Reklama

Tragedia na planie. Gwiazdor pozbawił kaskadera wzroku

"Cyborg" Alberta Pyuna był drugim filmem w karierze Jeana-Claude'a Van Damme'a, w którym zagrał on główną rolę. Aktor nie przepada jednak za nim. Praca na planie zakończyła się dla niego postepowaniem sądowym. Proces produkcji był pełen problemów, sam film natomiast wywodził się z niezrealizowanych produkcji o He-Manie i Spider-Manie.

Akcja "Cyborga" rozgrywała się w postapokaliptycznym świecie, którego mieszkańcy cierpią z powodu tajemniczej choroby. Pearl (Dayle Haddon), kobieta-cyborg, ma informacje, które mogą pomóc w opracowaniu lekarstwa na plagę. W drodze z Nowego Jorku do Atlanty atakuje ją grupa piratów pod wodzą brutalnego Fendera (Vincent Klyn). Nieoczekiwanie pomocy udziela jej Gibson Rickenbacker (Jean-Claude Van Damme). Mężczyznę postanawia ochraniać ją w drodze do celu. Bardziej od lekarstwa obchodzi go jednak zemsta na Fenderze, który w przeszłości zabrał mu wszystko.

Reklama

"Cyborg": Film powstał zamiast "He-Mana" i "Spider-Mana"

Wytwórnia Cannon nosiła się z zamiarem realizacji filmu o Spider-Manie, do którego prawa nabyła w 1985 roku, oraz kontynuacji "Władców wszechświata" z 1987 roku, czyli przygód He-Mana. W pierwszej produkcji tytułowego superbohatera miał zagrać Scott Leva, który wcielał się w bohatera na wydarzeniach organizowanych przez Marvel Comics. Do pozostałych ról przymierzano Boba Hoskinsa (Doctor Octopus), Katherine Hepburn lub Lauren Bacall (ciocia May), a Stan Lee wyraził zainteresowanie zagraniem J. Jonah Jamesona, właściciela tabloidu "Daily Bugle". Reżyserować miał Joseph Zito, sprawdzony przez Cannon wyrobnik, który odpowiadał między innymi za "Inwazję na USA" z Chuckiem Norrisem. Z kolei we "Władcach wszechświata 2" mieli powrócić Dolph Lundgren jako He-Man i Frank Langella jako Szkieletor. Za kamerą stanąłby Albert Pyun.

Oba projekty znalazły się w preprodukcji. Z powodu porażki filmu "Superman IV" budżety obu zostały jednak bardzo ograniczone. Zito zrezygnował, a jego miejsce zajął Pyun, wciąż pracujący nad kontynuacją "Władców...". Wkrótce wyszło na jaw, że finanse Cannon nie mają się najlepiej, a wytwórni nie stać na dwa wysokobudżetowe filmy. Miała jednak środki, by wyprodukować jedno niskobudżetowe dzieło. Nie chcąc tracić więcej pieniędzy, włodarze studia poprosili Pyuna, by wykorzystał opracowane już kostiumy i scenografię. Tak oto zakończyły się prace nad Spider-Manem i He-Manem, a rozpoczęła się historia "Cyborga". 

"Cyborg": Reżyser chciał obsadzić Chucka Norrisa w roli głównej

Na niezrealizowane filmy wydano już dwa miliony dolarów. Na pracę nad "Cyborgiem" Pyun otrzymał zaledwie 500 tysięcy dolarów. Scenariusz napisał w tydzień. Podpisał się jako Kitty Chalmers, a fabułę skleił ze swoich wcześniejszych tekstów. W roli głównej reżyser widział Norrisa. Władze Cannon nalegały jednak, by otrzymał ją Jean-Claude Van Damme. Belg był ostatnią wielką gwiazdą wytwórni za sprawą "Krwawego sportu". Po jego sukcesie dostał propozycję zagrania w jednym z nadchodzących filmów Cannon: "Amerykańskim ninja 3", "Oddziale Delta 2" lub właśnie "Cyborgu". Van Damme wybrał bramkę numer trzy. Potem żałował.

