Najlepszy horror tego roku? Nicolas Cage w wydaniu, jakiego jeszcze nie widzieliśmy

"Kod zła" /Courtesy of Neon /materiały prasowe

Nicolas Cage tworzy absolutnie przerażającą rolę upiornego mordercy w filmie jednego z najciekawszych reżyserów współczesnego horroru. Osgood Perkins naprawdę ma horror we krwi. Bycie potomkiem samego Anthony’ego Perskinsa, czyli Normana Batesa z "Psychozy" zobowiązuje. "Kod zła" to na pewno najlepszy horror pierwszej połowy tego roku. Podejrzewam, że całego 2024 roku.

  • W filmie "Kod zła" główną rolę odgrywa nagrodzony Oscarem Nicolas Cage, u boku którego wystąpiła gwiazda świetnie przyjętego "Coś za mną chodzi" – Maika Monroe. Za scenariusz i reżyserię odpowiedzialny jest Osgood Perkins, twórca horrorów "Małgosia i Jaś" oraz "Zło we mnie", a prywatnie syn grającego główną rolę w legendarnej "Psychozie" Alfreda Hitchcocka - Anthony’ego Perkinsa.
  • Film debiutuje w polskich kinach 12 lipca 2024.

Perkins w swoim reżyserskim debiucie "Zło jest we mnie" (2015) pokazał, że nie interesuje go efekciarski horror oparty na jump scare'ach. Nie jest on też reżyserem, który w wyrachowany sposób kręci art housowe kino grozy wyłącznie dla koneserów gatunku, choć jego "I am a preety little thing that lives in the house" (2016) trochę się w ten schemat wpisywał. "Kod zła" mający o wiele lepszy oryginalny tytuł "Longlegs" w idealny sposób łączy ze sobą posępny klimat z "Milczenia owiec" (akcja toczy się również w czasie administracji Billa Clintona) z rasowym satanistycznym horrorem spod znaku Dario Argento. Nie jest to połączenie przełomowe w tym gatunku, ale jest tutaj poprowadzone zjawiskowo.

Coś chodziło już za Maiką Monroe w błyskotliwym horrorze "Coś za mną chodzi" (2014). Teraz Monroe wciela się w młodą i jeszcze nieopierzoną agentkę FBI Lee Harker, za którą chodzi wiele demonów, które pokazują swoją naturę przy sprawie seryjnego mordercy znanego jako Longlegs (Nicolas Cage). Typ jest odrażający i przerażający. Jest żałosny i jednocześnie wywołuje ciary na całym ciele. Białowłosy dryblas z szaleństwem Cage’a w oczach i sadystycznym infantylizmem w głosie to jeden z najbardziej upiornych morderców amerykańskiego kina ostatnich lat. Przykryty znakomitą charakteryzacją Nicolas Cage, (również film produkuje), tworzy kolejną wyrazistą i mocną rolę w ambitnym i niezależnym kinie. "Świnia", "Joe", "Mandy" i teraz "Longlegs"- Nicolas Cage w takim kinie memem nie jest. Harker prowadzi śledztwo z doświadczonym agentem Carterem (Blair Underwood), który dostrzega w niej ponadprzeciętne umiejętności śledcze. Zamknięta w sobie i niepokojąco wycofana Lee nadspodziewanie szybko łączy kropki prowadzące FBI do mordercy. Skąd ten błysk?

Perkins w swoim scenariuszu inteligentnie buduje wątek kryminalny i niespiesznie, ale konsekwentnie gra na tonach z kina o satanistycznych kultach oraz opowieściach o osobowym złu "spod ziemi", w którym jedna z postaci z paraliżująco opowiada. Już pierwsze minuty filmu nadają opowieści wyjątkowego klimatu, który przez następne 100 minut jest twardo trzymany w reżyserskich dłoniach przez Perkinsa. Otwarcie "Kodu zła" ustawia pionki na tej czarnej i zimnej szachownicy, nadając od razu opowieści wyjątkowej aury. Najlepsze horrory tym się właśnie charakteryzują. Postać Longlegsa przeraża, bo jest tajemnicza i niedopowiedziana. Jej zło nie jest wytłumaczone przez typową dla dzisiejszych czasów psychologizację i relatywizację moralną. Longlegs ma w sobie mrok z nie tego świata. Jak Michael Myers czy rekin ze "Szczęk" z pustymi czarnymi oczami. Cage mrozi tonem głosu i rechotem, który długo po seansie dźwięczy w uszach. Jego diabelską kreację dopełniają pełne niepokoju role Monroe oraz znakomitej Alici Witt jako matki Lee.

Wielką robotę robią też zdjęcia Andresa Arochiego nawiązujące do chropowatych horrorów lat 70-tych oraz dźwięk. Cisza jest niepokojąca, a krzyk przerażający. Wnętrza kolejnych domów mają złowieszczą aurę. Śmierć i zło czuć w każdym zakątku świata wykreowanego przez Perkinsa. Mam nadzieję, że ten reżysersko-operatorski duet (to debiut Aorchiego!) na stałe zasmakuje w horrorze. Na dodatek użycie VHS nadaje filmowi klimatu kina snuff, z którym walczył w "8 milimetrów" (1999) Joela Schumachera... Nicolas Cage. "Kod zła" stanie się współczesnym klasykiem gatunku, zaś Oz Perkins, który w "Psychozie 2" (1983) zagrał 12-letniego Normana Batesa dowodzi, że w jego krwi płynie błysk geniuszu. Geniuszu grozy.

9/10

"Kod zła", reż. Oz Perkins. Data premiery w polskich kinach: 12 lipca 2024 r.

Czytaj więcej: Gwiazdor był na szczycie, spadł na dno. Wszystko przez gigantyczne długi

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy