Reklama

Znany reżyser kończy karierę? Szczery wywiad legendy kina

W rozmowie z serwisem "AirMail" Wody Allen przyznał, że nie wie, czy wróci za kamerę. Reżyser miał do powiedzenia wiele gorzkich słów o przemyśle filmowym. Według niego z tworzenia kina "zniknęła cała romantyczność".

Ostatnim filmem reżysera jest zrealizowany we Francji thriller "Niewierni w Paryżu" z 2023 roku. Była to 50. produkcja w karierze 88-letniego Allena. Od czasu jego premiery reżyser, który kiedyś realizował jeden film rocznie, milczy co do swoich planów zawodowych.

W rozmowie z "AirMail" wyznał, że nie zdecydował jeszcze, czy nakręci kolejny obraz. "Nie chce mi się zbierać pieniędzy. To mordęga" - stwierdził. "Jednak jeśli ktoś do mnie zadzwoni i powie, że sfinansuje mój film, to na pewno rozważyłbym powrót. Raczej nie miałby dość siły, by odmówić, bo mam tyle pomysłów". 

Reklama

Woody Allen o przemyśle filmowym i "cancel culture"

Następnie Allen skupił się na zmianach, które w ostatnich latach przeszedł przemysł filmowy. "To, czy moje dzieło trafi do dystrybucji, czy nie, nie ma dla mnie znaczenia. Kiedy kończę film, nie śledzę jego drogi. Dystrybucja nie jest zresztą tym, czym była kiedyś. Teraz to dwa tygodnie w kinach... Cały biznes się zmienił i to nie w atrakcyjny sposób. Cała romantyczność związana z kręceniem filmów zniknęła" - stwierdził twórca "Annie Hall"

Reżyser odniósł się także do "cancel culture". Sam jest na cenzurowanym, od kiedy powróciły zarzuty stawiane mu przez byłą żonę Mię Farrow i jego adaptowaną córkę Dylan. "Ktoś kiedyś spytał mnie o cancelowanie, a ja odpowiedziałem: 'Jeśli jakaś kultura chce cię unieważnić, to chcesz, żeby to zrobiła'. No bo kto chciałby być częścią takiej kultury" - zakończył Allen. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Woody Allen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy