Reklama

"Nad życie": Hagiografia Agaty Mróz

"Nad życie" - opowieść o znanej polskiej siatkarce Agacie Mróz, która ciężką chorobę szpiku kostnego przypłaciła życiem - tak naprawdę nie jest filmem o Agacie Mróz. Twórców filmu nic a nic nie interesuje bowiem sportowa kariera tragicznie zmarłej zawodniczki.

Siatkówka obecna jest w "Nad życie" wyłącznie w pierwszych scenach. Nieudolnie zrealizowane sekwencje siatkarskiego meczu reprezentacji Polski już na samym początku seansu obnażają skromny budżet pseudobiograficznej historyjki. Nic dziwnego, stacja TVN, która stoi za produkcją "Nad życie", nie ma bowiem żadnego doświadczenia w transmisji sportowych wydarzeń. Film Anny Pluteckiej-Mesjasz wykorzystuje tylko postać Agaty Mróz do stworzenia sztampowego portretu kobiety , która mimo ciężkiej choroby postanawia urodzić dziecko.

Od samego początku czujemy bowiem, że znaleźliśmy się na seansie filmu hagiograficznego, którego celem nie jest przybliżenie nam postaci kluczowej zawodniczki "złotek" Andrzeja Niemczyka (co ciekawe, postać charyzmatycznego trenera zastąpiona została w filmie niejakim Ryszardem Dudą), tylko wyniesienie jej na ołtarz matczynego poświęcenia - Mróz, będąc w zaawansowanym stadium choroby, zdecydowała się na przełożenie zabiegu przeszczepu szpiku kostnego, by urodzić dziecko.

Reklama

Ciężko przyczepić się do odtwórczyni głównej roli - Olgi Bołądź. Z trudnego aktorskiego zadania wywiązuje się bez zarzutu, problemem "Nad życie" jest jednak nijaka reżyseria niwecząca wysiłek aktorki. Anna Plutecka-Mesjasz realizuje bowiem telewizyjny format, opowieść o niezwykłej kobiecie walczącej z przeciwnościami losu (wcześniej, w tym samym cyklu TVN-u, powstał "Bokser" o życiu Przemysława Salety).

Wszystkie realizacyjne chwyty są tu do przewidzenia z dużym wyprzedzeniem, telewizyjna proweniencja "Nad życie" ciąży bowiem nad filmem przez cały czas trwania seansu, znajdując kulminację w melodramatycznym i pełnym patosu finale. Zamiast historii "z krwi i kości", mamy obrazek świętej, przy którym pomodlić możemy się przy akompaniamencie komercyjnie uduchowionej muzyki Mateusza Pospieszalskiego. Jest trochę erotyki (co ciekawe, kamera zjeżdża na kominek jeszcze zanim dochodzi do erotycznego zbliżenia), nie zabrakło też sporej dawki czułości (prym wiedzie tu misiowaty Michał Żebrowski w roli męża głównej bohaterki).

Słowem, wspaniały film, by umilić telewidzom TVN-u niedzielne popołudnie. Dlaczego więc stacja postanowiła nagle zmienić politykę i kręcony na potrzeby telewizji film skierować bezpośrednio do kinowej dystrybucji? Na miejscu Przemysława Salety czułbym się delikatnie urażony.

3/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Nad życie", reż. Anna Plutecka-Mesjasz, Polska 2012, dystrybutor ITI Cinema, premiera kinowa 11 maja 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mrożone | mróz | mrożenie | życia | recenzja | film | Nad życie | Olga Bołądź | Michał Żebrowski | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy