Reklama

​"Autsajder" [recenzja]: Krótki film o wolności

"Autsajder" w reżyserii Adama Sikory to prosta pogadanka o tym, jak wyglądała wolność w PRL-u. Film o okrutnym systemie, bezwzględnej władzy i walecznym podziemiu. To jednak też dzieło spóźnione co najmniej o dwadzieścia lat, męczące i wtórne. Zarzuty o idealizację członków "Solidarności" i agitacyjny charakter poleją się na głowy twórców strumieniami.

"Autsajder" w reżyserii Adama Sikory to prosta pogadanka o tym, jak wyglądała wolność w PRL-u. Film o okrutnym systemie, bezwzględnej władzy i walecznym podziemiu. To jednak też dzieło spóźnione co najmniej o dwadzieścia lat, męczące i wtórne. Zarzuty o idealizację członków "Solidarności" i agitacyjny charakter poleją się na głowy twórców strumieniami.
Łukasz Sikora w filmie "Autsajder" /Michał Żuberek /materiały dystrybutora

Franek (Łukasz Sikora) nie interesuje się polityką. 13 grudnia, strajk w kopalni "Wujek", "Solidarność" - te daty i terminy nie mają dla niego większego znaczenia. Do czasu, aż wrobiony przez kolegę trafia do milicyjnego aresztu. Oskarżony o druk antyrządowych ulotek dostaje dwie możliwości: zdradzić przyjaciół lub siedzieć za nich w więzieniu. Wybierając drugą opcję poznaje świat, w którym polityczna obojętność nie istnieje. Na przestrzeni kolejnych miesięcy przez tortury i upokorzenia uczy się tego, że jeśli sam nie opowie się po żadnej ze stron, ci wokół zrobią to za niego.

Reklama

Dla 58-letniego Adama Sikory "Autsajder" to reżyserski debiut - osobiste rozliczenie z rzeczywistością lat 80. i lekcja historii dla opornych w jednym. Wybitny polski operator, nagrodzony m.in. Orłem i Złotymi Lwami, postanowił zabrać głos w dręczącej go sprawie i przypomnieć młodym ludziom, jakie drogi prowadziły do ich wolności oraz z czym mierzyli się ich rodzice. Przy okazji popełnił jednak większość typowych błędów polskich debiutantów: zamiast mocnej opowieści podrzucając nam idee; zamiast wyrazistych bohaterów - kilka oklepanych schematów; zamiast wielkiego poruszenia - emocje co najwyżej letnie. Zapomniał też, że o przeszłości, szczególnie trudnej, najlepiej opowiadać w innych odcieniach niż czerń i biel. Efekt? Film, w którym świat dzieli się na dobrych i złych, a subtelność poświęcono na ołtarzu w imię polityki.

Oczywiście, trudno odmówić filmowi "edukacyjnego" charakteru - bo "Autsajder" przez większość czasu przypomina antykomunistyczny podręcznik dla nastolatków, za który w PRL-u groziłoby więzienie. Dzieło Sikory pojawia się jednak minimum dwie dekady za późno. Z bolesną przeszłością rozliczaliśmy się już bowiem wystarczającą liczbę razy - i o ile wcześniej mogło mieć to sens, o tyle obecnie zalatuje naftaliną. Zwłaszcza, że twórcy nie odkrywają przed nami nowych kart - wszystkie ich wnioski znamy już choćby z filmów Andrzeja Wajdy i Ryszarda Bugajskiego.

W rezultacie najmocniejszą stroną "Autsajdera" okazuje się chęć dotarcia do młodego odbiorcy. Sikora ewidentnie pragnie rozniecić w młodzieży zainteresowanie polityką, wykrzyczeć ignorantom, że jeśli nie będą mieli swojego zdania, władza narzuci im własne. Hymn pochwalny na cześć zaangażowania obywatelskiego brzmiałby jednak lepiej, gdyby przy fortepianie siedział pianista, a nie mężczyzna z młotkiem. Toporność, brak puenty i wadliwa konstrukcja sprawiają, że nawet najlepsze zamiary twórców giną w morzu pourywanych wątków, kwadratowych dialogów i nadmiernych skrótów. I choć kamera przyjmuje perspektywę bohatera, a na otaczający świat zaczynamy patrzeć jego oczami, nie sposób zaangażować się w "Autsajdera" osobiście. Dobra debiutancka rola Łukasza Sikory oraz estetyczny zmysł reżysera niestety nie są w stanie tego zmienić.

Mówiąc najprościej, "Autsajder" to, począwszy od "slangowego" tytułu aż po pretensjonalny finał, dzieło zrobione przez rodziców dla dzieci. I zarówno rodziców, jak i dzieci może usatysfakcjonować. Starsi rzucą po seansie "co to były za czasy", młodszych zajmie dynamiczna akcja i dobre tempo. Nikt jednak nie będzie zachwycony. "Autsajder", skazany przez swoją polityczną poprawność na przeciętniactwo, raczej nie stanie się filmem, który wyjdzie poza krąg ludzi szczególnie sentymentalnych i rodziców przekonanych, że ich dzieci muszą wiedzieć, "jak to wtedy było". Patrząc, jak okrutnie ujawnia wszystkie słabostki rodzimego rynku filmowego, może to i lepiej dla reputacji polskiego kina.

4/10

"Autsajder", reż. Adam Sikora, Polska 2018, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa 13 grudnia 2018 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Autsajder
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy