Reklama

Sceny z życia rodzinnego

Spośród dotychczas pokazanych w canneńskim konkursie filmów najwyższą ocenę krytyki zebrały tureckie "Trzy małpy" pupila festiwalu - Nuri Bilge Ceylana. W tym roku dominują opowieści rodzinne.

Wczoraj canneńską publiczność elektryzowała premiera filmu Woody Allena "Vicky Cristina Barcelona", dziś głównym punktem dnia jest pokaz "Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki". Obydwa tytuły znalazły się jednak w Cannes w ramach "gościnnych występów", a tym co zaprząta uwagę większości festiwalowej publiczności nie jest wbrew pozorom obecność Scarlett Johansson (której zresztą zabrakło w Cannes), tylko zadawane sobie już na początku imprezy pytanie: kto otrzyma Złota Palmę?

Z pokazanych dotychczas filmów ciężko wskazać jednak zdecydowanego faworyta. Przewodzący w prowadzonym przez magazyn "Screen" rankingu krytyków nowy film tureckiego reżysera - "Trzy małpy" - to tematyczna kontynuacja jego wcześniejszych "Klimatów". Fani Nuri Bilge Ceylana mogą być jednak zaskoczeni - "Trzy małpy"są bowiem filmem, który konstrukcyjnie przypomina thriller.

Reklama

Ceylan nie zawodzi jednak swojej oddanej publiczności. Opowieść o skomplikowanej rodzinnej relacji między ojcem, matką, synem i pracodawcą ojca tylko udaje thriller. Ceylan z premedytacją unika pokazywania esencjonalnych dla tego gatunku scen (jak zabójstwo), sugerując jedynie zdarzenia, które są esencją kina akcji i grozy. Strach, który odczuwać ma widz, nie jest strachem biologicznym - reakcją na zdarzenia, lecz egzystencjalnym - rodzajem refleksji. Reżyser jak zwykle pozostawia sporo miejsca dla wyobraźni widza. Czego nie możemy, czego nie da się literalnie zobaczyć, musimy sobie dopowiedzieć.

"Trzy małpy" są jeszcze bardziej pesymistyczne, niż poprzednie filmy Ceylana. Znów najważniejsze są dla niego relacje między bohaterami, lecz w "Trzech małpach" jeszcze wyraźniej niż w "Uzaku", bądź "Klimatach" (obydwa filmy zostały nagrodzone w Cannes) opowiada o nich przy użyciu kinematograficznych środków wyrazu. Bohaterowie Ceylana mówią mało; ich zagubienie, osamotnienie, bezradność lepiej niż słowa oddają ruchy i ustawienia kamery, pełen ukrytych znaczeń dźwięk, wreszcie - specjalność Ceylana - kompozycja ekranowej przestrzeni z dominującym krajobrazem ciężkich, deszczowych chmur.

Tytułowe "Trzy małpy" (początkowo film nosił tytuł "Daydreams") to nawiązanie do chińskich "Trzech mądrych małp" - rodzaju obrazowego przysłowia, oznaczającego postawę przymykania oczu na kłamstwo. Bohaterowie Ceylana, podobnie jak postaci "Klimatów", zmagają się bowiem z najbardziej przerażającymi potworami - demonami własnej duszy.

Rodzina jest także tematem innych konkursowych propozycji. "Bożonarodzeniowa opowieść" (Un Conte de Noel) Arnaulda Desplechina to pierwszy z trzech francuskich filmów, które walczą o Złotą Plamę. Gwiazdorska obsada (m.in. Catherine Deneuve, Mathieu Amalric, Chiara Mastroiani) nie rozczarowuje, podobnie jak płynnie, choć w wykraczającym poza standardy metrażu (prawie 2,5 godziny) opowiedziana historia skomplikowanych relacji w rodzinie Vuillardów.

To typowe francuskie kino, z masą dialogów, wieloma kłótniami i żywymi bohaterami - nie sposób jednak znaleźć w filmie Desplechina śladów oryginalności - kto pamięta "Moją ulubioną porę roku" Andre Techine, ten przeżyje skromne deja vu (skądinąd świetny Mathieu Amalric powtarza tu kreację Daniela Auteuila z tamtego filmu).

O czterech braciach i samotnie wychowującej ich matce opowiada z kolei brazylijskie "Linha de Passe" Waltera Sallesa i Danieli Thomas. Zrealizowany z typową dla twórcy "Dworca nadziei" empatią dla swoich bohaterów, czuły film brazylijskiego duetu śledzi bolesną konfrontację czterech braci z ich młodzieńczymi marzeniami, pokazując nam równocześnie problemy, z którymi zmaga się współczesna Brazylia. Historiami rodzinnymi są także nieudany filipiński "Sebris" debiutującego w konkursie Brillante Mendozy oraz startująca w sekcji Un Certain Regard, utrzymana w duchu filmów Yasujiro Ozu "Tokijska sonata" Kiyoshiego Kurosawy.

Nadal brakuje jednak brakuje w Cannes tytułu, o którym można byłoby powiedzieć, że jest zdecydowanym kandydatem do Złotej Palmy. Jutro pokaz nowego filmu braci Dardenne "Le Silence de Lorna". Czyżby trzecia statuetka dla twórców "Rosetty" i "Dziecka"?

Tomasz Bielenia, Cannes

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: film | Cannes | życie rodzinne | życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy