Rex, najbardziej kasowy pies Hollywood, znany jest ze swej niezwykłej sprawności fizycznej i gwiazdorskich nawyków. W warunkach kontraktu, który można porównywać z kontraktami największych gwiazd, ma zapisaną wołowinę najwyższej klasy, harem pudliczek i obrożę wysadzaną diamentami.
Ale szczęście Reksa - i hollywoodzki styl życia - kończą się w chwili, gdy podczas kręcenia reklamówki jego powietrzny popis kaskaderski nie udaje się, w rezultacie czego jego opiekunowie są przekonani o śmierci psa. Tymczasem jednak Rex ocalił życie, tyle że wylądował samotny, brudny i przez nikogo nierozpoznany w obcym, nieprzyjaznym mieście. Ścigany przez rakarza, znajduje schronienie w opuszczonej ruinie, z daleka od swych niedawnych luksusów.
Sprytny, lecz zbuntowany dwunastolatek Shane Fahey (Josh Hutcherson) już nie raz doprowadził swego ojca Connora (Bruce Greenwood) do szewskiej pasji. Samotny ojciec i dowódca Dogpatch, niedoinwestowanej jednostki straży pożarnej, Connor przestaje z swymi zgorzkniałymi kompanami: weteranem straży i kucharzem remizy Joe Musto (Bill Nunn), świetnie wysportowaną Pepitą "Pep" Clemente (Mayte Garcia), w której odzywają się instynkty macierzyńskie, niezwykle rodzinnym Lionelem Bradfordem (Scotch Ellis Loring) oraz robiącym szybkie postępy żółtodziobem Terence Kahnem (Teddy Sears). Cała załoga ciągle nie może się pozbierać po niedawnej stracie poprzedniego dowódcy, brata Connora. Shane także przeżywa śmierć stryja, co wyraża się wagarowaniem.
Kiedy Connor daje Shane'owi reprymendę z powodu złego zachowania, Dogpatch otrzymuje wezwanie do pożaru w ruderze, gdzie ukrywa się Rex. Odcięty od świata przez płonący dach, Rex decyduje się na desperacki skok przez płomienie i zostaje ocalony przez Connora. Po zakończonej akcji ratowniczej Shane otrzymuje zadanie znalezienia właściciela psiska.
Między pyszałkowatym i wybrednym Reksem oraz pełnym kompleksów Shane'em natychmiast dochodzi do spięcia. Nie znając prawdziwej tożsamości psa, Shane niechętnie zostaje jego nowym panem. Ale jego nastawienie do psa zmienia się, kiedy odkrywa niezwykłe talenty Reksa, które można porównać do ratowniczych umiejętności każdego strażaka. Sprawiają one, że Rex zostaje maskotką Dogpatch. To z kolei poprawia nastroje wśród załogi i zbliża ojca do syna. A kiedy sława psa dociera do Hollywood, jego dawni właściciela chcą go odzyskać, co dla ojca i syna okaże się niebezpiecznym wyzwaniem z najmniej oczekiwanej strony.
Pomysł na scenariusz STRAŻACKIEGO PSA - klasyczny przykład "psiego kina" - wyszedł od Claire-Dee Lim, która zainspirowała producencko-pisarski tandem Mike'a Werba i Michaela Colleary'ego, swych kolegów ze studiów filmowych, do przerobienia pomysłu na film. Zdaniem producentów, poza świetnym materiałem na rodzinną komedię, pomysł Lim pozwala filmowcom zestawić fakty i mity na temat psów, występujących w filmach.
"Pracując z psami przy poprzednich filmach, byliśmy zaszokowani ironią w kreśleniu ich wizerunków w wielu filmach hollywoodzkich - mówi Werb. - Psy filmowane na planie nie mają wiele wspólnego z ich filmowymi portretami, uwielbianymi przez widownię". A Colleary dodaje: "Wobec wielu reguł określających zachowanie psich aktorów, są oni bardziej wyrobnikami niż domowymi pupilami, które hodujemy. Pies-aktor nie może być dotykany, ani nawet doglądany przez nikogo innego niż jego trener".
Werb zwrócił się do swego przyjaciela Todda Hollanda z propozycją wyreżyserowania STRAŻACKIEGO PSA. "Zgodziłem się, bo kocham psy i mam do nich szacunek - przyznaje Holland. - Mój pies Rosebud wiele mnie nauczył w kwestiach życia i miłości".
Werb i Colleary uznali, że tytułowy bohater nie będzie tylko dodatkiem do fabuły, miłym bądź sprawiającym kłopoty. "Chodziło nam o film, gdzie pies będzie miał samo znaczenie w fabule jak każdy występujący obok niego człowiek - mówi Werb. - A to nie było łatwe, przecież Rex nie może mówić. Ale na pewno ma swoją osobowość: jest połączeniem najgorszych gwiazdorskich nawyków i kapryśnej divy, skierowanym na ścieżkę poprawy".
Filmowcy postanowili spojrzeć na swą opowieść z perspektywy dorosłych. "Sądzę, że takie spojrzenie na kulisy Hollywood i jego zwierzęcych gwiazd może być zabawne także dla dorosłych - uważa Colleary. - Nasz film jest satyrą na dzisiejsze Hollywood, opowieścią o tym, jak zaślepia status gwiazdy". A scenarzystka Claire-Dee Lim dodaje: "STRAŻACKI PIES to film dla wszystkich. Łączy zalety komedii i dobrego melodramatu".
Najtrudniejsze było znalezienie psa do roli Reksa. Potrzebne było zwierzę zwinne i wysportowane, dość małe, by schować się do bębna, ale i odpowiednio duże, by zmierzyć z czarnymi charakterami tej historii. Nie mógł to być pies powszechnie znany (jak Lassie czy Benji), a jednocześnie taki, który potrafił przekroczyć linię między realizmem i swymi niecodziennymi zdolnościami. "Założenie było proste: musimy wierzyć, że Rex jest najsprytniejszym i najzwinniejszym psem na Ziemi, pozostając przy tym zwyczajnym psem" - mówi Colleary.
W ramach castingu do roli filmowego psa filmowcy musieli się skonsultować z ekspertami, by wykluczyć rasy, które nie mogą pracować w filmie. Następnie, jak to relacjonuje Holland, producenci "przesłuchali" psy i ich trenerów, ostatecznie decydując się na kwartet irlandzkich terierów, mających kreować Reksa pod okiem treserki Urszuli Brauner (z wyspecjalizowanej firmy Boone's Animals for Hollywood, zajmującej się tresurą zwierząt na potrzeby filmu). "Już wielokrotnie pracowałam z psami, ale rola Reksa byłą dla mnie niezwykłym doświadczeniem - przyznaje Brauner. - STRAŻACKI PIES poświęca wiele uwagi psu i wykorzystuje wszystkie możliwe tricki. Mieliśmy na planie czterech treserów i cztery psy - Strydera, Frodo, Arwena i Rohana, które albo grały Reksa, albo go dublowały. Te psy zostały przygotowane specjalnie do tego filmu. To ich "aktorski" debiut, musieliśmy więc uczyć je wszystkiego od początku". A ponieważ Rex nie mówi, wyraża swoje emocje językiem ciała i zachowaniem, w czym pomogły mu efekty komputerowe.
Urocze rude pieski, grające Reksa, z miejsca podbiły serca całej ekipy STRAŻACKIEGO PSA. Wielu filmowców ma wprawdzie swoje stworzenia, ale irlandzkie teriery to bardzo specyficzna rasa. "Praca z psami w takim filmie wymaga stworzenia więzi i wzajemnego zaufania ze stworzeniami, co uchroni je przed szaleństwem filmowania - wyjaśnia Brauner. - To trudne zadanie dla psów, które na planie mają kontakt z różnorodnym otoczeniem, takim jak ogień, dzwoniące dzwonki, światła i kamera. Dzięki zaufaniu, jakim obdarzy nas pies, łatwiej będzie mu zrozumieć, że przy naszej pomocy może to wszystko zignorować i skupić się na swoim aktorskim zadaniu".
Wybór chłopca do głównej roli był znacznie łatwiejszy niż dobranie odpowiedniego psa. Studio Regency Enterprises właśnie skończyło zdjęcia do "Małego Manhattanu" z Joshem Hutchersonem i szefowie wytwórni zasugerowali ekipie STRAŻACKIEGO PSA obejrzenie gotowego materiału. Po pięciu minutach projekcji Claire-Dee Lim krzyknęła: "Patrzcie, to Shane!".
