Reklama

Paradokument i uwspółcześnienie, czyli Akcja pod Arsenałem w filmie

"Akcja pod Arsenałem" w reż. Jana Łomnickiego oraz "Kamienie na szaniec" w reż. Roberta Glińskiego - to w tych filmach można zobaczyć filmowe interpretacje wydarzeń, jakie rozegrały się w Warszawie w marcu 1943 r.

"Akcja pod Arsenałem" w reż. Jana Łomnickiego oraz "Kamienie na szaniec" w reż. Roberta Glińskiego - to w tych filmach można zobaczyć filmowe interpretacje wydarzeń, jakie rozegrały się w Warszawie w marcu 1943 r.
Plan filmu "Kamienie na szaniec" /Jacek Szydłowski /Agencja FORUM

Film Jana Łomnickiego został zrealizowany w 1977 roku, premierę miał natomiast w lutym następnego roku. "Niektórzy krytycy uważają 'Akcję pod Arsenałem' za film paradokumentalny. Oddaje bowiem akcję Grup Szturmowych Szarych Szeregów z 26 marca 1943 roku bardzo wiernie, z dbałością o każdy szczegół oraz chronologię wydarzeń" - mówi PAP historyk i redaktor naczelny kwartalnika filmoznawczego "Pleograf" dr Mikołaj Mirowski.

Autorem scenariusza do filmu Łomnickiego był Jerzy Stefan Stawiński. "Był on autorem bardzo wielu scenariuszy, w tym do wielu filmów historycznych tzw. 'polskiej szkoły filmowej', m.in. 'Kanału' Andrzeja Wajdy. Był także żołnierzem kampanii wrześniowej oraz powstańcem warszawskim. Doskonale znał zatem realia niemieckiej okupacji oraz konspiracji AK-owskiej i Szarych Szeregów" - przypomniał historyk.

Reklama

Dokładne odtworzenie przebiegu akcji pod Arsenałem było również możliwe dzięki zaproszeniu do współpracy uczestników wydarzeń z marca 1943 roku. Wśród konsultantów znaleźli się autor książki "Kamienie na szaniec" Aleksander Kamiński oraz dowódca akcji pod Arsenałem Stanisław Broniewski "Orsza", a także jeden z żołnierzy Armii Krajowej, harcmistrz Zygmunt Kaczyński "Wesoły".

Jak zaznaczył dr Mirowski, "uważa się, że 'Akcja pod Arsenałem' odtwarza wyłącznie samą akcję Grup Szturmowych Szarych Szeregów". "Nie jest to jednak prawda, ponieważ film został podzielony na dwie części i dopiero w drugiej części rozgrywa się akcja pod Arsenałem. Na początku poznajemy jednak członków Szarych Szeregów, w tym najważniejszą trójkę - Aleksego Dawidowskiego 'Alka', Tadeusza Zawadzkiego 'Zośkę' oraz Jana Bytnara 'Rudego'" - podkreślił historyk. "Ten film jest po prostu bardzo dobrze zrealizowanym dramatem wojennym, który świetnie ukazuje, czym była okupacja niemiecka, a także jaka była ówczesna młodzież, jak się angażowała patriotycznie, a także jakie były wreszcie kwestie obyczajowe między nimi" - dodał.

W rozmowie z PAP dr Mirowski zwrócił także uwagę na czas, w którym powstał film Łomnickiego. "Taki film można było zrealizować tylko pod koniec lat siedemdziesiątych. Nie chodzi tylko o to, że żyli jeszcze uczestnicy wydarzeń z marca 1943 roku i mogli pomóc Łomnickiemu w realizacji tego filmu. Trzeba również powiedzieć, że koniec lat siedemdziesiątych był otwarciem okienka na realizację w PRL tego typu filmów wojennych. Jest to druga połowa epoki gierkowskiej, kiedy to Edward Gierek legitymizował się na różne sposoby, a też szukał dużych superprodukcji" - powiedział historyk.

O wartości tego filmu świadczy także to, że "Akcja pod Arsenałem" nie jest filmem przekłamanym. "Nic nam nie wiadomo o tym, aby na twórców tego filmu wywierano nacisk propagandowy, który by zniekształcił prawdę historyczną. Mamy w nim młodzież AK-owską, która bierze udział w akcji pod Arsenałem. Ówcześni widzowie mieli świadomość tego, że to wydarzenie zostało opisanie w książce 'Kamienie na szaniec' Aleksandra Kamińskiego, a film jest jej ekranizacją. Co więcej, nie było żadnych ahistorycznych odniesień Gwardii Ludowej/Armii Ludowej. Film nie był zatem 'ukąszony' problemem, z którym musiał się mierzyć choćby Janusz Morgenstern podczas realizacji serialu 'Polskie drogi'" - podkreślił historyk. "Pod tym względem 'Akcja pod Arsenałem' się nie zestarzała, ponieważ film mówi prawdę" - dodał.

