Reklama

Von Trier wygwizdany w Cannes

Salwy śmiechu w trakcie seansu i gwizdy po prasowym pokazie "Antychrysta" - Cannes nie ma litości dla swych ulubieńców. Przekonał się o tym duński reżyser Lars von Trier.

"Big fat art-film fart" - tak recenzję "Antychrysta" w prestiżowym "Variety" rozpoczyna Todd McCarthy. Z kolei "Hollywood Reporter" uznaje nowe dzieło Duńczyka za "najmniej udany film, jaki von Trier kiedykolwiek nakręcił". Zobacz zwiastun "Antychrysta".

"Antychryst" opowiada historię znanego psychiatry (w tej roli Willem Dafoe) i jego młodej żony(Charlotte Gainsbourg), którzy wyjeżdżają do domu na odludziu, by zaszyć się przed światem i ukoić ból po nagłej stracie swojego dziecka. Niespodziewanie muszą tam stawić czoła piekielnej sile.

Reklama

Film von Triera lawiruje między silnie zaakcentowanym symbolizmem a brutalnym realizmem. Ten pierwszy odnajdujemy już w samej konstrukcji filmu - podzielonego na cztery segmenty, zatytułowane: "Ból", "Smutek", "Rozpacz" i "Trójka Żebraków"; realistyczne, na granicy pornografii są za to sceny erotyczne między dwójką bohaterów, granych przez Willema Dafoe i Charlotte Gainsbourg ( "Dostaliśmy zbliżenia, które zazwyczaj można zobaczyć tylko w filmach porno. Von Trier okrasił je sporą dawką przemocy, jak własnoręczne wycinanie łechtaczki..." - pisze w "Dzienniku" Magdalena Michalska). Krytyka docenia jednak niezwykłą intensywność zdjęć Anhony'ego Don Mantle'a i plastyczną urodę "Antychrysta",

Von Trier wyznał w wywiadzie dla poniedziałkowego "Le Figaro", że gdy zaczynał kręcić "Antychrysta", był w głębokiej depresji, więc pracę na planie traktował jak terapię.

Pytany o to, czy wierzy w Boga, von Trier powiedział, że "nie jest tego pewny". "To delikatny temat, który zajmuje czasem całe życie. Nie wciągajcie mnie do tej dyskusji" - prosił dziennikarza "Le Figaro" reżyser. Dodał jednak, że, według niego, "religie zostały wymyślone przez ludzi, a nie przez Boga". "Moją religią jest kino" - zadeklarował von Trier.

Jak powiedział, pokazywany w Cannes film jest jednym z jego najbardziej mrocznych dzieł, o nastroju bliskim twórczości mistrza literatury grozy Edgara Allana Poe.

Reżyser zdradził, że tytuł filmu pochodzi od książki Friedricha Nietzschego "Antychryst", która należy od dzieciństwa do ulubionych lektur filmowca. Wśród innych inspiracji swojego filmu wymienił obraz "Krzyk" Edwarda Muncha, z którego, jak powiedział, "czerpał wszystkie swoje lęki i emocje".

Von Trier opowiadał też o pracy na planie z odtwórczynią głównej roli Charlotte Gainsbourg, córką słynnego piosenkarza Serge'a. "To osoba bardzo nieśmiała. Nie rozmawialiśmy dużo, ale ona od razu zaangażowała się w ten film" - powiedział.

Największe rozbawienie wśród dziennikarzy wzbudziła końcowa dedykacja - film von Triera poświęcony jest pamięci Andrieja Tarkowskiego.

Według Janusza Wróblewskiego z "Polityki" dedykacja ta "nie pozostawia złudzeń, jaki cel przyświecał Trierowi. Antychryst ze swoim infernalnym obrazem przyrody, chaosu, klęski rozumu, niewyobrażalnego bólu, nędzy i upadku człowieczeństwa jest manifestem niewiary w dobro. Z wyraźnymi odniesieniami do biblijnej historii Adama i Ewy. Przedstawia niedoskonały świat tak, jak go postrzegali gnostycy. Królem stworzenia jest Zło. Naszym Panem jest Szatan. A jego narzędziem jest kobieta" - pisze Wróblewski.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: film | von Trier | Cannes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy