Cannes na półmetku. Pierwsi faworyci?
Nowe filmy na festiwalu Cannes zaprezentowali dwaj mistrzowie kina starszego pokolenia - Irańczyk Abbas Kiarostami oraz prawie 90-letni Francuz Alain Resnais.
Irańczyk Abbas Kiarostami, który zdobył już wcześniej Złotą Palmę za "Smak wiśni", przyjechał na Francuską Riwierę z dramatem "Like Someone in Love". Z kolei najstarszy uczestnik festiwalowego konkursu - prawie 90-letni Francuz Alain Resnais - pokazał "Jeszcze niczego nie widzieliście" z plejadą francuskich gwiazd.
Akcja nowego dramatu Kiarostamiego - o studentce, która staje się prostytutka - dzieje się w Japonii. Komentatorzy zauważają, że wielkim fanem Irańczyka jest sam szef tegorocznego jury - Włoch Nanni Moretti, który nakręcił już nawet o nim film krótkometrażowy. Nadsekwańskie media zastanawiają się nad tym, czy ta ewidentna sympatia wpłynie na wyniki tegorocznego konkursu.
Z melodramatu nakręconego ponad pół wieku temu również w Japonii - "Hiroszima moja miłość" - znany jest Alain Resnais. Ten sławny francuski twórca sprzeciwił się pomysłowi organizatorów festiwalu, którzy chcieli złożyć hołd jego twórczości na specjalnej imprezie. W wieku 90 lat wolał znowu stanąć do boju o Złotą Palmę z filmem, w którym grają tak znani aktorzy, jak Michel Piccoli czy Lambert Wilson.
Przed nami jeszcze m.in. dreszczowiec "Killing Them Softly" nowozelandzko-australijskiego twórcy z polskimi korzeniami - Andrew Dominika. Brad Pitt gra w nim ochroniarza tropiącego gangsterów, którzy dokonali napadu w czasie pokerowej gry o wysoką stawkę.
Festiwalowa publiczność zobaczy też Roberta Pattisona - znanego z popularnej sagi "Zmierzch". Młody aktor wcielił się tym razem w rolę 28-letniego miliardera, świadka bardzo dziwnych wydarzeń na Manhattanie w nowym dramacie Davida Croneberga "Cosmopolis". W filmie Francuza Leosa Caraxa "Święte motory" zagra natomiast znana piosenkarka Kylie Minogue.
Pojawiło się już kilku faworytów tegorocznej rywalizacji o Złotą Palmę. Wśród filmów, które zrobiły dotąd największe wrażenie na festiwalowej publiczności, jest przede wszystkim dramat "Miłość" Austriaka Micheala Heneke, który jest już weteranem bitw o Złotą Palmę. 11 lat temu dostał Grand Prix Jury za "Pianistkę", 7 lat temu nagrodę dla najlepszego reżysera za "Ukryte" - i w końcu trzy lata temu Złotą Palmę za "Białą Wstążkę". Zdobył więc już w Cannes prawie wszystko, ale konkursowa rywalizacja go nie nudzi. Tym razem stanął w szranki prezentując dramat "Miłość" o uczuciu łączącym dwoje 80-latków. W filmie tym pojawia się m.in. temat postępującej choroby, cierpienia i eutanazji.
Innym reżyserem, który powrócił w tym roku do Cannes, jest Włoch Matteo Garrone. W przeszłości zdobył on już Grand Prix Jury za głośny dramat "Gomorra" o włoskiej mafii. Teraz o Złotą Palmę walczy jego nowy film "Reality" - ostra krytyka współczesnej telewizji, która bardzo podobała się wielu recenzentom. Pochwały otrzymał również odtwórca roli głównej Aniello Arena. Jedyny problem polega na tym, ze jeżeli dostanie on nagrodę dla najlepszego aktora, to niestety nie będzie jej mógł odebrać osobiście. Od 18 lat Aniello Arena znajduje się w więzieniu. W czasie kręcenia filmu otrzymywał codziennie przepustkę pozwalającą na to, by pojawić się na planie zdjęciowym. Ekipa filmowa nie chciała powiedzieć, za co aktor został skazany na długi pobyt w więzieniu. Wiadomo tylko jedno - aktor-więzień nie otrzymał pozwolenia, by zjawić się na czerwonych schodach Pałacu Festiwalowego w Cannes.
Wielkie wrażenie na wielu festiwalowych gościach zrobił melodramat "Kości i rdza" . W tym niezwykle poruszającym filmie Marion Cotillard - nagrodzona wcześniej Oscarem za pamiętną rolę Edith Piaf - gra kobietę z amputowanymi nogami, która zakochuje się bokserze żyjącym na granicy społecznego marginesu. Para razem walczy z przeciwnościami losu. To bohaterowie epoki kryzysu, w której społeczeństwo staje się coraz bardziej barbarzyńskie, ludzie szukają w koszach ze śmieciami żywności dla dzieci. Całym majątkiem najbiedniejszych jest ich siła fizyczna - ale tej też czasami brakuje - wyjaśnił francuski reżyser Jacques Audiard, znany głównie ze swego poprzedniego, głośnego filmu "Prorok". Całej historii, która rozgrywa się przede wszystkim na Francuskiej Riwierze, a kończy w Warszawie, nie brakuje jednak również optymistycznych, czy wręcz radosnych akcentów. Festiwalowi goście są zgodni, że Marion Cotillard raz jeszcze potwierdziła, że ma wprost niezwykły talent aktorski.
Innym faworytem festiwalu jest dużo lżejszy film "Moonrise Kingdom" Amerykanina Wesa Andresona o ucieczce pary zakochanych 12-latków, w którym Bruce Willis gra szefa policji. Ten komediodramat, którego akcja rozgrywa się w latach 60-tych, zachwycił głównie miłośników ekranowych przypowiastek filozoficznych i kina nieco surrealistycznego. Gra w nim cala plejada gwiazd. Oprócz Willisa na ekranie zobaczyć można m.in. Edwarda Nortona, Billa Murraya, Tildę Swinton i Harveya Keitela. Podczas prac nad scenariuszem, Andersonowi pomagał Roman Coppola - syn słynnego reżysera Francisa Forda Coppoli. Do najpopularniejszych filmów Andersona należą "Genialny Klan", "Podwodne życie ze Stevem Zissou" oraz "Fantastyczny Pan Lis". Thierry Fremaux, główny delegat festiwalu w Cannes, przedstawia reżysera jako jedną z wschodzących gwiazd amerykańskiej kinematografii, co po raz kolejny udowodnił swoim najnowszym dziełem. "Moonrise Kingdom" jest w opinii Fremaux świadectwem wolności twórczej, którą reżyser cały czas rozwija.
Tegoroczny Festiwal w Cannes zakończy się 27 maja. Wtedy poznamy zwycięzców rywalizacji o Złotą Palmę i inne prestiżowe nagrody.
Marek Gładysz