Bulwar Sihlqai w Zurychu ma określoną sławę. Położony tuż przy głównym węźle komunikacyjnym miasta, zestawia blichtr europejskiej metropolii, budowanej ze szkła i waty cukrowej, oraz wstydliwy kąt znajdowania upustu dla seksualnej frustracji samotnych mieszkańców. To pierwsze, zwłaszcza w przeddzień Bożego Narodzenia, wygląda okazale. W nowoczesnych świątyniach - centrach handlowych celebruje się Święta pośród niezliczonych towarów, upudrowanych choinek, sezonowych promocji. Jak to na Zachodzie, budzi podziw świetna organizacja. Dotyczy to także różowej części bulwaru, gdzie prostytutki mają swój "pokój socjalny", z etatowymi pracownikami miejskiej służby społecznej. Herbata, ciastka, prezerwatywy, pigułki "po", porada lub dobre słowo - wszystko to w określonych na drzwiach Oazy godzinach, czeka na imigrantki, współcześnie - w dobie otwartych granic wewnątrz Europy - zwane migrantkami. Mia, 18-letnia Bułgarka cieszy się z ostatniego dnia pracy. W Boże Narodzenie planuje podróż do domu, do matki, która opiekuje się pod jej nieobecność jej córką. To Mia przedstawia w filmie Petry Volpe mieszkańców Zurychu.