Reklama

Tom Tykwer: Moja muzyka

Symultaniczną prezentacja europejskiej superprodukcji "Pachnidło: Historia mordercy" i muzyki granej na żywo zainaugurowano w czwartkowy wieczór 5. edycję Festiwalu Muzyki Filmowej. Gościem specjalnym koncertu był reżyser filmu i współautor muzyki Tom Tykwer.

W hali ocynowni ArcelorMittal Poland wystąpili: Karolina Gorgol-Zaborniak (sopran), Chór Pro Musica Mundi i Chór Filharmonii Krakowskiej oraz Sinfonietta Cracovia pod batutą Ludwiga Wickiego. Było to światowe prawykonanie wersji symultanicznej "Pachnidła" czyli filmu i muzyki.

- Podczas tego wieczoru nacisk powinien być położony raczej na muzykę. To o wiele bardziej zintegrowane doświadczenie. Kiedy oglądamy filmy, najczęściej koncentrujemy się na narracji i wizualnej stronie, zapominając o wielkim wpływie dźwięku i muzyki oraz o tym, w jaki sposób mogą one "ustawić" percepcję widza - Tykwer zwrócił uwagę w rozmowie z INTERIA.PL.

Reklama

Niemiecki reżyser dodał, że podczas filmowego koncertu mamy do czynienia z "delikatnym przesunięciem" relacji między muzyką a obrazem.

- Jesteśmy tak przyzwyczajeni do obecności muzyki, że nie myślimy o niej zbyt często. Koncept, żeby wykonywać na żywo muzykę do filmów, uświadamia nam rzeczywisty wpływ, jaki muzyka ma na obraz i narrację filmową. Z drugiej strony eksperyment ten kładzie także nacisk na muzykę samą w sobie - jako autonomiczną artystyczną kreację - przyznał Tykwer.

Między obrazem a dźwiękiem

Praca nad nową partyturą do filmu "Pachnidło" dostosowaną do scenicznego wykonania na żywo była czasochłonnym procesem.

- Kiedy byliśmy tu po raz pierwszy - trzy lata temu - przywieźliśmy ze sobą muzyczny wybór najlepszych fragmentów z filmu "Pachnidło". To była 20-minutowa selekcja wybranych scen z filmu z odpowiednim podkładem muzycznym. Wtedy jeszcze Krakowski Festiwal Filmowy był imprezą odbywającą się na wolnym powietrzu. To było niezwykle interesujące doświadczenie, kiedy mogłem obserwować, jak zmieniają się relacje między obrazem i dźwiękiem. Wtedy też po raz pierwszy zaczęliśmy brać pod uwagę pomysł wyświetlenia całego filmu z muzyką na żywo - ujawnił Tykwer. - Odkryliśmy, że podobny eksperyment został już na tym festiwalu przeprowadzony, chodzi mi o "Władcę pierścieni" z muzyką Jamesa Hornera - dodał reżyser "Pachnidła".

Wtedy też artysta, wspólnie z dyrygentem Ludwigiem Wicki i kompozytorem Diego Navarro, rozpoczął pracę na przearanżowaniem muzyki z filmu specjalnie na potrzeby koncertu towarzyszącego projekcji.


- Zabawne, ale większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy; wydaje im się, że wygląda to w ten sposób, że przychodzi orkiestra, a kiedy film się skończy, gra ona do tego, co widziała na ekranie. Ale oczywiście nie o to tutaj chodzi. Tak naprawdę komponowanie do filmu to niekończący się proces przycinania muzyki. Nawet jak już pewne fragmenty zostaną nagrane, potem trzeba je znów dopasowywać do obrazu, ponieważ film także przechodzi w trakcie post-produkcji kolejne etapy montażu. To więc, co otrzymujemy w gotowym filmie, w żaden sposób nie przypomina nagrań, których dokonano wcześniej w studio. To w rzeczywistości kolejne okrojone i dopasowane do obrazu wersje tych nagrań - ujawnia Tykwer.

Orkiestra jak ludzki organizm

Artysta zestawia ze sobą mechaniczną projekcję filmu z żywym organizmem, jakim jest orkiestra muzyczna.

