Wyobraźcie to sobie: gigantyczny łoś spada z nieba i zostawiając potężną dziurę w dachu, ląduje prosto w Waszym garażu! Zwierzak nie tylko doskonale opanował umiejętność latania, ale też... mówienia! Cóż, wygląda na to, że Pan Łoś odbywał właśnie kurs podniebnego prawa jazdy ze Świętym Mikołajem. Niestety, sanie, do których był zaprzęgnięty, wymknęły im się spod kontroli...
Max (Dennis Reinsma) cieszy się z wizyty niezapowiedzianego gościa, mimo że przestał wierzyć w istnienie Mikołaja już dobrych parę lat temu. Ale kiedy rodzice się rozwodzą, nowy przyjaciel jest zawsze mile widziany. W Panu Łosiu bohater znajduje powiernika tajemnic, kumpla, z którym może oglądać filmy, kompana w starciu z rozbójnikami z sąsiedztwa, a także - co najważniejsze - kogoś, kto rozumie, co znaczy tęsknić za ojcem.
Ale przyjaźń z łosiem wcale nie należy do najłatwiejszych. Zwłaszcza jeśli gburowaty sąsiad Panneman (Arjan Ederveen) ma chrapkę na jego poroże, które chciałby dołączyć do swojej kolekcji trofeów. Do tego dochodzi sam Mikołaj, któremu wyjątkowo mocno zależy na tym, żeby odzyskać asystenta. Wygląda na to, że Max jest w patowej sytuacji. Ale czy w czasie świąt ktoś mógłby okazać się nieszczęśliwy? Na pewno nie widz tego filmu!