Zasłużone Złote Lwy? Bywało różnie
25 października do kin wchodzi nowy film Agnieszki Holland "Obywatel Jones". Decyzja o przyznaniu produkcji Złotych Lwów na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni wzbudziła ogromne kontrowersje. W związku z tym postanowiliśmy sprawdzić, czy któryś z laureatów tej nagrody z ostatnich dziesięciu lat, także spotkał się z oskarżeniami o niezasłużone zwycięstwo.
Zasłużone Złote Lwy? Bywało różnie
1 / 10
"Chrzest" Marcina Wrony, "Joanna" Feliksa Falka i "Wenecja" Jana Jakuba Kolskiego - te filmy były uważane za faworytów gdyńskiego festiwalu w 2010 roku. Tymczasem ze Złotymi Lwami wyjechała "Różyczka" Jana Kidawy-Błońskiego. Wiele osób przekonywało po imprezie, że ta decyzja jury była umotywowana politycznie. Plotki dotyczące obiektywizmu werdyktu pojawiły się w związku z osobą żony reżysera "Różyczki", Jana Kidawy-Błońskiego. Małgorzata Kidawa-Błońska, niegdysiejsza producentka, była wówczas rzecznikiem sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, kandydata na prezydenta Platformy Obywatelskiej, co niektórzy uznali w tym kontekście za znaczące.
Prawda była jednak taka, że "Różyczka" wygrała festiwal w Gdyni w 2010 roku, bo najzwyczajniej w świecie poziom imprezy był przeciętny i nie znalazł się w konkursie głównym film, o którym bezsprzecznie można by powiedzieć, że główna nagroda mu się należała. Było kilka produkcji dobrych i kilka przyzwoitych (wśród nich "Różyczka"), z których jurorzy wytypowali ich zdaniem najlepszą. Jak przekonywał przewodniczący jury, Andrzej Barański, na gali podsumowującej festiwal, ta decyzja była jednogłośna.
Źródło: materiały prasowe