"Cyborga" nakręcono w ekspresowym tempie. Zdjęcia trwały zaledwie 23 dni. Poza głównymi aktorami pozostali wykonawcy statystowali. Van Damme biegał po planie z pistoletem do paintballa, udając, że to prawdziwa broń. Fender, główny antagonista filmu, miał straszyć widzów zupełnie białymi oczami. Vincent Klyn, który się w niego wcielał, otrzymał jedynie dwie pary soczewek kontaktowych. Pierwszą zgubił zaraz na początku zdjęć. Drugą stracił w czasie kręcenia ostatniej walki z postacią Van Damme'a. Gdy ekipa zaczęła ich szukać, on wrócił do swojej przyczepy, przecierając bolące oczy. Myślał, że nieprzyjemne uczucie wynikało z dymu i błota. Okazało się, że soczewki przesunęły mu się w górę oczu w pewnym momencie realizacji. Po chwili mrugania wróciły na miejsce. Jeden pożar został ugaszony.

Nie był to jednak koniec problemów Klyna. Aktor miał bardzo wysoki głos, co w połączeniu z jego wzrostem i muskularną sylwetką dawało komiczny efekt. Gdy widzowie usłyszeli go podczas pokazów testowych, popłakali się ze śmiechu. Podjęto decyzję, że wszystkie kwestie Fendera zostaną nagrane ponownie przez innego aktora. Wybrano Branscombe'a Richmonda, który kilka lat później wcieli się w Bobby'ego Sixkillera w serialu "Renegat". 

"Cyborg": Jean-Claude Van Damme oślepił jednego z aktorów

Jackson "Rock" Pinckney był żołnierzem, który w "Cyborgu" wcielił się w jednego z przeciwników postaci Van Damme'a. Według scenariusza ich bohaterowie mieli stoczyć pojedynek na noże. Plan zakładał, że Pinckney rzuci się na Van Damme'a, a ten kopnięciem wybije mu nóż z dłoni, a następnie rani go swoim ostrzem w szyję. Nie wszystko się jednak udało. Zamiast po szyi Van Damme przejechał mu bronią po twarzy i trafił w go w lewe oko. Niestety, nie udało się uratować wzroku poszkodowanego, co kosztowało go karierę w wojsku.

Sytuacja znalazła swój finał w sądzie. W 1993 roku Pinckney oskarżył Van Damme'a o celowe uszkodzenie jego oka. Według niego gwiazdor chciał, by walki wyglądały jak najbardziej realistycznie i z tego powodu często przekraczał granice bezpieczeństwa na planie. Jego zeznania potwierdzili inni kaskaderzy, którzy pracowali nad "Cyborgiem". Obrona gwiazdora utrzymywała, że to był zwykły wypadek na planie. Sąd nie dał jej jednak wiary. Van Damme musiał zapłacić Pinckneyowi 487 tysięcy dolarów. 

"Cyborg": Pokazy testowe były koszmarne

Pyun zaplanował "Cyborga" jako brutalne połączenie westernu z kinem science-fiction. Pierwsza wersja była czarnobiała, a postać Van Damme'a raczyła widzów obszerną narracją z offu. Okazało się, że widzowie zgromadzeni na pokazie testowym znienawidzili ten film. Ze stu osób zaproszonych na seans, tylko jedna wyraziła się o nim pozytywnie. Zdecydowano, że należy podziękować Pyunowi za współpracę, a film przemontować. Za nową wersję odpowiadał Van Damme, który usunął sporą część fabuły, a zamiast niej skupił się na sobie i walkach. Reżyser odzyskał usunięte sceny w 2011 roku. Trzy lata później wypuścił swoją wersję montażową filmu.

"Cyborg" wszedł do kin 7 kwietnia 1989 roku. Recenzenci szczerze znienawidzili film. Roger Ebert wyznał, że śmiał się już po trzydziestu sekundach seansu z powodu nieudolności i kiczowatości produkcji. Zaznaczył, że przedstawiony świat nie przekonuje, a aktorzy w dziwnych kostiumach wydają się zawstydzeni swoim udziałem w tym bałaganie. Film cieszył się jednak popularnością wśród widzów. Zarobił ponad dziesięć milionów dolarów, co przy małym budżecie było sukcesem. 

Dzieło Pyuna doczekało się dwóch sequeli. W drugiej części z 1993 roku zagrała osiemnastoletnia Angelina Jolie. Reżyser planował zrealizować prequel filmu, a prace nad nim przerwała jego śmierć w 2022 roku. Natomiast Van Damme nie wspomina chętnie o "Cyborgu". Jak przyznaje, nie lubi tego filmu. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jean-Claude Van Damme
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy