka Joanna Kulig, kompozytor Mikołaj Trzaska, pisarz, dramaturg i scenarzysta Robert Bolesto, operator, reżyser i scenarzysta Bogdan Dziworski, czeska filmoznawczyni Emilia Mira Haviarová, kostiumografka Dorota Roqueplo oraz reżyserka Agnieszka Smoczyńska.

W konkursie krótkich metraży wezmą udział 24 produkcje. "Są wśród nich filmy studentów szkół filmowych z Łodzi, Katowic i Warszawskiej Szkoły Filmowej, filmy ze Studia Munka zrealizowane w programie '30 Minut', ale - co ciekawe - znajdziemy tutaj także filmy wyprodukowane niezależnie, np. 'Jeszcze jeden koniec świata' Agnieszki Kot z udziałem Tomasza Kota. Zbieżność nazwisk jest, oczywiście, nieprzypadkowa. Mamy też 'Pana Młodego' Jana Saczka - obraz zrealizowany przez studenta Uniwersytetu Gdańskiego, który w ogóle nie odstaje formalnie od filmów studentów szkół filmowych. Również pod względem tematycznym widoczna jest duża różnorodność. Pojawiają się filmy, które przetwarzają w pewien sposób nasze realia. Mówią o tym, co się dzieje - o katastrofie klimatycznej, pandemii - ale zarazem idą krok dalej. Ci twórcy i twórczynie sięgają np. po formułę kina dystopijnego, fantastycznonaukowego. Wybiegają w przyszłość, zastanawiają się, jakie mogą być reperkusje tego. To jest według mnie bardzo ciekawa rzecz. Wydaje mi się, że ten trend może być zaraz widoczny w kinie pełnometrażowym" - zwrócił uwagę dyrektor artystyczny festiwalu.

Najlepsze filmy krótkometrażowe ocenią: reżyserka i scenarzystka Małgorzata Szumowska (przewodnicząca), aktorka Agnieszka Podsiadlik oraz dyrektor wykonawczy Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych Clermont-Ferrand Tim Redford.

Po raz drugi w programie gdyńskiego festiwalu znalazł się konkurs filmów mikrobudżetowych. Zobaczymy w nim pięć filmów wyprodukowanych z programu operacyjnego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej: "1:11" Mirona Wojdyły, "Dzień, w którym znalazłem w śmieciach dziewczynę" Michała Krzywickiego, "Magdalena" Filipa Gieldona, "Piosenki o miłości" Tomasza Habowskiego i "Po miłość/Pour l'amour" Andrzeja Mańkowskiego. "To filmy zrobione przy bardzo niskich budżetach, ale mimo to ich twórcom udało się przekonać do współpracy uznanych aktorów i aktorki, więc to są takie tytuły, na które rzeczywiście warto zwrócić uwagę" - wskazał Kolankiewicz.

Zwycięzcę konkursu mikrobudżetów ogłosi jury w składzie: reżyser i scenarzysta Magnus von Horn (przewodniczący) oraz producenci Jan Naszewski i Agata Szymańska.

Filmy będą prezentowane również w sekcjach pozakonkursowych. W wieczór otwarcia odbędzie się pokaz "Zezowatego szczęścia" Andrzeja Munka. W cyklu "Polonica" będzie można obejrzeć trzy międzynarodowe koprodukcje z polskim udziałem: "Kobieta w nocy" Rafała Kapelińskiego, "Lamb" Valdimara Johannssona oraz "Nzara - Głód" Klary Wojtkowskiej. W sekcji "Czysta klasyka" przypomniane zostaną m.in. "Bez końca" Krzysztofa Kieślowskiego, "Tylko strach" Barbary Sass-Zdort, "Na srebrnym globie" Andrzeja Żuławskiego, "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego i "Błękitny krzyż" Andrzeja Munka. Z kolei w cyklu "Filmy z Gdyni" zaplanowano pokazy "Amatorów" Iwony Siekierzyńskiej, "Po złoto" Ksawerego Szczepanika, a także "Dotknąć obrazu" Olgi Blumczyńskiej i Barbary Ostrowskiej.

Projekcjom towarzyszyć będą wydarzenia branżowe Gdynia Industry. "Bardzo mocno rozbudowaliśmy tę sekcję i przede wszystkim nadaliśmy jej przejrzysty ton. Każdy dzień ma swój temat przewodni. Rozmawiamy o największych bolączkach, z którymi konfrontuje się teraz branża, ale też o takich kwestiach, które w przyszłości będą dużym problemem. Zaczynamy od zrównoważonej produkcji filmowej, tzw. green filmingu, czyli rozmowy o tym, jak powodować, aby branża generowała jak najmniejszy ślad węglowy. To jest też ważny cel, który przyświeca w tym roku nam jako festiwalowi. Będziemy też mówić o etyce w branży z perspektywy szkół i planów filmowych, modzie na polską klasykę, finansowaniu w postpandemii, nowych modelach produkcyjno-dystrybucyjnych" - poinformował dyrektor artystyczny FPFF.

Dodał, że twórcy festiwalu zaplanowali również wiele działań networkingowych, wśród nich lunch producencki i "1 na 1". "To propozycja dla najmłodszych twórców i twórczyń, którzy dopiero wchodzą do świata filmowego. Uznani producenci i producentki będą rozmawiać z nimi o tym, jak radzić sobie z dystrybucją, podpisywaniem umów, jak pracować z ekipami. Wybraliśmy osoby, które potencjalnie są interesujące dla wchodzących na rynek, także tutaj znajdą się przedstawiciele producentów, platform streamingowych, studiów filmowych. Oczywiście nie zabraknie stałych elementów programu - spotkania z cyklu 'Twarzą w twarz' z dyrektorem PISF Radosławem Śmigulskim oraz forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich" - podsumował Kolankiewicz.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gdynia 2021
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy