Reklama

Ups... He did it again

2. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie rozpoczął się od mocnego uderzenia rodem z lat 20. i Maxa Raabe z Palast Orchester. Chwilę później pałeczkę przejął Spiderman, ramię w ramię z Tomem Tykwerem.

21 maja w Operze Krakowskiej drugą edycję Festiwalu Muzyki Filmowej zainaugurował koncert Maxa Raabe i jego Palast Orchester. Było to wydarzenie niezwykłe i doskonałe rozpoczęcie festiwalu. Urodzony w Niemczech Raabe występuje ze swoją Palast Orchester na całym świecie. W swoim repertuarze ma ponad 500 piosenek, a wśród nich niemieckie, kabaretowe szlagiery z okresu Republiki Weimarskiej czy utwory znane ze starych filmów. Wystylizowany na lata 20. i 30 kilkunastoosobowy zespół, jedynie z jedną kobietą - skrzypaczką Cecilią Crisafulli, bezdyskusyjnie podbił krakowską publiczność.

Reklama

Dopracowany w każdym calu wygląd Maxa Raabe (zawsze zaczesane do tyłu gładko włosy czy smoking) odzwierciedla perfekcję wykonania. Jego wygląd intryguje w równym stopniu co śpiew. Raabe puszcza nieustannie oczko do widza i to właśnie w tym niejednokrotnie także autoironicznym dystansie tkwi jego siła. Minimalistyczna gestykulacja i mimika doskonale zgrywają się z górnym oświetleniem. Spokojne, autorskie aranżacje tak znanych utworów, jak "Singing in the Rain" czy "Cosi Cosa" urzekają, zwłaszcza że Raabe ze swoją orkiestrą bawią się i cieszą samą możliwością pokazania się na scenie.

Ich ironia burzy stereotyp poważnego Niemca. "Już sam fakt, że Niemcy mogą mieć poczucie humoru, jest czymś, czego nie spodziewa się żadna publiczność" - mówił Raabe w jednym z wywiadów. - "To daje nam możliwość dodatkowego zaskakiwania".

Podobno Raabe nigdy nie planuje swojego występu. Repertuar powstaje na gorąco, w wyniku interakcji z publicznością. "Muszę poznać moją publiczność, tworzę koncert improwizowany, jaka publiczność, taki program". Co prawda, w tym świetle można dwojako patrzeć na wykonane na bis utwory Britney Spears "I did again"oraz Toma Jonesa "Sexbomb", bo chyba o guście krakowskiej publiczności, jaki w czasie występu najwidoczniej wyczuł Raabe, nie najlepiej to świadczy. Ale i tak warto było usłyszeć, jak spokojnym tonem i angielskim z niemieckim akcentem Raabe śpiewa: "Ups.. I did again". I rzeczywiście znowu to zrobił - dał doskonałe show, przywracając klimat lat 20. i 30.

Pierwszy dzień festiwalu zakończył koncert z udziałem gości specjalnych - grupy Pale 3, w skład której wchodzi m.in. reżyser Tom Tykwer. Na krakowskich Błoniach zabrzmiały suity z "Supermana 3", "IronMana" czy "Matrix: Rewolucje", na koniec zaś usłyszeliśmy piękne suity do "Pachnidła" Toma Tykwera.

Dzisiaj czekają na nas azjatycko-polskie klimaty z laureatami Oscarów w rolach głównych. Wieczorem, o g. 19 niezwykły koncert w Filharmonii Krakowskiej Jana A.P. Kaczmarka. O g. 21.30 na Błoniach koncert Tana Duna i muzyka do "Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ramię | publiczność | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy