Reklama

Izabella Miko straciła dwie role z powodu koronawirusa. Nie kryje rozżalenia

Polską aktorkę, która od lat robi karierę w USA, dopadł duży pech. Przeszły jej obok nosa dwa projekty filmowe, przy których miała pracować przez miesiąc. Stało się tak, gdyż test na koronawirusa dał pozytywny wynik. Na dodatek, kwarantannę musiała odbywać nie w domu, a hotelu w Atlancie, gdzie realizowano jeden z filmów, w którym miała zagrać Najbardziej irytujące w tym wszystkim było zaś według niej to, że nie miała jakiegokolwiek objawu choroby.

Polską aktorkę, która od lat robi karierę w USA, dopadł duży pech. Przeszły jej obok nosa dwa projekty filmowe, przy których miała pracować przez miesiąc. Stało się tak, gdyż test na koronawirusa dał pozytywny wynik. Na dodatek, kwarantannę musiała odbywać nie w domu, a hotelu w Atlancie, gdzie realizowano jeden z filmów, w którym miała zagrać Najbardziej irytujące w tym wszystkim było zaś według niej to, że nie miała jakiegokolwiek objawu choroby.
Izabella Miko /Axelle/Bauer-Griffin/FilmMagic /Getty Images

"Straciłam dwie prace (cztery tygodnie zdjęć) w ciągu jednego dnia, po tym, jak poleciałam do Atlanty i wzięłam udział w przygotowaniach, bo otrzymałam pozytywny wynik testu na koronawirusa. Mimo że nie miałam żadnych objawów" - pożaliła się Izabella Miko na swoim Instagramie. 

Wspomniała, że została wyprowadzona z planu "niczym przestępca czy trędowata" i powiedziano jej, że przez pięć dni musi przebywać na kwarantannie w hotelu, na dodatek w pokoju z zamkniętymi oknami. To nie koniec nieszczęść, jakie na nią spadły. "Straciłam angaż także w drugim filmie, który miałam zacząć kręcić zaraz po tym, ponieważ bali się, że nadal będę miała pozytywny wynik testu" - relacjonowała.

Reklama

Izabella Miko: "Czy ten cyrk z koronawirusem wreszcie się skończy"?

Później pozwoliła sobie na ogólniejszą refleksję. "Biedne ekipy filmowe, które muszą stosować się do tych szalonych procedur i natychmiast znajdować zastępców, zmieniać rozkład pracy i scenariusz. Czy ten cyrk z koronawirusem wreszcie się skończy?" - zakończyła pytaniem. Zdaniem tej orędowniczki ekologii i medycyny naturalnej, władze powinny bardziej skupić się na edukowaniu ludzi, jak żyć zdrowo, niż fiksować się na punkcie robienia testów na koronawirusa.

Miko jest już w Los Angeles, gdzie mieszka na co dzień. Po tych nieprzyjemnych doświadczeniach pociesza się, że teraz jako ozdrowieniec, według zasad panujących w branży filmowej, przez trzy miesiące nie będzie musiała robić sobie testów na koronawirusa.

Izabella Miko już w grudniu 2021 ujawniła swój stosunek do szczepień przeciw COVID-19. 

"To nie jest zwykła szczepionka i osoby, które mają obawy, nie powinny być oceniane jako 'po złej stronie'. Dlaczego? Patrząc jedynie na ponad sto zgonów w grupie rejestrowanych piłkarzy i coachów w FIFA przez ostatnie 6 miesięcy (to są super zdrowi atleci) to nie dziw, że jest wiele osób, które dalej czeka na podjęcie tej decyzji, no bo to jest pięciokrotna ilość, więc trochę to dziwne (...), jest wiele statystyk i liczb które nie są pokazywane w mediach, więc trzeba samemu szukać i uważam, że osoby, które są dociekliwe i nie wierzą ślepo w to, co jest pokazywane w tv akurat naprawdę dbają o swoje zdrowie i bardzo świadomie podchodzą do tego ryzyka. To, że to szczepienie nie ma wpływu na zarażenie siebie czy innych nie jest już sekretem, więc to jest indywidualna decyzja każdego i nie powinna być krytykowana, jeżeli ktoś inaczej z tym wirusem chce sobie radzić. Cieszcie się, że w Polsce nie jesteście przymuszani do tego, jeżeli chcecie pracować albo usiąść w restauracji" - napisała na Instagramie pod postem świeżo wówczas zaszczepionej Małgorzaty Rozenek-Majdan.

Czytaj więcej:

Marcin Dorociński w "Mission: Impossible"? Polski aktor przerwał milczenie

Seksbomba? Polska aktorka nie unika rozbieranych scen

HBO Max usuwa papierosy z plakatów filmowych. Gwiazdorzy zostali ocenzurowani!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Izabella Miko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy