Kipiący napięciem dramat Roberta Sedláčka bywa klasyfikowany jako thriller, co jest oczywistym błędem, gdyż nie przeraża aż tak, by zasłużyć na to miano. Film jednak trzyma tempo i jest tak fascynujący, że gotowi jesteśmy wybaczyć mu wszelkie drobne niedociągnięcia. Doskonale dobrani aktorzy i ich wspaniała gra (aż szkoda, że czasem tak krótka!) napędzają ten film. Odosobnione miejsce akcji i wielopostaciowa fabuła kreuje atmosferę podobną do "Dwunastu gniewnych ludzi".
Dwanaścioro wychodzących z różnych nałogów ludzi stara się opuścić margines w położonym gdzieś na czeskiej wsi centrum rehabilitacji psychicznej. Pod opieką trójki opiekunów tworzą samowystarczalną wspólnotę, w której obowiązują klarowne reguły - żadnych wybuchów gniewu, żadnych kontaktów seksualnych itp. Każdy, kto złamie zasady lub naruszy równowagę we wspólnocie, zostanie wyrzucony poza jej obręb.
Jednak to, co mogłoby się niektórym wydawać wyłącznie epizodem z Big Brothera, przykuwa wzrok widzów do ekranu. Zaczynamy bowiem poznawać tą wyjątkową wspólnotę razem z Romanem (David Švehlik) - nowoprzedstawionym członkiem, którego na wstępie namawia się do dania nurka w lodowate jezioro. "Wszyscy tak musieliśmy" mówią mu. Niemal natychmiast Roman wchodzi w konflikt z Milanem (Jiři Langmajer), który podczas sesji usiłuje wypchnąć go poza margines życia grupy.
Oprócz niesamowitej relacji pomiędzy Romanem i Milanem, zwraca uwagę bagaż przeżyć, z którym radzić musí sobie każdy pensjonariusz - Karel (David Novotn?), który od czternastu lat nie widział córki, Filip (Jan Budař), który wracał do więzienia niemal zaraz po jego opuszczeniu, Martin (Jaroslav Plesl), który wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo itd. Akcja filmu toczy się wokół kilku głównych wątków. Z jednej strony, jest to, że romans Milana z jedną z członkiń grupy terapeutycznej - Jolaną (Petra Jungmanová). Romans, na który wszyscy przymykają oczy do momentu, w którym wychodzi on na jaw, a grupa musi w głosowaniu zaakceptować ten stan - w przeciwnym razie kochankowie zostaną wyrzuceni. Z drugiej strony mamy traumatyczną historię hardcorowego ćpuna Toma (Igor Chmela), który angażuje swoimi problemami resztę grupy. Jego kumpel Daša przedawkował narkotyki przed klubem, w obecności Toma. Jednak przybycie Romana sprawia, że ze strzępków porwanej pamięci Toma zaczyna wyłaniać się wizja, iż Daša tak naprawdę został zamordowany. Podejrzanych jest dwóch - Roman, który mógł mieć z tym coś wspólnego, i Milan, który był Dašy chłopakiem. Komu może zaufać Tom? Chwilowo ma on bowiem problemy z zaufaniem samemu sobie.
Akcent filmu położony jest na dialogach, na których opiera się cała akcja. Sedláček musiał mieć przy realizacji filmu sporo frajdy zarówno jako scenarzysta, jak i reżyser, bowiem najlepsze sceny w filmie to te, w których szybsze bicie serca wywołuje nie to, co widać na ekranie, ale to, co widzowie myślą, że zaraz ujrzą. Kiedy młoda dziewczyna zostaje sama w pokoju z wychodzącym z nałogu narkomanem i byłym kochankiem, Sedláček doskonale wie, co rodzi się w myślach widzów - cała scena jest więc wypełniona niezręczną ciszą. Kiedy nic się chwilowo na ekranie nie dzieje, mamy moment by odetchnąć - cały film jest bowiem tak skonstruowany, że rosnące napięcie pomiędzy postaciami może eksplodować w każdej chwili - nawet niewinna wojna na śnieżki wydaje się mieć w sobie znacznie cięższy psychologiczny podtekst.
(?) Reżyserowi i tak należą się ogromne słowa uznania za artystyczne poszukiwana i własną, odmienną od hollywoodzkich standardów, wizję kina.
Film jest również doskonale zrealizowany - ręczne ujęcia kamery i pulsująca, wzbudzająca niepewność muzyka sprawiają, że klimat, poza krótkimi heavymetalowymi wstawkami, jest niepokojący intrygujący. Doskonała jest również gra aktorów - szczególnie Jiřiego Langmajera w roli niesamowitego Milana.
Robert Sedláček (rocznik 1973) studiował jako dokumentalista na słynnym Wydziale Filmowym i Telefizyjnym Akademii Muzycznej w Pradze. Dyplom uzyskał w 2000...