- Przecież są w kinie momenty, kiedy trzeba postawić wyraźnie postawić akcent, konkretnie w tym a nie innym miejscu. Jeśli teraz spróbujemy to doświadczenie przełożyć na sytuację seansu z muzyką na żywo, okaże się to całkowicie zwariowaną przygodą. Musicie to sobie wyobrazić - film nigdy nie "poczeka" na orkiestrę. Kino przecież ciągle terkocze, 24 klatki na sekundę, ma swój rytm, którego nijak nie da się zmienić. Orkiestra jest zaś jak ludzki organizm, oddycha muzyką, interpretując ją i próbując zrozumieć. Ponadto musi być wyczulona na momenty, kiedy filmowa narracja domaga się dźwiękowego zaakcentowania. Są pewne momenty, które wymagają zdecydowanego muzycznego akcentu. Nie wolno tego przegapić. W innych momentach orkiestra może sobie jednak pozwolić na większą swobodę i to jest chyba właśnie najciekawsze, kiedy dyryguje się orkiestrą, co dzieje się pomiędzy tymi punktami muzycznych oczywistości - Tykwer zdradza, co fascynuje go najbardziej w pokazach filmów z muzyką na żywo.

Jeśli krakowski pokaz "Pachnidła" okaże się sukcesem, niewykluczone że projekt rozpocznie podróż po innych miastach.

- Z tego co wiem, są plany, aby zorganizować serię pokazów "Pachnidła" z muzyką na żywo, ale nic jeszcze nie jest przesądzone. Na razie chcieliśmy jednak przetestować ten projekt w Krakowie - właśnie tutaj, ponieważ to w tym mieście organizowany jest festiwal, który jest tak esencjonalnie skoncentrowany na muzyce filmowej. Wszyscy chcemy się przekonać, jaki będzie efekt. Dopiero wtedy zobaczymy, czy pojawią się jakieś zaproszenia. Mam jednak przeczucie, że tak się stanie, ponieważ na całym świecie powstaje coraz więcej imprez, najczęściej organizowanych w otwartych przestrzeniach. Chętnie wybierzemy się z "Pachnidłem" w podróż, najpierw jednak chcielibyśmy zobaczyć, jak to wyszło w Krakowie. Cały czas odczuwamy bowiem niepokój - zdradził Tykwer.

Kiedy nie stać cię na kompozytora...

Nie wszyscy wiedzą, że niemiecki reżyser - do spółki z Reinholdem Heilem i Johnnym Klimkiem, z którymi tworzą grupę Pale 3 - jest kompozytorem muzyki do wszystkich swoich filmów. Muzykę do swego debiutanckiej krótkometrażówki napisał jednak z powodu... braku funduszy.

- To poważny problem, kiedy zaczynasz robić filmy, które i tak są już wystarczająco kosztowne, by znaleźć dodatkowo kompozytora. Najczęściej nie masz wtedy pieniędzy, finansujesz filmy z własnej kieszeni. Ja musiałem pójść do banku i zaciągnąć pożyczkę, nie były to wielkie pieniądze, ale jednak. Ponieważ grałem na pianinie, byłem również wielkim fanem muzyki, w szczególności muzyki filmowej, kiedy pisałem swoje filmy miałem jasną ideę, jak powinna wyglądać muzyka. Zanim przyszedł mi do głowy pomysł, by poprosić kogokolwiek o skomponowanie muzyki do filmu, było dla mnie jasne, że nie byłoby mnie przecież na to stać. Pomyślałem więc, że spróbuję sam - przyznał Tykwer.


- Trzymam się tego do dziś, ponieważ byłem bardzo zadowolony z tego procesu. Minęły już 23 lata od mojego krótkometrażowego debiutu, ale to było tak wspaniałe uczucie, móc pracować w tym samym czasie nad muzyką oraz obrazem i rozwijać je, że stało się to nieodłącznym elementem mojego twórczego procesu - ujawnił twórca "Pachnidła".

Niemiecki reżyser ujawnił również, zanim wejdzie na plan zdjęciowy, ma już gotową muzykę do swoich filmów.

- Muzykę piszę najczęściej w trakcie konstruowania scenariusza, albo tuż po napisaniu tekstu. Na plan wchodzę już z gotową muzyką. Oczywiście w trakcie postprodukcji wiele muzycznych rzeczy wymaga ponownego dopasowania, ale wspólnie z moimi muzycznymi partnerami - Reinholdem Heilem i Johnnym Klimkiem - zręb muzyki piszemy pod wpływem scenariusza i wspólnych dyskusji na jego temat. Tworzymy zgrany tercet. Potem przystępuję do zdjęć i wtedy widzę wyraźniej, które tematy pasują do obrazów, więc kiedy potem wchodzę do montażowni, wiem już, że nie wykorzystam w filmie żadnej obcej muzyki, tylko tę, która napisana została specjalnie z myślą o danym obrazie - zakończył Tykwer.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tom Tykwer | Pachnidło | na żywo | Tom | fmf
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy