"Molly's Way" to pełnometrażowy debiut młodej reżyserki, urodzonej w Berlinie pół Francuzki, pół Algierki. Na jego planie spotkało się wiele narodowości i twórcy o odmiennych charakterach. Ta kulturowa różnorodność sprawiła, że powstał film pulsujący emocjami, nieprzewidywalny i wyjątkowo świeży.
Dla polskiej widowni jego dodatkowym atutem jest spojrzenie na Polskę, Śląsk oczami kogoś z zewnątrz. Czasami dopiero wtedy pewne rzeczy widać wyraźniej.
Nie tylko naszych filmowców intryguje ostatnio temat "Polski B" - portretowanie ofiar transformacji ustrojowej na tle malowniczej nędzy Śląska czy byłych pegeerów. Emily Atef wybrała Wałbrzych - miasto trudne dla obcokrajowca nie tylko ze względu na nazwę. Dolny Śląsk prezentuje się tu przygnębiająco: bezrobotni w biedaszybach, rozsypujące się "familoki", obskurne hotele zamienione w domy publiczne, wszechobecna szarość i błoto. Czas jakby się tu zatrzymał: knajpy, mieszkania, posterunki policji wyglądają niczym skansen z epoki PRL - u. A do tego wszystkiego pora roku najgorsza z możliwych, kiedy to natura staje się odstraszającą burą mierzwą.
Do takiego miasta przybywa z Irlandii młoda kobieta. Nie trudno się domyślić, że chodzi o miłość. Molly nie znając języka, mocno przerażona tym, co zastaje w kraju Chopina, z determinacją rusza w poszukiwanie ukochanego. Jej oczami oglądamy kraj, w którym destrukcji uległ nie tylko zewnętrzny pejzaż. Również ludzie, których spotyka Molly, są jego immanentną częścią: nędza i życiowa nieporadność popychają ich ku niegodziwości i poniżeniu. Za to kościoły są ciągle pełne i żarliwie rozmodlone.
Molly błądzi po tym dziwnym mieście z naiwnością wierząc, że cud jest możliwy. Jej życzliwość i otwartość okażą się jednak zgubne. (...). Gdzieś w tle przebija się Krótki film o zabijaniu Kieślowskiego (Mirosław Baka tym razem jako... taksówkarz). Lecz reżyserka, pomimo dominującej w filmie ponurej tonacji, za wszelką cenę chce pozostawić nas z nadzieją. Niesie ją ze sobą nie tyle scenariusz lekceważący często życiowe prawdopodobieństwo, ale mocna rola tytułowa. Dzięki niej nie jest to jednak film o Polsce, ale o mocnej kobiecie, która potrafi czerpać siłę nawet ze swojej klęski.