Todd Holland pojechał na plan "RV: szalone wakacje na kółkach", gdzie Josh partnerował Robinowi Williamsowi. "Po naszym spotkaniu byłem przekonany, że Josh pasuje do roli Shane'a, co zresztą potwierdziło się w trakcie zdjęć - mówi Holland. - Pracowałem z wieloma sławnymi dzieciakami, ale Josh góruje nad większością z nich. Jest sprytny, potrafi ciężko pracować i wnosi pozytywną energię do filmu".
To, że Josh zna i kocha psy, było niezwykle pomocne przy pracy z "Reksami". "Dla Josha było to trudne zadanie, ale wykonał kawał dobrej roboty - mówi Brauner. - Musiał zaprzyjaźnić się z czterema różnymi psami, co wymaga sporej cierpliwości nawet od dorosłego".
"Praca z psami na planie to frajda, ale i wyzwanie - przyznaje Josh Hutcherson. - Miałem scenę, kiedy pies przychodzi na mój krzyk i zajmuje dokładnie wyznaczone miejsce - treser nakłania go do siedzenia, a ja muszę wygłosić swoje kwestie. Cóż, było ciężko. Trudno mi się skupić na emocjach, kiedy wokół tyle się dzieje. Ale generalnie treserzy i ich psy byli cudowni i dobrze mi się z nimi pracowało".
Doświadczony aktor Bruce Greewood wcielił się w postać ojca Shane'a, Connora. "Nie widziałem nikogo innego w tej roli - przyznaje Holland. - Bruce i Josh są do siebie bardzo podobni i natychmiast stworzyli na ekranie relacje jak między ojcem i synem, co bardzo dobrze pasuje do filmu".
"Podoba mi się ta fabuła - mówi Greenwood. - To wspaniała opowieść o bandzie samotników, których zjednoczenie wydaje się z początku niemożliwe, a przecież dochodzi do tego dzięki przyjaźni chłopca i psa".
Podobnie jak Hutcherson, także Greenwood musiał uzbroić się w cierpliwość, pracując z psami. "Szybko zrozumiałem, że nie ja jestem tu gwiazdą, a jedynie małym trybikiem w maszynie" - śmieje się.
Według Hollanda także reszta obsady dostroiła się do nastroju fabuły - zarówno Mayte Garcia jako matkująca wszystkim w remizie, jak i weteran Bill Nunc oraz Scotch Ellis Loring i Teddy Sears jako członkowie załogi. Także Dash Mihok i Bree Turner, grający dawnych opiekunów Reksa, musieli przystosować się do pracy z psami, co wymagało od nich, zdaniem Hollanda, "cierpliwości świętych". Reżyser nie kryje też egoistycznego zadowolenia z "czasowej nieobecności w
serialu "Gotowe na wszystko" postaci granej przez Stevena Culpa, co pozwoliło mu zagrać w naszym filmie postać Zacha", lokalnego polityka i przyjaciela Connora.
Po 16 tygodniach tresury psów i innych prac przygotowawczych, zdjęcia do STRAŻACKIEGO PSA ruszyły w kanadyjskim Toronto. Holland wykorzystał okazję, by pracować na planie z dawnymi współpracownikami jak scenografka Tamara Deverell, operator Victor Hammer czy kostiumolożka Judith Gellman. Ich zadania określały trzy słowa: Pies - Chłopiec - Ogień.
Aktor dziecięcy może pracować na planie krócej niż dorosły, psy potrzebują więcej prób, zaś sceny pirotechniczne wymagają ściślejszego planowania i większego bezpieczeństwa niż zazwyczaj. "Nikt nie mógł przewidzieć wszystkiego, z czym musieliśmy zmierzyć się na planie tego filmu - wyjaśnia Todd Holland. - Jest to jeden z tych "małych psich filmów", gdzie jedyną małą rzeczą jest pies!".
Obserwowanie na własne oczy, jak wiele wysiłku (i kilku sztuczek) wymaga tresura zwierząt, było dla Hollanda fascynującym doświadczeniem. "Przywykłem do pracy pod presją, ale psy zwyczajnie nie potrafią pracować pod presją, a nikt na planie nie pracuje ciężej niż treserzy psów - mówi reżyser. - Ursula i jej zespół pracowali z takim poświęceniem, że zyskali mój ogromny szacunek za to, co osiągnęli". Holland szybko oswoił się z sytuacją na planie, gdzie wszystko zależało od "wszechmogącego psa".