Wydarzenia, jakie rozegrały się pod Arsenałem w marcu 1943 roku zostały także ukazane w filmie "Kamienie na szaniec" w reżyserii Roberta Glińskiego. Film swoją premierę miał w marcu 2014 roku. "Wybór czasu premiery nie był bez przyczyny. Mama Roberta Glińskiego była harcerką Szarych Szeregów. Reżyser był zatem bardzo emocjonalnie związany z tym tematem i zależało mu na tym, aby premiera filmu była w bliskości rocznicy akcji pod Arsenałem" - przypomniał dr Mirowski.

Film wzbudził jednak wiele kontrowersji. "Z jednej strony Robertowi Glińskiemu zarzucano, że upraszcza historię oraz że pokazuje okupacyjną młodzież nie przez okulary rzeczywistości, ale te uwspółcześnione, w ten sposób nie pokazując prawdy. Zarzucano mu także, że próbuje przedstawić widzom coś w stylu 'pop nacjonalizmu', gdzie wojnę traktuję się jako fajną przygodę. Drugi nurt krytyki dotyczył natomiast tego, że reżyser szarga świętości i w krzywym zwierciadle pokazuje się legendarnych harcerzy, o których uczyliśmy się w szkole dzięki lekturze 'Kamieni na szaniec'" - powiedział dr Mikołaj Mirowski.

W ocenie redaktora naczelnego "Pleografu", reżyser zdecydował się na pewne uproszczenia i uwspółcześnienie po to, aby jego przekaz był czytelny i atrakcyjny dla młodych ludzi. "Inny widz był w roku 1978, a innych w 2014. 'Akcja pod Arsenałem' Łomnickiego dla współczesnej młodzieży jest już filmem w dużej mierze niezrozumiałym i trudnym do interpretacji, mimo że występują w nim wspaniali aktorzy, którzy także świetnie grają, a film oddaje prawdę historyczną. Niestety już te relacje i te zachowania dla współczesnego, młodego widza są trudno przyswajalne" - wskazał Mirowski. "Nie mam natomiast wrażenia, że Robert Gliński dokonał szargania świętości czy do dekonstrukcji mitu" - dodał.

Pewnemu spłaszczeniu w filmie Glińskiego uległa sama akcja pod Arsenałem. "Co prawda idealnie została ona przedstawiona w filmie Łomnickiego, jednak w przypadku 'Kamieni na szaniec' nie ma mowy o żadnym zakłamaniu" - podkreślił historyk.

Oba filmy łączy jednak dramat budowany wokół postaci "Rudego", w którego w filmie Łomnickiego wcielił się Cezary Morawski, natomiast w filmie Glińskiego wtedy jeszcze nikomu nieznany - Tomasz Ziętek. "W obu filmach sceną o największym ładunku emocjonalnym jest ta, w której gestapowcy katują 'Rudego'. W filmie Glińskiego jest ona chyba nawet jeszcze mocniejsza niż u Łomnickiego. Obie jednak zostały zbudowane na tym, że wcześniej widzowie poznali 'prywatnego' Bytnara jako normalnego, młodego chłopaka, który kocha się w dziewczynach oraz ma marzenia. Wszystkie jego oczekiwania są jednak brutalnie niszczone przez katujących go Niemców. W tej sytuacji jedynym jego losem może być tylko śmierć. Ta narracji wokół postaci 'Rudego' tak została w obu filmach zbudowana, aby wywołać w widzu litość, smutek i duży ładunek emocjonalny" - powiedział Mirowski.

W rozmowie z PAP historyk zwrócił także uwagę na postać Tadeusza Zawadzkiego "Zośki", którego u Jana Łomnickiego zagrał Mirosław Konarowski. "W tamtym czasie Konarowski był nieformalnym idolem młodzieży, emblematyczną postacią dla młodych ludzi nastawionych patriotycznie oraz mających romantyczno-rozedrgane ciągoty. 'Akcja pod Arsenałem' go tylko w tym wizerunku unieśmiertelniła" - powiedział Mirowski. W filmie Łomnickiego zagrali również m.in. Jan Englert, Zbigniew Zapasiewicz, Tadeusz Łomnicki jak również wtedy bardzo młodzi - Adam Ferency, Bożena Dykiel, Paweł Wawrzecki oraz Emilian Kamiński.

W obsadzie filmu "Kamienie na szaniec" znaleźli się z kolei m.in. początkujący wtedy aktorzy: Tomasz Ziętek, Marcel Sabat, Eryk Kulm, Magdalena Koleśnik i Krzysztof Szczepaniak oraz - jak to wskazał dr Mirowski - "starzy wyjadacze": Olgierd Łukaszewicz, Andrzej Chyra, Artur ŻmijewskiKrzysztof Globisz. "Jednemu i drugiemu reżyserowi - choć dzieliło ich bardzo dużo - udało się zatem wybrać takich aktorów, którzy byli i są niezwykle ważni dla polskiej kultury" - powiedział historyk.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Akcja pod Arsenałem | Kamienie na szaniec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy