Kino kostiumowe, dość solidnie reprezentowane, nie ma w tym roku na canneńskim festiwalu dobrej passy. Po rozczarowującej projekcji „Kochanicy króla” Maïwenn na inaugurację imprezy na Lazurowym Wybrzeżu, kolejny film - tym razem z konkursu głównego - osadzony w realiach historycznych mocno rozczarował. Szkoda, bo na papierze „Firebrand” miał wszystko, by stać się jednym z festiwalowych przebojów.
Czytaj więcej