Reklama

Wzruszający gest aktora. Oddał swoją nagrodę legendzie kina!

W ostatnim czasie o Złotych Globach było głośno przede wszystkim z powodu otaczających ich skandali i prób ratowania reputacji nagród. Nie cieszą się one największym prestiżem wśród krytyków i kinomanów. Jednak ceremonia ich wręczenia często dostarcza więcej emocji od gal rozdania Emmy lub Oscarów. Wszystko za sprawą prowadzących, pozwalających sobie na o wiele ostrzejsze docinki, oraz zgromadzonych gwiazd, często czujących się o wiele za swobodnie.

Złote Globy były do czasu uznawane za drugą najważniejszą nagrodę w amerykańskim przemyśle filmowym i telewizyjnym. Decyzje podjęte przez przyznające je do 2023 roku Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej są zawsze szeroko komentowane. Często wskazują faworytów w wyścigu oscarowym (np. "Zjawę" w 2016 roku i "1917" w 2020 roku), są chwalone przez krytyków (główne nagrody dla "The Social Network" w 2011 roku i "Boyhood" w 2015 roku) lub mieszane z błotem (wygrana "Bohemian Rhapsody"  z 2019 roku).

Reklama

Znakiem rozpoznawczym Globów są wyraziści prowadzący, często wyprowadzający zgromadzone na gali gwiazdy poza ich strefę komfortu. Prym wiedzie tu brytyjski komik Ricky Gervais, który dotychczas pięciokrotnie przewodził ceremonii. "Jeśli dziś wygracie, nie róbcie politycznej pogadanki. Nie macie prawa pouczać ludzi na żaden temat. Nic nie wiecie o prawdziwym świecie. Większość z was spędziła w szkole mniej czasu niż Greta Thunberg. Jeśli wygracie, to właźcie tu, weźcie swoją małą nagrodę, podziękujcie swojemu agentowi, swojemu bogu i [tutaj pada wulgarna prośba o oddalenie się chyżo], okej?" - mówił podczas gali w 2020 roku. Żarty Gervaisa nie przypadły wszystkim do gustu. "Lubię zobaczyć Ricky'ego raz na trzy lata, bo przypomina mi to o zrobieniu kolonoskopii" - stwierdził Mel Gibson, jeden z najczęstszych obiektów docinek komika.

Gwiazdy prawie nie odebrały Złotych Globów. Utknęły w toalecie

Złote Globy słyną także z wszelakich niezręczności i wpadek. Kilkukrotnie zdarzyło się, że zwycięzca nie pojawił się na scenie, bo był akurat w toalecie. Sytuacja ta przytrafiła się Christine Lahti, która w 1998 roku została nagrodzona za najlepszą rolę kobiecą w serialu dramatycznym (za "Szpital dobrej nadziei"). Statuetkę w jej imieniu odebrał producent David E. Kelley. Jednak gdy opuścił on scenę, jego miejsce zajął niespodziewanie Robin Williams, który bawił publiczność do powrotu Lahti. "Spuszczałam właśnie wodę i ktoś powiedział, że wygrałam. Myślałam, że żartują" - mówiła aktorka, z trudem łapiąc oddech. Williams wrócił natomiast na swoje miejsce. Podobno miał on obawiać się, że producenci gali przejdą do przerwy reklamowej, tym samym zabierając Lahti szansę na podziękowania. Zrobił show, aby kupić jej trochę czasu.

Podobną przygodę miała Renee Zellweger, nagrodzona w 2001 roku za główną rolę w komedii "Siostra Betty". Gdy Hugh Grant przeczytał jej nazwisko, rozległy się oklaski, a później zapanowała niezręczna cisza. "Gdzie ona jest? Pod stołem? Renee jest pijana, panie i panowie" - mówił brytyjski aktor, grając na zwłokę. Wkrótce okazało się, że aktorka jest w toalecie. Grant miał już przyjąć nagrodę w jej imieniu, gdy Zellweger udało się wrócić. "O mój boże... Mam szminkę na zębach" - śmiała się aktorka.

Złote Globy: Gdy gwiazdy bawią się za dobrze...

Niezręczności wynikały także z zachowania niektórych gwiazd na scenie. W 2016 roku Channing Tatum i Jonah Hill wręczali nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej w filmie pełnometrażowym. Gwiazdor "Moneyball" i "Wilka z Wall Street" pojawił się na scenie w pluszowej czapce misia i przedstawił się jako niedźwiedź z filmu "Zjawa". Podczas chaotycznej wypowiedzi Hill przyznał, że ma przypinkę "świadomości miodowej", bo, jak wytłumaczył chwilę później, "miodek jest, kurcze [użył innego słowa, też na 'k'], pyszny i chciałbym, żeby wszyscy byli tego świadomi". Jego kolejne dowcipy ocenzurowano. Zgromadzone gwiazdy były w większości rozbawione jego występem, kilka czuło się niezręcznie, a niektóre — jak wyraźnie zniesmaczona Jane Fonda — patrzyły na niego ze szczerą pogardą.

Do historii przeszła także wpadka Elizabeth Taylor z 2001 roku. Legendarna aktorka miała wręczyć główną nagrodę wieczoru — Złoty Glob za film dramatyczny. Protokół nakazuje, by prezenter wcześniej przedstawił wszystkich nominowanych. Natomiast Taylor otworzyła kopertę i mogła przez pomyłkę od razu ogłosić zwycięzcę. Kilka osób szybko zwróciło jej uwagę. "Co... Nie otwieram tego?" - pytała zagubiona Taylor, gdy obok niej pojawił się prezenter telewizyjny Dick Clark. "Nie traćmy suspensu, w pierwszej kolejności przeczytaj nominowanych" - szepnął do niej spokojnie.

Wyjątkowy gest Vinga Rhamesa. "Najmilszy, najsłodszy moment w moim życiu"

Podczas rozdania Złotych Globów dochodziło także do wzruszających momentów. Jeden z nich miał miejsce w 1998 roku, podczas wręczania nagrody dla najlepszego aktora w miniserialu lub filmie telewizyjnym. Wygrał Ving Rhames za rolę w "Donie Kingu — królu boksu". Po krótkiej i emocjonalnej mowie aktor zaprosił na scenę Jacka Lemmona, także nominowanego w tej kategorii. Następnie wręczył mu swoją nagrodę. "Wiedziałem, że Don King miał charakter, ale nie widziałem, że jest szalony" - stwierdził zaskoczony gwiazdor "Dziwnej pary". Zaraz dodał: "To jeden z najmilszych, najsłodszych momentów w moim życiu". Dwa lata później Lemmon zwyciężył w tej samej kategorii za rolę w "Kto sieje wiatr". "W duchu Vinga Rhamesa dam to Jackowi Lemmonowi" - zażartował wtedy.

Złote Globy 2024: Wszystko, co powinniście wiedzieć o ceremonii rozdania nagród

7 stycznia 2024 roku Złote Globy zostaną wręczone po raz 81. Będzie to pierwsza ceremonia po rozwiązaniu Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej i przejęciu nagród przez Dick Clark Productions i Eldridge Industries. Prowadzącym został komik Jo Koy. 

Najwięcej nominacji w kategoriach filmowych otrzymała "Barbie" Grety Gerwig — aż dziewięć. Jednak trzy z nich należą do jednej kategorii, więc największy hit zeszłego roku może zdobyć maksymalnie siedem statuetek. Osiem nominacji otrzymał "Oppenheimer" Christophera Nolana

W kategoriach telewizyjnych rządzi "Sukcesja". Uznany serial stacji HBO otrzymał dziewięć nominacji. W dwóch kategoriach przyznano mu po trzy, także zamknięcie historii rodziny Royów może otrzymać maksymalnie pięć statuetek. Po pięć nominacji otrzymały komediowe "The Bear" i "Zbrodnie po sąsiedzku". 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy