Gdynia 2023: Allan Starski i kultowe "Panny z Wilka"
W środę na festiwalu w Gdyni odbył się pokaz odrestaurowanej wersji słynnych "Panien z Wilka" Andrzeja Wajdy. Wstęp przed projekcją wygłosił Allan Starski, autor scenografii do filmu, a zarazem laureat tegorocznych Platynowych Lwów. Artysta zdradził, jak ważne miejsce zajmuje ta produkcja w jego filmografii.
"'Panny z Wilka' dostały nagrodę na tym festiwalu lata temu. To jest dla mnie miłe wspomnienie" - rozpoczął swoją przemowę Allan Starski, dla którego była ta jedyna statuetka za scenografię na gdyńskiej imprezie".
"To był mój czwarty film z Andrzejem Wajdą, więc mogę powiedzieć, że się już trochę znaliśmy. Andrzej wiedział, czym mogę wzbogacić jego projekty. Zaczynaliśmy naszą współpracę od dosyć trudnego filmu, jakim była 'Smuga cienia'. To był film robiony w Polsce, Bułgarii, w Bangkoku... Trudny historycznie. Później przyszedł 'Człowiek z marmuru', projekt niezwykle ważny, ale trudny scenograficznie, polegający w dużej mierze na odtworzeniu budowania Nowej Huty. Zbudowałem wtedy duże dekoracje w Warszawie, blisko domu Andrzeja, czym mu bardzo zaimponowałem. Potem było jeszcze 'Bez znieczulenia' i wreszcie zaczęliśmy się przygotowywać do 'Panien z Wilka', ekranizacji prozy Jarosława Iwaszkiewicza, historii dworu z pannami" - wspominał Allan Starski.
"Pojechaliśmy wtedy do wielu dworów, bogacze budowali je wtedy lub odnawiali. W moim pojęciu wszystkie wyglądały niemal jednakowo. Szable wiszące na białych ścianach, malowane obrazy przodków... Nie przypominało to w moim odczuciu dworu polskiego okresu międzywojnia. W pewnym momencie odkryłem bardzo ciekawy dom, w którym tliło się jeszcze życie sprzed wojny. Właściciel pamiętał tamte czasy, a w dworku stały stare kredensy, w których było stare srebro. Ale to był mimo wszystko bardzo skromny dom. Zawiozłem tam Andrzeja Wajdę i powiedziałem mu, że to jest nasz dworek" - opowiadał scenograf.
"Mimo że dobrze mnie już wtedy znał i miał do mnie duże zaufanie, był lekko zdziwiony, żeby nie powiedzieć, że przestraszony. Powiedziałem mu, żeby się nie martwił, ponieważ mamy sześć tygodni i kiedy następnym razem tu przyjedzie, zobaczy swój wymarzony dwór. I rzeczywiście, w ciągu tego czasu dobudowałem ganek, piękny klomb, oranżerię... Ale co było najważniejsze i co zadecydowało o mojej dalszej karierze scenografa-kolorysty, to że na podstawie oglądania wielu zdjęć i rozmów z wieloma osobami, zdecydowałem się na pomalowanie całego dworu na ciemne zielone kolory. One później ze mną w mojej dalszej karierze wędrowały" - dodał laureat tegorocznych Platynowych Lwów.
"Właściciele nie byli zachwyceni, ale na tym polegał mój pomysł. Moja żona (Wiesława Starska - przyp. red.), która robiła do tego filmu kostiumy, ubrała wszystkie panny na biało, ściany były ciemne, a historia była o pięknej jesieni, chociaż, gdy kręciliśmy padał cały czas deszcz. I na tych ścianach widać było znakomicie owe kostiumy i światło. Wszystko tam zagrało, a Andrzej Wajda do końca życia, jak go pytali o współpracę z Allanem Starskim, to zawsze opowiadał o tym dworze" - zdradził scenograf.
"Po latach, jak dostałem Oscara, to Telewizja Polska robiła film o mnie. Szliśmy śladami moich filmowych dekoracji. Zawędrowaliśmy też do Radachówki, bo właśnie w tej miejscowości stał ten dworek. Na miejscu spotkaliśmy córkę właściciela, która powiedziała, że zostawiła zielone ściany, te same, które wybrał... Andrzej Wajda. Jak są zaszczyty, to chwała zawsze spada na reżysera" - żartował Allan Starski". "To był ogromny rodzaj satysfakcji" - dodał.
Przypomnijmy, ze głównym bohaterem "Panien z Wilka" jest niespełna czterdziestoletni Wiktor Ruben, który po stracie przyjaciela przyjeżdża do wujostwa na wieś, gdzie w pobliskim dworku w gronie kilku dziewczyn spędził młodzieńcze lata. Wiele się zmieniło. Julia doczekała się bliźniaczek, wyemancypowana Jola wyszła za mąż, Fela przedwcześnie zmarła, zmieniły się też Zosia i Kazia, mała Tunia wyrosła na piękną pannę. Pojawienie się Rubena, jego wspomnienia i chęć ożywienia przeszłości burzą spokój mieszkanek dworu, ujawniają ich powikłane losy, dramaty, życiowe klęski.
Krystian Zając, Gdynia