W drodze poprzez świat i czas reżyser odnajduje niesamowite połączenia pomiędzy pozornie oddalonymi od siebie rzeczami: wzory malowideł w świątyni buddyjskiej przypominają kolorowy układ kręgów w tunelu CERN-u pod Genewą, a squatersi żyjący w opuszczonych domach w Detroit – samotnego mieszkańca wyspy na Hawajach. Obrazując połączenia między pierwotnym mistycyzmem i najnowszymi odkryciami współczesnej nauki, "Koniec czasu. Wszystko zaczyna się teraz" staje się filmem dziwnie bliskim – jakby przypominającym zapomnianą już przez nas prawdę o świecie. A wszystko to w rytm pulsującej muzyki DJ-a Richiego Hawtina.